Wpis z mikrobloga

Czy przy zdiagnozowanej wiele lat temu nerwicy lekowej nawracającej co jakiś czas (a właściwie ustępującej tylko czasami) warto iść do psychiatry? Ciągły lęk przed chorobami które sobie wynajduje, śmiercią, bezpieczeństwem bliskich czy moją przyszłością istotnie utrudnia życie, ale wizja przyjmowania leków przez długi czas (jak nie resztę życia) powoduje jeszcze większy stres.

Jak wygląda leczenie w takich przypadkach? Czy najważniejsze obszary mojego życia zmienią się? Kontakty międzyludzkie, relacje z rodziną, dziewczyną, mój charakter, sytuacja w pracy? Czy mogę być ospały, niechętny, bez uczuć, być innym człowiekiem? Te wszystkie myśli sprawiają, że chociaż czuję że powinienem, to nie pójdę do psychiatry. Żyję w przeświadczeniu że lepiej cierpieć ze swoimi myślami poniekąd niszczyć sobie zdrowie psychiczne i fizyczne, niż stać się wrakiem człowieka i stracić wszystko co mam przez to że się zmienię. Może ktoś mnie wyprowadzi z błędu?

#nerwica #depresja
  • 3
  • Odpowiedz
@JankoMuzyk uzależnienie od benzo może Cię tylko nieźle sponiewierać. Ale to gówno zmienia Ciebie o 180’ … dosłownie.

Leczenie farmakologiczne zaburzeń lękowych, można porównać do brania morfiny przy złamanej ręce. Nie boli, ale problem pozostaje.

Leki pełnią funkcję, aby uspokoić głowę i wrócić do bardziej normalnego życia bez lęków. Zapomnisz, co to atak paniki. Natrętne myśli będą się pojawiać, ale podejdziesz do nich bardziej z chłodną głową. Hipohondria prawdopodobnie też zniknie po
  • Odpowiedz