Wpis z mikrobloga

#wakacje #biuropodrozy
Poratujecie radą. Dokładnie rok temu zdecydowaliśmy się na wakacje w Czechach plan był na koniec lipca. Wybraliśmy biuro podróży, zapłaciliśmy zaliczkę no i zaczęła się pandemia. W czerwcu w związku z tym, że większość zaplanowanych atrakcji była zamknięta boć mocno ograniczona biuro podróży zaproponowało nam zmianę terminu na sezon zimowy (dopłata, która wliczała się w ogólną kwotę). Skoro "wirus był w odwrocie" zdecydowaliśmy się na przełożenie wyjazdu na luty (miały być wtedy ferie). Obecnie Czechy do końca miesiąca są "zamknięte" a biuro chce od nas resztę kasy miesiąc przed wyjazdem (zgodne z umową). Jednocześnie zaproponowali nam kolejną "gwarancję" przełożenia na sezon letni za 300PLN z zachowaniem niezmienności ceny itd. Nie wiem co do końca zrobić.
1. Zapłacę, ale i tak pewnie nie wyjadę bo nie wierzę, że nagle wszystko będzie otwarte. Będę mógł starać się o zwrot 100%, ale ryzyko, że biuro padnie albo będę się z tym bujał 180dni.
2. Zapłacę kolejną kasę łącznie już pewnie z 900PLN i przełożę na lato 2021 - zakładam, że w temacie obostrzeń niewiele się zmieni - za pół roku znowu będę się zastanawiał co z tym zrobić
3. Nie płacę i tracę zaliczkę.
Czy może jest inne wyjście z sytuacji?