Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ta szmata #depresja ciągnie się za mną od wielu lat. Kilka słów o mnie: Level 35 here, praca w IT (wypłata 15k-20k na łapę) świetna kochająca żona, dwójka kochanych dzieciaków, dom 200m2 w budowie (prawie skończony). Pochodzę z robotniczej rodziny, jako dzieciak miałem mnóstwo kompleksów. Wtedy to się chyba zaczęło.

Teraz cały czas jestem smutny, nieobecny, mam gonitwę myśli. Nie mam siły na nic. Moją jedyną perspektywą jest najbliższa noc bo będę mógł się w końcu "wyłączyć" od świata. Ale rano to samo. Od rana próba zajmowania głowy jakimiś bzdurami. Jestem na home office i możecie wierzyć że przez tydzień pracuje może z 1h. Reszta to z 2-3 calle coś #!$%@?ę sprawiając pozory pracy i wracam do #!$%@? się. Tak #!$%@? nie mam siły i chęci na nic że sam sobie dziwię. Mam wyrzuty sumienia i poczucie winy. Czuję że marnuje swoje życie.

Takie doły jak ten nachodzą mnie z 2 razy do roku. Potem jakoś się ogarnę z grubsza i wracam do egzystencji. Ale nie mam żadnej woli do bycia. Czasami coś mnie zajmie za kilka tygodni a potem staje się nudne i wracam na poziom bez emocji. Nie mam przyjaciół. Nie mam za bardzo znajomych, chyba że liczyć tych z którymi wymienię się czasami jakimś bzdurnym śmiesznym obrazkiem z wykopu albo yt. Czuję że wegetuję. Czuję jak czas ucieka mi przez palce. Jedyne co mnie trzyma w miarę w pionie to moje dzieciaki. Nie mam odwagi robić im krzywdy pokazując siebie i być #!$%@? ojcem. Staram się ale to dla mnie wielki wysiłek. Innych bliskich ranię i odpycham. Jestem ciężki w relacjach. Moja depresja objawia się dla nich drażliwością, agresją i odpychaniem. Nie mam siły z nimi rozwiać chociaż wiem że jestem dla nich ważny. Nie lubię swojej pracy, w sumie to jestem jak Nikodem Dyzma. W miejscu pracy gdzie jestem zawsze pojawiam się przez fart. Bo skille mam słabe co mnie dodatkowo martwi.
Za mną 2 terapie, psychiatrzy, ssri, obniżanie oczekiwań co do siebie i nic. Nie czuję żadnej poprawy. Kiedyś myślałem że biorę sobie za wiele na barki i za wiele chce udowodnić światu, ale obniżenie tego poziomu nic nie daje. 4 lata temu próba samobójcza.
Czuję że moi znajomi którzy są odemnie mniej zdolni radzą sobie lepiej. Małymi krokami budują sobie fajne życie. Ja jestem jak chorągiewka na wietrze. Nie wiem czego chcę. Liczę na to że te kilka bitcoinów które kupiłem w latach 2012-2015 pozwolą mi nie musieć pracować w normalnej robocie. Ale pewnie to nic nie zmieni. Mam na swoim koncie nieudaną firmę, okresy freelancera, pracę w software house, teraz jestem w korpo i mam spokój i w miare spoko kasę, ale nie czuję w tym wartości. Myślę że wiele moich problemów z pracą wynika z bycia introwertykiem i braku chęci do bycia w kontakcie z ludzmi. Paradoksalne, bo moja praca jest tworcza i polaga tez na rozmowach. Nie dbam o siebie. Nic mi nie daje frajdy ani przyjemności. Chyba że liczyć takie co trwają kilka chwil np. Niezdrowe żarcie i cola. Trochę liczę na to że stanie się jakiś cud który mnie w końcu naprawi. Jakaś myśl która mnie zmotywuje do działania. Wiem że to złudne, ale nie widzę innej nadziei. Stworzyłem w życiu wiele wartościowych projektów, byłem wyróżniany w branżowych konkursach... i co z tego. Niedawno nawet wystąpilem w popularnym teleturnieju. Generalnie mam wrażenie że jestem niedopasowany do świata z którym nie mogę się "zgrać". Boli mnie to bo nie mogę się z tym pogodzić. Szukam i liczę że za kolejnym zakrętem będzie lepiej.

Tyle. Po prostu chciałem z siebie wylać część tego syfu co w mnie tkwi. Pozdrawiam

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63518f4e5d8592373bfb2256
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Przekaż darowiznę
  • 12
Jakaś myśl która mnie zmotywuje do działania.


@AnonimoweMirkoWyznania: Gościu ale tak realnie na to patrząc - do jakiego działania Ty chcesz być zmotywowany? Ja wiem, że depresja to ciężka choroba i ona nie wybiera - ale skoro próbowałeś leków, terapii to może problem leży nie w zaburzeniach chemii mózgu tylko w Twoim perfekcjonizmie?

Masz fajną żonę, lekką pracę, dzieci, oszczędności w krypto, dom - naprawdę liczysz na współczucie tutaj zgromadzonych osób
@Wygryw_z_wyboru: bo taka jest zwyczajnie prawda - jak nie umiesz spojrzeć obiektywnie na to czym jest w ogólności życie a w szczególności Twój własny przypadek to potem wydaje Ci się końcem świata to że masz szczęśliwą rodzinę, samochód, oszczędności, miejsce i przestrzeń do rozwoju no ale TY NIE WIESZ CZEGO CHCESZ chlip chlip
ŻółtaKrowa: Mam bardzo podobnie. Fajnego narzeczonego, który mnie szczerze kocha, dobrze płatna pracę i... co jakiś czas przygniatają mnie czarne myśli. Mam poczucie, że źle mi z samą sobą, tak po prostu. Chyba się nie lubię. Wywodzę się z patologicznej rodziny i cały ten syf ciągnie się za mną, mimo dużej pracy, która włożyłam, aby naprostowac swoją osobowość. Posępne emocje same do mnie przychodzą, jak bumerang i nic z nimi nie
@AnonimoweMirkoWyznania:

W miejscu pracy gdzie jestem zawsze pojawiam się przez fart. Bo skille mam słabe co mnie dodatkowo martwi.

Czuję że moi znajomi którzy są odemnie mniej zdolni radzą sobie lepiej. Małymi krokami budują sobie fajne życie.


Jak się zestawi razem te dwa cytaty, to coś tutaj nie gra. Wygląda na to, że mimo obniżenia oczekiwań w stosunku do siebie, sam oceniasz się znacznie bardziej surowo niż oceniasz innych. Nic o