Wpis z mikrobloga

#mirkowyzwanie
Dostałam zestaw z zadaniem wymyślenia ciekawej lekcji dla tegorocznych pierwszaków w szkołach średnich.
Zadanie pozornie łatwe. Jakby nie patrzeć sama jestem w technikum i wiem, jak ciekawa lekcja mogłaby wyglądać. Szkoda tylko, że dla mnie ciekawa i fajna lekcja dla nich zapewne byłaby godziną, na którą nie warto w ogóle przyjść. A to dlaczego?
Większość znajomych w moim bądź podobnym wieku zauważyło pewien schemat - tegorocznym pierwszakom odwala i to wręcz do przesady. Wiadomo, każdy z nas miał problem z wpasowaniem się w nowe środowisko, ale różnica z tegorocznymi nowymi jest taka, że oni nawet nie chcą myśleć o dostosowaniu się.
W ciągu dwóch miesięcy nauki w mojej szkole pierwszaki zniszczyły 3 nowe monitory z pracowni zawodowych, wykręciły 2 kaloryfery z łazienek, jednego chłopaka pobito, a jednego z autyzmem prześladowano do tego stopnia, że maturzyści musieli zgłosić to nie do wychowawcy, a dyrektora. A to przecież nie wszystko.
Na myśl wpadła mi tylko jedna rzecz - może, gdyby mieli odpowiedniego wychowawcę, to byłoby inaczej. Może gdyby lepiej się poznali, to takich sytuacji by nie było.

Lekcja z wychowawcą - sposobność do poznania nauczyciela, który będzie najbliżej ciebie przez następne 4/5 lat. Człowiek, który powinien być ci przyjacielem, ale też szefem.
Gdybym była wychowawczynią klas pierwszych, zapewne zabrałabym ich na wycieczkę po szkole i okolicy, żeby lepiej poznali swoje otoczenie. Wrzesień jest jeszcze ciepły, więc żal byłoby nie wykorzystać kilkunastu ostatnich dni luzu i gorąca. Może spacer na lody?
Potem jakaś gra na zapoznanie się na boisku, skwerku czy co tam jest w szkole, w której bym uczyła. Może jakieś kalambury, żeby odgadnąć swoje cechy? Albo gra w pierwsze skojarzenie - co pomyśleli o danej osobie, kiedy zobaczyli ją pierwszy raz. Trochę gadania z typu "czemu znalazłeś się właśnie na tym kierunku, w tej szkole", "co chciałbyś robić po liceum/technikum/zawodówce". Wszystko oczywiście w dwie strony - uczniowie powinni wiedzieć coś o swoim wychowawcy, tak jest ciekawiej i można pominąć dużo nieciekawych sytuacji.
Starałabym się zatrzeć tą granicę oddzielającą nauczyciela od każdego innego człowieka, chciałabym, żeby uczniowie wiedzieli, że mogą na mnie polegać, że służę radą.

Może nie jest to typowa lekcja wychowawcza z początku szkoły średniej (u mnie osobiście przeszliśmy z miejsca do wyboru trójki klasowej i ciśnięto nas o egzaminy zawodowe i nadchodzącą maturę). Może jednak to ruszyłoby trochę pierwszaków i pokazało, że szkoła też być okej, tylko trzeba wiedzieć, gdzie patrzeć.

#gownowpis i chyba trochę też #zalesie
  • 3