Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Nie jestem stary, ale też nie jestem młody, prawie 30 lat na karku. Brak znajomych, dziewczyny, kogokolwiek z kim można gdzieś wyjść, pogadać, porobić coś ciekawego. Zero tak zwanego "social skilla".
Inaczej wyobrażałem sobie to życie.

Może miałbym kilku znajomych gdybym chodził do gimnazjum u siebie na wsi. Tu powstały paczki które najdłużej przetrwały.
Niestety do niego nie poszedłem, bałem się. Z niewiadomych mi przyczyn miałem zapowiedziany #!$%@? jak się tylko tam pojawię. Powód - byłem młodszym bratem mojego brata. Brat nic tym ludziom nie robił, nie kłócił się z nimi czy coś, oni go po prostu nie lubili od tak, taki typ ludzi co zadawał się z cwaniakami i musiał mieć jakiegoś wroga. Zdarzyło się parę razy, że czekali na mnie pod podstawówką i znęcali się fizycznie co jak mi się wydaje tylko przechyliło szalę na wybór innej szkoły.

Prawie cały pierwszy rok w nowej szkole był ok. miałem nowych znajomych, mieliśmy o czym pogadać, czasem graliśmy w gierki.
Wszystko zepsuło się jak jakaś "popularna" dziewczyna uszkodziła mi telefon, i zażądałem od niej pieniądze za naprawę. Na początku stałem się wrogiem numer jeden jej i jej koleżanek, ale potem ta nienawiść do mnie rozlała się na 90% klasy. Śmiano się z tego co mówię, śmiano się z tego co robię, śmiano się jak coś mi nie wychodziło. Pochodzę z biednej rodziny, ubierałem się tak jak było mnie stać więc z tego też się śmiano.
A z osobą z której się śmieją nikt nie chciał się zadawać.

Co zrobił chłop żeby od tego uciec? grał w gry. Nie uczestniczyłem w żadnym życiu towarzyskim, bo i tak nigdzie nie byłem zapraszany więc jakoś zabijałem czas. Nie powiem, że tego nie lubiłem. Wtedy granie sprawiało mi przyjemność, było odskocznią od szyderstw.
Niestety strach przed ośmieszeniem ze mną pozostał i nie potrafiłem go przełamać, przez co w szkole średniej, jak i w całym swoim dalszym życiu byłem cichym chłopakiem.

W życiu byłem zaproszony na kilka wydarzeń - urodziny kolegi w 6 klasie podstawówki, 18 znajomego (jedyną na jaką mnie zaproszono), na którą nie poszedłem bo nie było mnie stać na prezent, a głupio mi było, i nawet nie wypadało iść z pustymi rękami, jedną nazwijmy to domówkę klasową, na której też nie byłem bo była po prostu za daleko, kilka razy na jakieś wyjście na piwo w ostatniej klasie technikum. Byłem na 2 czy 3 takich spotkaniach ale przestałem na nie chodzić, nie wiem po co mnie zapraszano jak i tak nikt nie chciał ze mną rozmawiać, ani słuchać tego co mam do powiedzenia. Siedząc z boku jak kołek po prostu czułem się źle.

Potem były studia, na których było nieco lepiej, było kilka ognisk czy coś ale zawsze było to męskie towarzystwo.
Nigdy nie miałem okazji, żeby przebywać w jakiejś grupie z dziewczynami, przełamać swoją nieśmiałość i strach przed ośmieszeniem który ze mną pozostał.
Na studiach miałem 2 znajomych, z którymi myślałem, że uda się utrzymać kontakt. W trakcie studiów dobrze się dogadywaliśmy.
Po studiach proponowałem wspólne wyjścia czy wyjazd na wakacje żeby jakoś tę relację utrzymać ale nie byli zainteresowani. Skończyły się wspólne projekty więc nie byłem do niczego potrzebny. Od bardzo dawna moje życie to praca, dom, praca, dom.

Za chwilę idę na wesele siostry. Idę sam i będę jedyną osobą bez osoby towarzyszącej, zapewne przesiedzę całe wesele patrząc jak inni się bawią, bo sam bawić się nie umiem.

Zastanawiam się ile jeszcze wytrzymam w tym stanie. Z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej.

#samotnosc #niesmialosc #przegryw



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: razzor91
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 12
  • Odpowiedz
@mirko_anonim praktycznie jestem w identycznej sytuacji. za młodu granie w gry zamiast spędzać czas z innymi, dostałem też zaproszenie na wesele siostry ciotecznej na które nie poszedłem bo #!$%@? kompletnie nie widziałem sensu żeby tam iść. I ostatnio też praca dom praca i tak w kółko. Kontakty z dziewczynami jakbym mocno chciał to by były ale unikałem że względu na niską samoocenę.
Podnoszą mnie na duchu jedynie swoje hobby, jakieś tam zainteresowania.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: historia podobna do mojej, tylko że ja zawsze chciałem być tym najlepszym. Więc w jego trakcie podejmowałem inne decyzje. Tak żeby każdemu kto we mnie nie wierzył szczęka opadła. Aktualnie po latach pracy to ja jestem oskim i śmieje się z tych wszystkich, którzy mnie nie lubili. To ja mam gablotę z marzeń, za którą obracają się ludzie, to ja pracuję w stanach jak testo, to ja odnoszę własne sukcesy
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: Ważne, że coś tam próbowałeś jeśli chodzi o nawiązywanie znajomości ale szkoda, że nic z tego nie wyszło. Trafiłeś na #!$%@? ludzi po prostu. Zdarza się bardzo często.

Może miałbym kilku znajomych gdybym chodził do gimnazjum u siebie na wsi. Tu powstały paczki które najdłużej przetrwały.

Mnie zawsze dziwi jak takie grupki przetrwały. Nawet trochę zazdroszczę takich wieloletnich znajomości. U mnie zawsze było tak, że moi znajomi to byli i
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: całe życie to piszesz jak Ci było źle, ale mimo wszystko nic z tym nie robisz, masz jakąś pasję cokolwiek?
zacznij coś po prostu robić, żeby kogoś poznać, głupi tinder to już coś, my za Ciebie Twojego świata nie naprawimy
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @DoswiadczonySprzedawcaPradu
Społeczeństwo nas takich ukształtowało.

@Kacman90
Pytasz o hobby - jakieś mam, ale jest na tyle niszowe, że nie ma o nim z kim pogadać a już na pewno nie z dziewczynami bo to raczej nie ich tematyka. Chodziłem na lekcje tańca, ale tam też żadne znajomości się nie wytworzyły.

Z tinderem nie jest tak łatwo. Brak pewności siebie powoduje że nie umiem rozmawiać z ludźmi, szybko
  • Odpowiedz