Wpis z mikrobloga

Że też nikt mnie tu nie poprawił, że asa (浅) w Asakusa (浅草) to nie ranek (朝) a płytki (w sensie powierzchowny) ;d Przeklikiwałem ten znak wiele razy na Wanikani wcześniej i teraz na niego znów trafiłem i dopiero mi się w moim durnym łbie połączyły kropki, że przecież ja go wielokrotnie widziałem na stacjach metra i w pociągach i to przecież to samo ;d Dwa tygodnie wystarczyły by się znak na stale zakodował w głowie. To jest niebo i ziemia w nauce języka będąc w kraju, gdzie jest natywny, a nauce w domu. Nauka w domu wydaje się przy tym po prostu stratą czasu, a jak się jeszcze za to płaci to i stratą pieniędzy. No ale cóż, nie stać mnie by być na wizach turystycznych w Japonii wiele miesięcy :( Po tygodniu tam na miejscu zacząłem się przełamywać i coś więcej mówić niż pojedyncze słowa, myślę że po miesiącu bym składał w miarę sensowne zdania, po pół roku bym w miarę gadał, a po roku bym się nauczył tego języka. No ale to takie szacunki z dupy ;d Myślę że kilka miechów na bycie komunikatywnym spokojnie by wystarczyło. A tak tkwię w swoim gównianym spocie pomiędzy N5 a N4 i to tylko w rozumieniu. Bo używanie to zupełnie inna para kaloszy.

Ale tu też wychodzi wada Wanikani - jest zbyt hermetyczne. Jakby do każdego znaku była jakaś grafika, to byłoby dużo efektywniej. Trzeba będzie chyba wziąć się za układanie jakiegoś decka w Anki.
#japonski