Wpis z mikrobloga

Ciekawe alternatywne wersje historii F1, motosportu jak i ogólnie motoryzacji, rzeczy które mogły się stać gdyby nie jakaś konkretna decyzja.
I takim przykładem mogło być wydarzenie jaki miało miejsce w 1963 roku.
Lekki background: W 1962 roku Ford zechciał odbudować swoją markę po spadkach sprzedaży, dyrektor generalny Lee Iacocca przekonał Henryka Forda II, że firma powinna nabyć do swojej oferty auto sportowe.
Ford się zgodził i sprawy poszły na tyle dobrze, że już w 1963 roku Ford szykował się do zakupu Ferrari.
Wszystko było gotowe, papiery leżały na stole, na produkcji mieli już praktycznie zaprojektowane dziecko tego mariażu, 12 cylindrowy silnik Ferrari w budzie Forda, gdy nagle, tuż przed podpisaniem Enzo Ferrari się rozmyślił i po prostu wyszedł.

Ten moment, ta niezrozumiała decyzja Enzo ma daleko idące skutki, których konsekwencje są widoczne do dziś. Dziś wiemy jak zmieniło to świat motoryzacyjny, wtedy nawet przez myśl im to nie przeszło bo nie mogło.
Po takim policzku sprzedanym Fordowi przez Włocha, ten wpadł w szał i w trybie natychmiastowym wydał zgodę na stworzenie własnego auta wyścigowego, które miało zaorać Ferrari. Tak na bazie niezbyt udanego projektu Lola Mk6 GT powstał kultowy wóz wyścigowy Ford GT40, auto które miało pogromić Ferrari i to zrobiło, najpewniej doprowadzając Enzo Ferrari do szewskiej pasji, ponieważ już począwszy od 1966 czterokrotnie wygrał Le Mans przełamując tym samym hegemonię Włochów.

To jest znana historia, powstał nawet o tym film w 2019 roku, Le Mans '66 ale co by było gdyby?

We wczesnych latach F1 dominowały stajnie fabryczne, auta zaprojektowane i zbudowane od podstaw przez zespoły producentów aut, prywatne zespoły czy zespoły opierające się na cudzych konstrukcjach były totalnymi outsiderami gdzieś na rubieżach stawki, ponieważ nie było żadnego sensownego producenta, wszystkie jednostki były albo za ciężkie albo za słabe, bądź awaryjne. Wyjątkiem był tu silnik Repco zasilający Brabhama który zdobył mistrzostwo 1967, ale ta jednostka nie miała podjazdu do tego, co nadeszło w tym samym roku.
W 1965 Colin Chapman, szef zespołu Lotusa zwrócił się do Forda o finansowanie projektu nowego silnika, Ford bez mrugnięcia sfinansował przedsięwzięcie i tak w 3 wyścigu sezonu '67 zadebiutowała legenda - silnik Cosworth-DFV.
Początkowo był tylko na wyłączność Lotusa, ale z końcem roku monopol wygasał a Ford widząc potencjał jaki ma ta jednostka postanowił sprzedać ją na szerszym rynku.
W ten sposób zapanowała dominacja silnika Coswortha, jednostka silna, lekka, niezawodna a przy tym tania i dostępna dla każdego chcącego.
W sezonie 1968 bolidy z silnikiem Coswortha wygrały 11 z 12 wyścigów, w całym 1969 tylko 2 razy na podium stał ktoś z silnikiem bez sygnatury Forda (i to nigdy wyżej niż P3), podobnie było w 1973 roku, gdy żaden inny silnik nie wygrał GP. W latach 1967-1985 silniki Coswortha wygrały 155 z 262 możliwych wyścigów.
Tamten czas to było nowe otwarcie tego sportu, prywatne zespoły wyrastały jak grzyby po deszczu, można powiedzieć że na cycu Henryka Forda II odchowano takie zespoły jak Lotus, McLaren, Matra, Brabham, March, Surtees, Tyrrell, Hesketh, Lola, Williams, Penske, Wolf czy Ligier, złota era F1.

W tym czasie niejaki Bernie Ecclestone wkupił się do zepsołu Brabhama, przejmując go całkowicie w 1972 roku, dwa lata później wraz z Frankiem Williamsem, Colinem Chapmanem, Teddym Mayerem, Kenem Tyrellem i Maxem Mosly założyli FOCA, organizacje przy F1 która zrzeszała nie-fabryczne zespoły producentów nadwozi.
Przez wyniki i moc jaką dostały zrzeszone zespoły pojawiła się możliwość do walki z FISA czyli dzisiejszą FIA. Była to wojna małych z dużymi, bo jednym z głównych zrzutów było to, że FISA promowała duże i bogate zespoły fabryczne.
W szczegóły już tutaj wchodzić nie będę bo i tak już dużo tekstu powstało a wiem że niewielu to przeczyta ( ͡° ͜ʖ ͡°), ale każdy chyba wie, jak ta wojna i późniejsza władza Berniego z Mosleyem okazała się rewolucyjna dla F1.

Ale tu mamy przykład zaskakującego efektu motyla i miejsce do polemiki "co by było gdyby".
Gdzieś podróżnik w czasie przesunął krzesło i się Enzo Ferrari rozmyślił z umowy, Ford przez to miał niezaspokojone ambicje sportowe więc wyłożył kilka dołków na projekt, który zrewolucjonizował świat motosportu.
Co by było, gdyby Ferrari podpisał umowę? Ford miałby ich silniki i auta sportowe więc nie miałby absolutnie żadnego interesu w dotowaniu konkurencji by stworzyli własny silnik a tym samym nie mielibyśmy dzisiaj dużej części historii motoryzacji, bo na pewno zastrzyk finansowy Cosworthowi się przydał, dzięki czemu wypuścił jeszcze wiele modeli swoich jednostek które podbijały świat zarówno sportowo jak i drogowo (jak choćby ulubiony samochód mojego dzieciństwa, Ford Escort Cosworth - i tu ciekawostka - który swoją ostatnią wiktorię w rajdach WRC wywalczył z Carlosem Sainzem Seniorem za kierownicą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A czy gdyby Ford nie wyłożył kasy to znalazłby się inny inwestor bądź inny producent w miejsce Coswortha? Może tak, może nie, tego się nie dowiemy, przynajmniej na rynku F1 był wtedy dość ciemne czasy i na rynku nie było zbyt wielu inwestorów motoryzacyjnych, którzy nie partycypowaliby w sportach motorowych jednocześnie będąc chętnym do wyłożenia kasy.
Mniejsze firmy konstrukcyjne jak już mówiłem miały problemy i zero motywacji do poprawy, Repco z Brabhama co prawda zdobyło mistrzostwo, ale silnik był już przestarzały i nie rozwijany, inni producenci często mimo dobrych osiągów to się wycofywali bo im się ekonomiczne nie opłacało dostosowywać do nowych przepisów i np. popularny Climax wycofał się po 1965 bo nie opłacało im się projektować nowego silnika gdy przepisy zezwoliły na rozszerzenie ich pojemności z 1.5 do 3.0

#f1 #wec #motoryzacja
  • 4