Wpis z mikrobloga

@sberatel: Wiesz, jak siedzisz w piwnicy, to może nawet nie wiesz, ale jakbyś jeździł i dostarczał potrzebne rzeczy do punktów zbiórki, to byś wiedział, jak bardzo przydałby się dziś otwarte sklepy. Pomoc jest potrzebna dłużej i na wielu płaszczyznach, to tylko jedna z metod.
  • Odpowiedz
@sberatel: Przepraszam za tą osobistą "wycieczkę" - zupełnie niepotrzebną. Tu, gdzie ja pomagam, widzę, że ludzie przekazują ogrom rzeczy dla dzieci, ubranka, pieluchy, zabawki, jedzenie, ale jeśli chodzi o ubrania dla matek, to też często pozbywają się niepotrzebnych rzeczy z szafy, a to, czego brakuje, to nieużywana nowa bielizna dla kobiet. A tego dzisiaj nie kupimy.
  • Odpowiedz
@ruda103: to nie ma znaczenia czy sklepy są otwarte 1 dzień więcej czy mniej. Patrząc jakie ilości wczoraj u nas były zbierane to sama ich dystrybucja to nie jest 1 dzień. Czas na dotarcie na miejsce z różnych punktów kraju i tak spowoduje dywersyfikację dostaw. Szkoda tracić czas i energię na coś zbytecznego.
  • Odpowiedz
@sberatel: dostawy potrzebnych rzeczy odbywają się na wielu płaszczyznach. Nie chodzi mi już nawet o zaopatrywanie uchodźców na granicy. Mieszkańcy, którzy przyjmują rodziny z Ukrainy pod swój dach, stale poszukują różnych sprzętów (pościeli, kołder, materaców, łóżek, lodówek, kuchenek, stołów, krzeseł) aby doposażyć udostępniane im mieszkania. Ludzie przekazują to, co mają w domach, ale czy otwarcie sklepów i umożliwienie zakupienia tych rzeczy nie byłoby ułatwieniem? Myśląc globalnie, faktycznie wydaje się, że jeden
  • Odpowiedz