Wpis z mikrobloga

Zawsze byłam pełna podziwu dla wszelkich Fundacji pomagających zwierzakom, aż do dzisiaj…

Natrafiłam na jednej z grup psiakowych na post dotyczący adopcji pieska, który pokazany jest na zdjęciu. Niby nic dziwnego, nie?

No jednak coś dziwnego, bo jest to pies w typie rasy corgi, czyli po polsku corgi ale pewnie bez rodowodu/bez dokumentów rodowodowych. Praktycznie w każdej umowie zakupu psa z hodowli widnieje klauzula, że w przypadku gdy psiak nie będzie mógł zostać ze swoimi właścicielami, są oni zobowiązani do zwrotu psa do hodowcy i on musi przyjąć takiego psiaka do siebie. Chyba, że mówimy o pseudohodowlach, które nie są zrzeszone w ZKwP.

W związku z tym, że w Polsce większość osób, które mają corgasy albo je hodują, są w różnych grupach na FB, to post z prędkością światła trafił na nie i w komentarzach na profilu tej Fundacji pojawiły się osoby, które chciały dowiedzieć się jakie kroki zostały podjęte w celu identyfikacji pierwotnego hodowcy i jak to się stało, że psiak trafił do adopcji.

Co na to osoby związane z Fundacją?
Wyśmiały wszystkie osoby, które dopytywały. Zarzucały wścibskość i interesowność tylko w celu pozyskania darmowego psa do rozrodu. Sugerowały, że powodem nie udostępnienia informacji o losie psa jest troska o poprzedniego właściciela i że nie wszyscy hodowcy są tacy krystaliczni.

Z tym ostatnim mają rację oczywiście, bo dla wielu osób jest to czysty biznes. Jednak użytkownicy, którzy zadawali te pytania chcieli zwyczajnie pomóc i znaleźć pierwotnego hodowcę, bo może ktoś psiaka oddał do adopcji i złamał w ten sam sposób umowę zakupu, albo pies pochodzi z pseudohodowli i należy poinformować o tym odpowiednie Związki.
Ton odpowiedzi Pań, które odpowiadały między innymi mi, był bardzo niemiły, miejscami agresywny i zdecydowanie nie taki w jakim osoby, zajmujące się działalnością w instytuacjach publicznych, powinny rozmawiać z innymi ludźmi.

Dalej - wszystkie komentarze zostały pousuwane, prośby o udostępnienie informacji o psiaku były nadal wyśmiewane i usuwane. Z prędkością światła zniknął komentarz jednej z użytkowniczek, która zasugerowała, że jest to typowy post dla zasięgu i w celu uzyskania wpłat na konto fundacji - udostępnianie informacji o adopcji psa w typie „instagramowej rasy”, którego w rzeczywistości nie mają w domu tymczasowym, co potwierdzałoby brak jakichkolwiek informacji o przeszłości psa.

W nieusuniętych komentarzach widać ton wypowiedzi tych Pań i wyśmiewanie publicznie osób, które chcą adoptować psy i zadają pytania, które niekoniecznie są według osób prowadzących Fundacje stosowne. Ironiczne parodiowanie ludzi, którzy wpłacają pieniądze tak na prawdę na konto tej Fundacji, z których potencjalnie pensje mogą pobierać pracownice.

Oczywiscie warunkiem adopcji psa jest na przykład pokrycie kosztów jego kastracji, szczepień i innych zabiegów weterynaryjnych, które miały miejsce jeszcze w Fundacji - co można przeczytać w ankiecie adopcyjnej.

Bardzo dziwne zachowanie. Osoby pracujące w Fundacji kryją potencjalnych pseudohodowcow, osoby które nie dotrzymują umów kupna/sprzedaży, naśmiewają się z osób chcących pomóc i pomagających, Panie nie posiadają wiedzy w jaki sposób rozmawiać z ludźmi, usuwają komentarze dla nich niewygodne.

W komentarzach załączam screeny, które udało mi się zrobić i widać w jakim tonie mówią o innych osobach i jak odpowiadają na komentarze osób zmartwionych losem psa.

#afera #psy #corgi #pieseczkizprzypadku #fundacja #facebook
cassiopei - Zawsze byłam pełna podziwu dla wszelkich Fundacji pomagających zwierzakom...

źródło: IMG_1227

Pobierz
  • 17
  • Odpowiedz
@cassiopei Niestety, ale w każdym środowisku znajdą się czarne owce, więc osobiście zazwyczaj pomagam tym, którzy są sprawdzeni i dzięki temu wiem, że pomagają prosto z serca, a nie w celu nabicia skarbonki.
  • Odpowiedz
@cassiopei: ta fundacja jest shady, bo przy adopcji musisz opłacić koszty leczenia psa - chyba tylko w wyjątkowych przypadkach od tego odstępują.
Koleżanka brała od nich dwa psy i właśnie wyjątkowo nie płaciła, bo jeden był mocno stary i chory i jej odpuścili xd ale i tak miała przygody, bo mają jakieś weta rzeźnika, który nie rozpoznał powodu niezrośnięcia kości szczęki i wsadził psu drut w żuchwę, o czym zapomnieli wspomnieć
  • Odpowiedz