Wpis z mikrobloga

@puddin: absolutnie nie to miałem na myśli. Za dzieciaka sam się kolegowałem z kilkoma dzieciakami, które były z rodzin świadków. Kontakty ograniczały się jednak jedynie do szkoły, bo ich rodzice pilnowali, żeby nie zadawali się z nikim spoza ich kręgu.
@pawel-niczyporek: Początkowo myśleli, że taki mam kaprys małoletni i zaraz wrócę z podkulonym ogonem. Do dziś nie przyznali się w zborze, że od lat nie żyję jak świadek. Wcześniej jeszcze jakoś to było jeśli chodzi o kontakt z rodzicami, ale z czasem coraz bardziej sprowadzało się do tego, że mam wrócić i koniec, szantaże emocjonalne, nasyłanie starszych itp. Teraz się coraz bardziej sama odcinam, chociaż mam dni gdy tęsknie. Dziwnie tak.