Wpis z mikrobloga

@krytyk__wartosciujacy: Mnie natomiast trochę śmieszy, że coraz częściej słyszę o kupowaniu rogali na św. Marcina od ludzi z innych zakątków kraju. Oczywiscie tych niecertyfikowanych, bo tu akurat prawo mają tylko cukiernie z wlkp., ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że cała ta ochrona nazwy i receptury w UE służy jednak temu, żeby regionalne produkty kulinarne jakoś uchronić przed mcdonaldyzacją i kulturowym zglajchszaltowaniem i przywiązać je do określonych regionów i
@niecodziennyszczon: w Poznaniu jeszcze pare lat temu walczono nad zmianą certyfikatu, a nie z certyfikatem. Chodziło o to, aby w certyfikacie znalazły się te skladniki, które były pierwotnie w pierwszych przepisach, czyli masło, jaja i migdały. Ale niestety Cech się nie zgadza, bo skladniki oczywiscie są droższe. I na znak protestu niektóre cukiernie czy kawiarnie postanowiły, że rezygnują ze starań o certyfikat. Także nie chodzi o to, aby produkować rogale w