Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć.
Z góry zaznaczam, że nie jest to zarzutka. Mam dość spory problem - z samym sobą.
Potrzebuję pomocy psychologicznej, chciałbym, żebyście mi doradzili co najlepiej zrobić.. Nie chcę iść do psychologa, rozmawiać online głosowo i wideo. Może są poradnie, gdzie mogę po prostu komuś się wypisać i dostać poradę, może jakieś leki. Jestem w stanie zapłacić za to ostatnimi oszczędnościami ( nie mam pracy, mam 20 parę lat).
Jeśli ktoś jeszcze czyta, to może po trochu opiszę problem.
Jak już mówiłem - 20 parę lat na karku. W 2018 roku poznałem w internecie kobietę na seks - trochę z desperacji. Kobieta jest odemnie starsza dużo, ma, męża i kilka dzieci. dzieci.
Miało być to spotkanie na raz - wyszło, że spotykaliśmy się częściej. Oczywiście ona była i jest moją pierwszą kobietą. Od zawsze miałem problemy z posiadaniem przyjaciół, byłem raczej osobą zamkniętą. Od podstawówki przez gimnazjum postrzegany jako dziwak przez swoją chorobę ( wyleczoną, mniejsza z tym jaką).Nie miałem przyjaciół, dziewczyn, nie całowałem się, nawet nie przytulałem. Poznałem, spróbowałem i mi się podobało. Tej kobiecie też. Z wyglądu jestem wysokim przeciętniakiem w okularach, więc powodzenia nie miałem - cieszyłem się, że kobieta potrafiła mnie docenić za to kim jestem a nie jak wyglądam( mimo to często twierdziła, ze jej się podobam a ja zacząłem się starać , dbać o siebie by wyglądać dla niej ładnie). Zostaliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi - pisaliśmy ze sobą codziennie długie i kreatywne rozmowy. Miałem wsparcie, oparcie w życiu i problemach których pełno miałem. Ona miała to samo. Pewnego dnia wyznałem jej miłość. Ona to zrozumiała, nic się nie zmieniło, wręcz trochę na plus było. Spędzaliśmy czas w łóżku, w kinie, na spacerach, rozmowach - kobieta była moim światem. Starałem się, pisałem dla niej wiersze, jeszcze lepiej dbałem o siebie. Spędzilismy ze sobą najlepszy dzień w moim życiu na koncercie we Wrocławiu. Dla mnie to było coś, dla mieszkańca małej miejscowości, który nie był nawet na wakacjach, czy za granicą, bo jego rodziców nie było na to stać. Pewnego dnia zachorował jej ojciec., zaczeła mieć mniej czasu. Powiedziała nawet, że powinienem sobie kogoś znaleźć. Ja zaprzeczyłem, bo ją kochałem ale jednak postanowiłem to zrobić. Poznałem w internecie inną kobietę... zgadnijcie kto przyszedł na spotkanie. Tak - kobieta która nie miała dla mnie czasu. Nasza seks relacja się rozpadła, postanowiliśmy zostać przyjaciółmi. Po dwóch miesiącach w których bardzo się starałem, by ją odzyskać udało się. W między czasie odwiedzałem z nią jej ojca w szpitalu - jej mąż miał gdzieś jej ojca. Pamiętam do dziś jeden z wrześniowych popołudni kiedy to wypłakała mi się na ramieniu, jak jej mąż traktuje jej ojca ( Matki ona nigdy nie miała - tylko przyszywaną(zmarła przy porodzie)). Wielokrotnie się kłóciliśmy jak każda relacja. Z czasem jej trwania było coraz poważniej. Spałem także parekrotnie u niej w domu - kiedy mąż wyjeżdzał do pracy za granicę - nie było go często 3 tygodnie nawet. Pamiętam jak nieraz z jej młodszym dzieckiem gotowałem obiad dla niej i sniadanie do łóżka. Wszystko jakoś się toczyło do listopada - podczas weekendu pokłóciliśmy się, bo zrobiłem coś(oczywiście moje zamiary były pozytywne a zostały odebrane negatywnie). No zwykła kłótnia, to było do odbudowania , nie raz się rozstawaliśmy, kłóciliśmy. Nawet wspomniałem wcześniej o 2 miesięcznej rozłące. Niestety kilka dni później zmarł jej ojciec. Nie wiedziałem jak mam się zachowywać, wiedziałem, że teraz trzeba będzie poczekać na wszystko.
Jest to moment przełomowy, na dni przed pogrzebem przyjechałem do miasta, do niej - spotkaliśmy sie w samochodzie. Oddałem jej bilet na koncert pewnego metalowego zespołu na który mieliśmy iść w grudniu. Ona je sprzedała potem. Rozmawialiśmy, pojechała załatwić swoje sprawy biznesowe. Marzłem ponad godzinę w zimnym aucie... mniejsza z tym. Potem ona płakała mi na ramieniu, że mnie potrzebuje, żebym jej nie zostawiał, żebyśmy dali sobie trochę czasu. Postanowiłem to zaakceptować, zależało mi na niej. Byłem dla niej, codziennie, każdego dnia wsparciem. Zakazała mi przyjść na pogrzeb. Przyszedłem. Nie sypialiśmy ze sobą, to trochę się źle z tym czułem i lekką presję na niej wywierałem. Teraz wiem, że to z jednej strony złe i żałuję a z drugiej strony ona wtedy normalnie sypiała ze swoim mężem więc... Raz ją wybłagałem... Masakra. Do dziś się z tym źle czuje. Było mi przykro, że nie mogłem całować, przytulać, czy trzymać za rękę osoby którą kochałem. Mimo to wszystko, to byłem (zamiast odejść , bo liczyłem.... że się ułoży). Z resztą sama powiedziała, że wrócimy do tego na innym koncercie, który był przełożony, przekładany jest do dziś, przez covid. Traktowała mnie jak śmiecia, unikanie spotkań itp itd... no tłumaczyłem sobie śmiercią ojca - bo to była dla niej bardzo ważna osoba. Było mi bardzo przykro, kiedy postarałem się w walentynki i nawet pocałunku nie dostałem takiego z serca. Trwałem w tym. Nadszedł marzec. Z rana wywiązała się rozmowa, w której nazwała mnie swoim problemem. Potem rozmawialiśmy przez telefon, rozłączyła się, napisała, że była zajęta i przeprasza. Obraźiłem się. Przeszłoby mi po 2-3 dniach. Nie raz tak było. Niestety następnego dnia po tej rozmowie trafiłem do szpitala. Nic nie pisałem do niej, bo byłem zły. Ona jednak widziała statusy i zdjęcia ze szpitala. Nie dostałem nawet głupiego pytania " jak się czuję, co się stało?"
Coś wtedy we mnie pękło. Postanowiłem zaczekać aż ona się nie odezwie. Potem wybuchł koronowirus. Nie wychodziłem z domu, znajomych nie mam. Siedziałem w 4 scianach. Ciągłe myślałem o niej, pisałem dla niej wiersze miłosne i komponowałem utwory ( których jej nie wysłałem ). Przeglądałem zdjęcia, rozmowy. Wspominałem. Cholernie dopadła mnie depresja, samotność. Nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Nie mam nikogo. Dobijała mnie samotność, założyłem konto na tinderze, żeby po prostu mieć z kim rozmawiać ( sypiać z kimś innym, czy wiązać się nie zamierzałem i nie zamierzam, bo kocham tą kobietę). Niestety to jeszcze bardziej mnie dobiło. Nie mam pewności siebie, poczucia męskości, nie mam bliskości, rozmowy. Przyjaźni. Zostałem sam. Mam czasem wszystkiego dość... Ostatnio byłem zanieść jej niespodziewanie kwiaty w związku z jej urodzinami... Dowiedziałem się, że ona ułożyła sobie życie, nie potrzebuje mnie. Nie ma w nim dla mnie miejsca... Chociaż nie raz deklarowała, że jesteśmy związkiem, mówiła, ze nigdy nie zostawi.... że jak zostanie sama (jej mąż ma bardzo niebiezpieczny i smiertelny zawód) to będzie ze mna.
Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić....
Naprawdę nie mam co z sobą robić.
Oddałem jej wszystko, dziś nie mam nic . Została mi depresja, fobia społeczna ..
Czy ktoś był w podobnej sytuacji ? Tak wiem, że pierwsza miłość, że trzeba sobie dać spokój itp itd. Ja to wszystko wiem.Kocham ją jednak bardzo i po prostu nie chcę. Czas mija a ja każdego dnia kocham ją tak samo. Wolę być sam niż bez niej.
Nie potrzebuję seksu, bliskości, miłości.
Potrzebuje po prostu jej każdego dnia.
Chciałbym sobie pomóc - nie w kwestii wyleczenia się z niej (bo nie zamierzam).
Chciałbym tylko móc wyjść na miasto, spotkać ludzi, rozmawiać, czuc się częscia społeczeństwa a nie siedzieć w domu.... Chciałbym wyjść do fryzjera, zgolić brodę ( nie robię tego, bo nie mam siły i ochoty)... ale boję się ...
Czuję, że nie potrafię rozmawiać. Nie umiem znaleźć się w świecie...
Jeśli przeczytałeś/przeczytałaś - dziękuje.
Nie zamierzam czytać komentarzy. Nawet nie mam tu konta, chciałem tylko się wypisać.
Czuję się trochę lepiej...

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5f3fe1998fce6809e1a68f0f
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę

[======..................................] 15% (36zł/235zł)
Uzbieraliśmy już na 3 lat działania AMW!
  • 4
NagiMirek: Jeśli jednak będziesz czytał komentarze...

Rozumiem, że się do niej przywiązałeś, bo w końcu ktoś ci okazał bliskość, zarówno emocjonalną jak i fizyczną, zaakceptował, był przy tobie. Ale prawda jest taka, że to od początku nie miało przyszłości, bo przecież ona nie planuje zostawić męża. Tworzą rodzinę, mimo iż beznadziejna z niej żona (delikatnie mówiąc). Pocieszała się tobą, zaspokajała potrzebę seksu i atencji, byłeś też jej tamponem emocjonalnym. Jesteś młody,
@AnonimoweMirkoWyznania: Jezu to najsmutniejsza rzecz jaka tutaj ostatnio przeczytałem.

Też kiedyś byłem mocno zakochany. Kolega wyzej ma rację! Byłeś jak taki wypełniacz i tampon emocjonalny. Robiłeś z nią rzeczy pierwszy raz i temu wydają się one wyjątkowe. Koncert? Będziesz jeszcze na wielu koncertach. W życiu poznasz wiele kobiet i z wieloma z nich będzie Ci dobrze. Głowa do gory, potrzebujesz tylko trochę czasu.

Pewnie czujesz się jakby umarl kawałek Ciebie. Tak