Wpis z mikrobloga

W połowie 2019 wziąłem kredyt w ING na Stale Oprocentowanie na 5 lat (30 w perspektywie, ale pewnie będzie nadpłacane). Technicznie rzecz biorąc kredyt się wtedy zaczynał, ale pełną kwotę pożyczyłem dopiero rok później ( wypłacane było w transzach). Wziąłem ten kredyt gdyż sądziłem ze polityka socjalna PISu sprawdzi ze Inflacja pójdzie w górę oraz wolałem zapłacić te 0.2 pp więcej i mieć spokój na początku gdyż wtedy jeszcze mniej zarabiałem niż teraz. Puki co jestem na tym stratny, bo stopa procentowa wróciła właśnie do tamtego momentu, ale trudno, dla mnie różnica to w pewnym sensie zapłata za ubezpieczenie od nerwów w tamtym okresie. Zostało mi jeszcze 2.5 roku do końca gwarancji na 3.63% i zastanawia mnie czy komuś skończył się może już ten okres i jakie dostał warunki od banku na nową stałą stopę? Czy taka jaka jest ofercie dla nowych klientów w danym monecie czy może bank dał inna stopę?

#nieruchomosci #kredythipoteczny
  • 7
czy komuś skończył się może już ten okres i jakie dostał warunki od banku na nową stałą stopę?


@Jyba: ING wprowadził do oferty stałe oprocentowanie w roku 2018. Nikt jeszcze nie dostał propozycji kontynuacji po 60 miesiącach.

W przypadku zmiany zmiennego oprocentowania na stałe oferta wygląda podobnie jak dla nowych klientów, ale jest skorygowana w zależności od marży w chwili podpisywania umowy.
@Jyba: stała stopa w polskich bankach to jest kpina. Chodzi mi o te 5 lat i co się dzieje po tym okresie. A w zasadzie dzieje się to co bank zechce. Przecież to się niczym nie różni od pierwszych kredytów frankowych, których oprocentowanie ustalał bank wedle własnego widzimisię. Teraz banki płaczą bo przegrywają w sądach. Mam nadzieję, że za parę lat będą płakać z powodu tych stałych kredytów.
Jak Ci się skończy stała to bank na 100% zarzuci Ci niekorzystne warunki, bo nie masz z nimi właściwie pola do negocjacji. Możesz jedynie przyjąć to co zaproponują.

stała stopa w polskich bankach to jest kpina. Chodzi mi o te 5 lat i co się dzieje po tym okresie. A w zasadzie dzieje się to co bank zechce. Przecież to się niczym nie różni od pierwszych kredytów frankowych, których oprocentowanie ustalał bank