Aktywne Wpisy
Atypical +983
Mirki co się xD
Wystawiłem rower spalinowy na sprzedaż za jakieś 2000zł i od 7 rano ktoś wydzwaniał z jednego numeru a po godzinie 8 dostałem z drugiego taką wiadomość jak na screenie.
Gość zrobił mi dzień z samego rana tą wiadomością, a przypieczętował swoim zdjęciem XD No cóż, trzeba podnieść cenę tego roweru.
Jeśli jesteś tutaj (a sądzę że jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)), to pozdrawiam Cię
Wystawiłem rower spalinowy na sprzedaż za jakieś 2000zł i od 7 rano ktoś wydzwaniał z jednego numeru a po godzinie 8 dostałem z drugiego taką wiadomość jak na screenie.
Gość zrobił mi dzień z samego rana tą wiadomością, a przypieczętował swoim zdjęciem XD No cóż, trzeba podnieść cenę tego roweru.
Jeśli jesteś tutaj (a sądzę że jest ( ͡° ͜ʖ ͡°)), to pozdrawiam Cię
tylko_pytam +65
Wytłumaczcie mi coś. Blok z tamtego roku w jednej z centralnych dzielnicy miasta, gdzie 15k za metr. Wynajem pewnie pod 4k. I u prawie wszystkich sąsiadów na piętrze buty wystawione na korytarz. To jest jakaś nowa moda? Dla mnie to wieśniactwo. U was też tak ludzie robią? Przecież każde mieszkanie ma tam przedpokój. A może to coś specyficznego dla #wroclaw ?
#nieruchomosci #patologiazewsi #patologiazmiasta
#nieruchomosci #patologiazewsi #patologiazmiasta
Jak zaczął chlać wszystko się #!$%@?ło. Zanim się urodziłem też pił ale miał kilka lat przerwy. W podstawówce w klasach 1-3 stawałem się coraz bardziej zamknięty w sobie. Swoją drogą ciotka poprosiła mnie żebym pogadał ze starym i poprosił go żeby przestał pić. Tak jakby to była moja wina. Miałem 9 lat i to zrobiłem. Oczywiście chlać nie przestał a moja samoocena poleciała poniżej 0.
Potem poszedłem do klasy sportowej - piłka nożna. Śmiało mogę powiedzieć że podstawówka klasy 4-6 to był najgorszy okres w moim życiu. Nie dość że ojciec w domu chlał to jeszcze #!$%@? w szkole. W domu codziennie były jazdy bo po alkoholu stary zaczął wygłaszać swoje mądrości, wyzywał mnie. Trudno mieć dobry humor w szkole jak stary cię poprzedniego dnia wyzywał i kłócił się z matką do nocy. Wiadomo jak w polskiej szkole są traktowane spokojne osoby a nauczyciele mają to w dupie.. Zaczęły mi się mocno trząść ręce ze stresu. Przyjąłem typowe postawy obronne które mam do dzisiaj:
- jestem niewidzialny
- nie liczę się
- mogę polegać tylko na sobie
- jestem nic nie wart
- moje Ja nie istnieje
- ja nie istnieję
- w nic się nie angażuję
- mogę liczyć tylko na siebie
- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy
- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny
Mama jakoś w 4-5 klasie podstawówki pytała sie mnie czy chcę się od starego wyprowadzić. A ja głupi powiedziałem że nie wiem. Jakbym mówił wprost jak #!$%@? jest i naciskać na to żeby się wynieść od niego to mama by się na to zdecydowała. Może wtedy mogło to jeszcze coś zmienić.
Potem gimnazjum i dalej #!$%@? w domu.. stary leżał wczoraj na wycieraczce, albo po pijaku gadał z osobami z mojej szkoły na podwórku. W szkole #!$%@?. Oczywiście nawet jakbym chciał kogoś po szkole zaprosić kogoś do domu to nie dałoby się. Nastawienie żeby tylko przetrwać.
Na początku liceum wreszcie wyprowadziliśmy się z mamą do innej części miasta. Nowe otoczenie, normalni ludzie w szkole, no i w domu też wreszcie był spokój. Wydawałoby się że wszystko powinno byc super super od tego momentu tyle że nie.. stare mechanizmy zostały. Nawet mama się mnie po 2 latach od wyprowadzki od starego zapytała czemu nikogo nie zapraszam do domu mimo że mamy fajne mieszkanie. W liceum mimo że miałem super klasę, wszyscy bardzo mili byli dla mnie to nie potrafiłem normalnie z nimi rozmawiać, unikałem, nastawienie jak wcześniej tylko na przetrwanie. Nawet wychowawczyni wzięła mnie na rozmowę pt. dlaczego nie integruję się z klasą. No i 3 lata zleciały na studniówce nie byłem, na imprezach typu 18 też nie.
Licencjat tak jak liceum nastawienie na przetrwanie.
Teraz magisterka no i nauczyłem się w miarę bez stresu rozmawiać z ludźmi, ręce mi się już nie trzesą tyle że mam takie braki w kontaktach społecznych że to jest #!$%@? niesamowite. Nie wiem o czym mam rozwiac z ludzmi jak się zachowywać itd.
Zrobilem w pare miesiecy w #!$%@? zeby sie ogarnac i mam fajna prace w korpo #finanse ale jest ciezko. Nie chodzi nawet o prace sama w sobie tylko o to ze trzeba miec w #!$%@? kontaktu z ludzmi. Caly dzien. Mimo ze ci ludzie sa super dobrze nastawieni do mnie to mecze sie. Stresuje sie najbardziej w sytuacjach kiedy nie powinienem np.wszyscy rozmawiaja na luzie albo jest jakies wyjscie na piwo. Ja #!$%@? powoli rozumiem #przegryw i #neet . Skoro rodzice wychowali sobie przegrywa to niech go sobie utrzymują a ty drogi mireczku miej #!$%@? na wszystko w swojej piwnicy bo co z tego ze wykonasz w #!$%@? wysilku zeby sie ogarnac, znajdziesz dobra prace zarobisz kase skoro i tak nic z nia nie zrobisz. Nawet na wycieczke nie bedziesz mial z kim pojechac czy pojsc do kina. Nie mowiac juz o walentynkach.
#dda
Co do wiary to bym nie generalizował - katolicy potrafią być tak samo źli jak ateiści. Mój ociec zawsze deklarował się jako ateistą i szydził
@Nowystaryziel:
@RobertinoIncelino:
Ale ja jestem singlem, i nie mam znajomych już od 3 lat.
@Exit99: Tylko taka uwaga, żeby z kimś np paczka znajomych było fajnie, to Ci znajomi muszą też być dobrze dobrani. Często ze znajomymi sie bardziej #!$%@? niż będąc samemu no i często na znajomych można się mocno zawieść lub dowiedzieć się że nie warto było z nimi sie zadawać jak odjebią jakąś manianę... to już nie będę się rozpisywał o #!$%@?
@Exit99: Tak, dokładnie tak jest. Wytworzyłeś zahamowanie wewnętrzne w celu ochrony własnej osoby. Zahamowanie wewnętrzne rozwija
@Exit99: jak to osiągnąłeś? Ja potrafię analizować KAZDA rozmowę słowo po słowie i sprawdzać przy tym czy nie wyszedłem na #!$%@?, oraz jak można by to było rozegrać, powiedzieć lepiej, albo bardziej naturalnie. I niestety wychodzi mi, że za każdym razem wychodzę na totalnego debila, co niesamowicie niszczy mi humor i psychę, nawet mimo to, że wiem,
@Exit99: idz na terapie mordo, to samo w sobie powinno sporo dać