Wpis z mikrobloga

50 744 + 119 + 201 + 110 + 62 = 51 236
Cztery tłuste dni w mekce polskiego kolarstwa zimowego - czyli w Calp. Mój pierwszy raz w Hiszpanii, nie ukrywam, jestem oczarowany ilością, jakością górskich dróg i kulturą jazdy.
119 - dzień 1: wybraliśmy się z @wspodnicynamtb na zaporę w Guadalest. Woda w zalewie ładna, lazurowa, a cały zbiornik ślicznie ulokowany w dolinie pod stromym zboczem góry. Na koniec pojechałem już sam na Col de Rates przez Tarbenę. Na samym szczycie mocny wiatr i zimno, ale widoki rekompensowały cierpienie w pełni. Powrót niemal po ciemku.
201 - dzień 2: Najładniejszy dzień, cały dzień bezchmurne niebo i 20 stopni ciepła. Głównym celem było Port de Tudons - 17-kilometrowy podjazd niemalże z poziomu morza. Sporo kolarzy na trasie, łatwo się podczepić do wyprzedzających osób i uatrakcyjnić sobie czas w trasie. Potem zjazd do Alcoy, by odwiedzić kolejną zaporę, tym razem w Beniarres. Po drodze dotankowanie wody w małej wioseczce - kraniki są dość popularne, jedynie trzeba wiedzieć, gdzie są. Powrót przez Port de Confrides, który opuszczam długim, godzinnym zjazdem aż do Altei. Ostatnie kilometry dokręcam na krajówce do Benissy.
110 - dzień 3: pogoda się nieco popsuła, podobno miało padać. Ruszam na Tarbenę, by na szczycie odbić Castell de Castellis. Tam łapie mnie uczciwy deszcz, moknę do cna, uciekam z gór. W Benimaurell robi się sucho, rozpoczynam uporczywy podjadz po typowej hiszpańskiej wąskiej dróżce o różnej nawierzchni urozmaiconej progami zwalniającymi. Na szczycie mgła i bufet. Powrót raczej po płaskim, przez Xalo i Benissę.
62 - dzień 4: musieliśmy do 14 oddać rowery, toteż trasa krótsza, do Morairy na ciasto. Po drodze Cumbre del Sol i mała sesja fotograficzna z @wspodnicynamtb. Rowery oddajemy na czas, przed odlotem zostaje czas na szamę i moczenie się w basenie, tym bardziej, że słońce się wychyliło zza chmur.

Zdjęcie ze szczytu Coll de Rates.
#rowerowyrownik #100km (nr 4 i 5) #200km (nr 1)
Dewastators - 50 744 + 119 + 201 + 110 + 62 = 51 236
Cztery tłuste dni w mekce polsk...

źródło: comment_16460477482I9rqlQ2KEaqiKsPZcA06W.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
@kuraku: mieliśmy busa ogarniętego razem z noclegiem. Można na lotnisku bezpośrednio coś zamówić, można też tramwajem z centrum Alicante dojechać jakoś. Pożyczaliśmy w SolyBike, 23 jurki za dzień za Orbeę Orcę na sensownych kołach i osprzęcie
  • Odpowiedz
@kuraku: Biorąc pod uwagę cenę biletu samolotowego na rower (285zl/60€/lot) to poniżej 6 dni po prostu się nie opłaca brać swojego sprzętu. Do tego należy uwzględnić np wynajem walizki rowerowej (albo zakup na przyszłość) lub po budżetowemu - karton;)
  • Odpowiedz