Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Poznaliśmy się "tak bliżej" parę miesięcy temu, jeszcze w tamtym roku. Ogólnie znaliśmy się już z rok, ale dopiero wtedy, na imprezie, jakby coś zaiskrzyło.
Sprawy potoczyły się szybko. Już po godzinie siedziała mi na kolanach, a po dwóch szliśmy razem za ręce na przystanek autobusowy, by ją odprowadzić.
No i zaczęło się. Po wszystkim napisała pierwsza na messengerze, z taką jakby troską "czy jestem już w domu" itd. Wiecie, pierwszy raz dziewczyna pierwsza do mnie zagadała.
To było coś... Byłem zachwycony aż do momentu, gdy mój test na COVID wyszedł pozytywny. Tak, złapałem COVID! Ehh, cholerny COVID... No ale cóż. Przechodząc dalej, nasze rozmowy przeniosły się na rozmowy-online, ale po kolei.
Na następny dzień napisałem do niej na messengerze o swojej sytuacji o teście z COVID i że jest kiepsko. Postanowiłem wykorzystać sytuację i zagadywać ją online. Chciałem wiedzieć o niej jak najwięcej.
Ciągnięcie ją za język trwało 2 tygodnie. W międzyczasie ona również dowiedziała się nieco o mnie, zaczęła się zwracać per "skarbie", "kochanie" itp. Ja, niedoświadczony w związkach, ona doświadczona, rozkminiłem, że ona chyba coś do mnie czuje. Przecież takie zwroty nie są dla byle kogo.
Postarajcie się mnie rozumieć, nie byłem wcale doświadczony w relacji z kobietami. Odbierałem to na poważnie. Po okresie kwarantanny, gdy emocje były już na prawdę rozpalone, postanowiłem zrobić domówkę, która kończyła rozdział kwarantanny i zaczynała wolność!
I tak, zaprosiłem ją. Zaprosiłem również moich znajomych. Między mną a nią było na prawdę gorąco. Flirt, klepanie po tyłku, tańczenie, rozmowy... no po prostu bajka. I wtedy to się zaczęło. Impreza dobiegła końca. Przyszedł moment pożegnania się. Postanowiłem ją pożegnać typowym buziakiem w usta.
Oj, to chyba był błąd. Skrzywiła się. Zrobiło się serio niezręcznie. Odprowadziłem ją i zakończyłem imprezę. Jeszcze tego samego chciała mnie do siebie zaprosić, ale to na następny dzień, aby obejrzeć serial i coś porobić. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo coś jej wypadło.
Wszystko trwało aż do momentu następnej imprezy. Po pijaku wyznałem jej online, na messengerze, swoje uczucia. To znaczy, nie napisałem, że ją kocham, ale że mi na niej zależy. Tylko tyle. Wewnętrznie czułem, że to mój ideał. Dużo nas łączyło. Oj, jakim byłem wtedy debilem. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Zrobiłem to online, w dodatku po pijaku... Ona odpisała tylko tyle, że też coś zaczyna czuć, ale to jeszcze nie miłość. Ogólnie bardzo dużo przeszła w swoim życiu jeśli chodzi o związki mimo swojego wieku(zdrady itd). Dawało się to we znaki, gdy pisała mi co tydzień że się boi, że będzie chciała spróbować, ale coś nie wyjdzie itd
Wyczytałem w internecie, że zbyt wczesne wyznanie uczuć dziewczynie potrafi zakończyć nawet najbardziej rozpaloną relację. I to chyba była racja. Aż zrobiłem się cały czerwony. Zaczęły się jej gierki, chłodnik, odpisywanie co 2-3 godziny, trzymanie dystansu. Wszystko działo się online. Na żywo to co innego. Normalnie zmiana o 180 stopni. Nadal czułem, że mimo to, nie oddaliliśmy się od siebie za bardzo.
Przeszliśmy na spotkania we dwóch, była normalna na spotkaniach. Jedynie bardziej pewniejsza siebie w stosunku do mnie, co było mega dziwną sytuacją, gdyż na messengerze, tzn. online była strasznie "zimna". Sytuacja pogorszyła się w momencie, gdy zaczęła flirtować na moich oczach z dosłownie każdym moim znajomym. Wtedy poczułem co na prawdę zrobiłem wyznając uczucia. Straciłem szacunek, zabiłem jej ciekawość i niepewność moich uczuć do niej.
Załączył mi się chłodnik. Zaczęło się to wszystko sypać. Wygarnąłem jej w końcu o co mi chodzi, tzn. że nie podoba mi się flirtowanie i jeśli mamy coś robić w stronę związku, to żeby nie flirtowała, bo traci tym moje zaufanie. Czyżbym jej zakazał flirtowania? Wydaje mi się, że nie. Po prostu ostrzegłem ją, że traci przez to moje zaufanie i jak chce, to niech flirtuje, ale z odzyskaniem zaufania nie będzie tak łatwo.
Ona w odpowiedzi załączyła informację, że jest sfrustrowana, ponieważ mam ją za jakąś puszczalską szmatę, co nie było prawdą i ogólnie jestem bucem, egoistą i nie rozumiem żartów(ahh tak, kilkukrotne propozycje pokazania pozycji seksualnych na osobności, przy których towarzyszył jej intensywny kontakt wzrokowy i kontakt fizyczny - w dodatku na moich oczach, dosłownie stałem metr obok nie jest niczym złym). Wytłumaczyłem się i przeprosiłem za coś, czego nie zrobiłem(tak, przeprosiłem za to, że sama sobie ubzdurała, że mam ją za puszczalską szmatę). Przecież rozmawialiśmy dzień w dzień, a nawet i o tym, jak mija nam dzień. Sorry, ale gdybym miał styczność z puszczalską szmatą, to nie chciałbym wejść z nią w związek, lub pisać co tam u niej. No ludzie, litości.
Dała mi kosza. I to całkiem niezłego kosza. Moja psychika stała się dnem. Ciche dni trwały aż 2 miesiące. Ona po tym czasie próbowała do mnie "podbijać" różnymi gestami, np. klepanie w tyłek, kontakt fizyczny, zagadywani, jednak nie dałem się. Na prawdę moja psychika była dnem. Niedawno postanowiłem, że dam jej ostatnią szansę. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam się za jakiegoś egocentryka czy egoistę, ale odbierałem to wszystko jako bawienie się mną i moimi uczuciami.
Ostatnia szansa wydaje się, że idzie w dobrą stronę. Nie spieszę się. Odzyskałem z nią trochę kontakt, a nawet i zaprosiłem na spotkanie. Widać, że żywi jeszcze jakieś uczucia do mnie. Co sądzicie o tej sytuacji? Próbować brnąć w to dalej, czy odpuścić całkowicie? Zauważyłem, że znowu zaczynają się jej gierki z odpisywaniem co 2-3h, lub wcale itd. Wybaczcie, jeśli jest chaotycznie. Pisane na przysłowiowym biegu.

#zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60539f982f2b84000aacc28e
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 6
(ahh tak, kilkukrotne propozycje pokazania pozycji seksualnych na osobności, przy których towarzyszył jej intensywny kontakt wzrokowy i kontakt fizyczny - w dodatku na moich oczach, dosłownie stałem metr obok nie jest niczym złym).

Próbować brnąć w to dalej, czy odpuścić całkowicie?


Nie, szanuj się. Zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka.
Poza tym jak to widzisz? Będziesz z nią w związku i będzie sobie chciała wyjść na wieczór z koleżankami i co wtedy? Nie
Zrób to co ona. Poczekaj aż ona się zaangażuje a Ty bierz wszytko na zimno. Może jak zostanie potraktowana identycznie to czegoś się nauczy. Pamiętaj jak sam się nie szanujesz to nikt inny Ciebie szanować nie będzie