Wpis z mikrobloga

@aptitude: W dużym skrócie - sporo problemów osobistych, które były regularnie zapijane "żeby było łatwiej". Butelka wina w weekend zmieniła się w butelkę wina prawie co wieczór, bo nie radziłam sobie z emocjami, sobą i #!$%@? w głowie. 2-3 miesiące temu dostałam diagnozę depresji lękowej + nerwica, po takim czasie brania leków okazuje się, że powoli osiągam efekt, którego oczekiwałam po piciu czyli "powrót do bycia sobą".
@pannakota: Gratuluję i życzę daleszej wytrwałości. Mi we wrześniu miną 4 lata a jedynym wyjątkiem był kieliszek szampana na sylwka i naparstek likieru. Z tym, że ja nie byłem uzależniony. Po prostu pewnego dnia stwierdziłem, że bez sensu pić alkohol bo ani mi to nie smakuje ani nie mam potrzeby czuć helikoptera w głowie. Kiedyś wydawało mi się, że lubię piwo, ale tak naprawdę taki On Lemon lekko słodki bez cukru
@pannakota: gratki. Ja rzuciłem picie ponad rok temu przez depresję, bałem się że wpadnę w ciąg jak mi się życie posypało. Generalnie dużo ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że alkohol to depresant, do tego nie sprzyja szarym komórkom.

Nie czuję się jakoś dużo lepiej bez alkoholu, ale mogło się źle skończyć. Dodatkowym benefitem jest spadek masy ciała i więcej kasy w portfelu.
@pannakota Co się stało, że zauważyłaś problem i postanowiłaś jakoś zadziałać?

Bliska mi osoba w moim odczuciu ma spory problem z alkoholem. Praktycznie nie ma dnia bez piwa, w czasie urlopu czteropak dziennie to minimum. Po większej ilości alko zaczyna się agresja, a po wytrzeźwieniu obietnice poprawy (niby zrozumienie problemu, chęć udania się na terapię po czym po 2-3 dniach znowu odpalany jest czteropak).

Zastanawiam się czy jakoś mogę pomóc. Mówienie wprost