Wpis z mikrobloga

Nie wiem, czy już ktoś to zauważył, ale bardzo prawdopodobne, że stwierdzenie "co najmniej 253 km/h" (czyli niby dokładna liczba, ale jednak coś powyżej) może wynikać z fizycznej reprezentacji liczby w rejestratorze BMW. Dane, które zawierają się zwykle w zakresie 0-150 zapisuje się na jednym bajcie, który ma 256 wartości (0-255).
0xFF (czyli 255 albo jak kto woli -1) - zwyczajowo zostawia się na "brak danych"
0-253 - prędkości w km/h
254 - "prędkość powyżej 253 km/h"
I takie coś będzie się wyświetlać w ściągniętym logu bez względu na to czy to było 255 czy 300

#wypadek #bmw #a1
  • 9
  • Odpowiedz
@umowiony_znak_sygnal: myślę, że tam pamięci nie brak i nikt tego aż tak w jeden bajt nie upychał. To nie 2002 rok. Raczej powodem może być to, że te auta są fabrycznie ograniczone do 250 km\h (+- koła\opony\górka), więc prędkości powyżej się po prostu nie zapisują inaczej niż te 253 km\h.
  • Odpowiedz
myślę, że tam pamięci nie brak i nikt tego aż tak w jeden bajt nie upychał. To nie 2002 rok.


@missioncritical: Dobra praktyka inżynierska się nie zmieniła, nikt nie będzie zużywał 32 bitów, żeby zapełniać je zerami. Gwarantuję, że podobne systemy, których premiera jest planowana na 2024-2025 logują zmienne na 3 bitach, jeśli spodziewana wartość jest w zakresie 0-7, a nawet tylko jeden bit, jeśli to flaga. W ten sposób upycha
  • Odpowiedz
@umowiony_znak_sygnal: to mówisz, że nadal ktoś co do bitu optymalizuje soft w samochodowych systemach, mimo że jego optymalizacja jest droższa niż 1 Megabajt pamięci komputera, tak? I pomimo tej optymalizacji systemy w autach nadal nie należą do najszybszych? To bardzo ciekawe.
  • Odpowiedz
@umowiony_znak_sygnal: no to trzeba być ograniczonym inżynierem żeby zaprojektować taki system, nie uwzględniając cienia możliwości że ktoś sobie zdejmie tą blokadę i pojedzie szybciej. Dodanie tego jednego bitu zwiększa zakres dwukrotnie, czyli spokojnie powinien zarejestrować te 300+ km/h.
  • Odpowiedz
@majorponury: system był zaprojektowany lata temu, działa, zmiany na tym polu kosztują gigantyczne pieniądze na development, testy, certyfikację. A pewnie jeszcze standardy się zmieniły na nowe ficzery, a do tego może być, że połowa rzeczy jest "dziala to nie ruszaj, bo jak dotkniesz to się wszystko posypie". Do tego elementy prostsze są tańsze, więc po co inwestować. Ostatnio w pracy robiliśmy cuda na kiju, żeby do sprzętu jaki wchodzi na rynek
  • Odpowiedz