Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ej mircy co jest z tymi #rozowepaski to ja nie. Bierzemy ślub. Na początku idealnie - bez festivalu sztuczności i dla najbliższych. Pierwszy plan był obiad w domu, potem małe przyjęcie w ogrodzie a skończyło się na tym, że jej rodzice rzucili "płacimy za salę". No spoko, to na tyle powstrzymałem wodze, że stanęło na imprezie do 1 w nocy. Bo po co więcej. Może i jestem spaczony bo NIGDY nie byłem na weselu (tak się rodzina rozeszła wiekowo, że albo wąchają kwiatki od spodu albo są już po ślubach ale ich dzieci są młodsze niż ja (sporo) no i wypadło, że przez 26 lat nie trafił się ślub ;p). Przez to, że nigdy nie byłem to nie wiem jak ludzie to robią a przez to, że nie wiem jak ludzie robią to mam swoją wizję i jest spoko. Ona zaś typowo była na wielu takich imprezach i często spotykam się "BO TAK SIĘ ROBI". Co mnie to, że tak się robi? Czy ja nie mogę inaczej?

Na początku gadaliśmy, że najważniejszy. jest sam akt, przysięga a impreza to swoją drogą. I co? W zasadzie to czuje się oszukany. Jej rodzice płacą za salę i suknię. Ok. Ale za resztę mam zapłacić JA. Nie MY tylko JA. Bo za nią płacą rodzice a że moi rodzice się dokładają to płacić mam JA. Postawiłem się i powiedziałem, że nie płacę za duperele. Kupię alkohol, opłacę formalności, zapłacę za obrączki i księdzu w kościele oraz oczywiście się ubiorę. Reszta mnie #!$%@?. Wcisnęła mi jeszcze DJ'a i Fotografa ale uważam, że to musimy opłacić w połowie. Bez sensu to wszystko. Ona zarabia połowę tego co ja a ma na koncie 2x tyle hajsu bo na nic nie wydaje.I jeszcze mi robi wyrzuty co ja robię z pieniędzmi. I obraża się, że po ślubie nadal chcę mieć osobne konta. A wiem, że jak zrobimy wspólne, to będę każdą pierdołę musiał tłumaczyć a ona żadnej.

Generalnie zaczynamy się różnić i to mocno. Miało być małe przyjęcie. Teraz już słyszę jakiś napis LOVE, jakieś torty wypasione ( za tort też niby mam płacić ... pfff), DJ, Fotograf, sesje a idź w #!$%@?. I dzień w dzień gadanie o tym ślubie a raczej weselu, że już mi wybucha to uszami. Paczke se zrobiła jakiś gówien za 200zł.. wydane w kibel na jakieś strzelające płatkami róż coś i inne bibeloty.

Zadaje mi jakieś pytania o kwiaty, ozdoby, napisy i inne. A mnie to wisi bo ja nie jestem estetą, nie wiem jaki kolor do jakiego pasuje i powiem "obojętnie, jak chcesz tak będzie dobrze". To afera, że się nie angażuje. Ja #!$%@? po co mam mówić jakie kwiaty mi się podobają, jak za chwile mi powie, że ona woli inne. Jak powiedziałem, że mi się mega podobają takie białe, koronkowe rękawiczki po łokcie to nie, bo to wiocha. To po co mam się udzielać?

Generalnie wychodzi z tego jakiś pieprzony festival. Teraz gada o jakiś lekcjach tańca czy coś o jakimś pierwszym tańcu "BO TAK TRZEBA". Jak o tym myślę to mnie skręca. Będą stali i się na mnie gapili jak z nią tańczę? A po co? W sumie głupie. No ale jak już tak jest to niech tak będzie ale czy ja nie mogę po prostu potańczyć z nią tak jak roblmy to od lat, tylko muszę wymyślać skomplikowane szoł taneczne oczywiśćie pod smęty Eda Sheraana, bo nie mogę pod nic skocznego? Swoją drogą ludzie często tańczą po "swoje piosenki". My nie mamy takiej, bo słuchamy totalnie innej muzyki.

Generalnie jak mi gada o jakiś "gorzko gorzko" i całowaniu na zawołanie to mnie skręca. Jakieś oczepiny a idź tam w #!$%@?. Zabawy i gry mi nie przeszkadzają, bo spoko pośmiać się do rozpuku z ludzików ale nie lubię tych spin "bo coś trzeba". Nie lubię całować się na zawołanie, nie lubię tych weselnych "tradycji" które mi pokazała. Dla mnie to mało zabawne, głupie i jakieś takie prostackie. Bo teraz trzeba to a za chwilę trzeba tamto. Nie mogę po prostu się cieszyć po swojemu z ożenku? Tylko tak jak narzuciła "wielowiekowa tradycja"?

Jak to było u Was? Kto ma rację? Jak z kosztami? Czy serio powinienem pokryć WSZYSTKO czego nie kryją jej rodzice sam? (Sala i suknia to 50% ogólnego kosztu tej "imprezy", która zamknie się w kwocie ok. 16 tys. #!$%@?Ć 16K na JEDNĄ NOC ....)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: marcel_pijak
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla młodzieży
  • 170
@AnonimoweMirkoWyznania: Mordo, moje wesele nie doszło do skutku między innymi przez takie spiny. Księżniczka chciała wszystkiego co najdroższe, jej starzy nawet sprzedali ziemie xDD ale ja się sukcesywnie stawiałem bo patrzyłem perspektywicznie na wspólną przyszłość, a nie przepalanie hajsu w jedną noc. To było dwa lata temu, skończyło się tak, że ona jakiś czas później znalazła sobie jakiegoś frajera co się złapał w to i dziś razem spłacają kredyt za wesele
@AnonimoweMirkoWyznania: Wydaje mi się, że poza niedogadaniem w sprawie wesela to jesteście też niedogadani w sprawie przyszłego wspólnego życia.

1) co kto lubi, ale wara rodzicom od wtrącania się w wesele, więc też nie powinni współfinansować. Jak was nie stać na wyprawienie ultra wesela, to może trzeba skromniej, może wcale (znaczy sam ślub i obiadek dla rodziców), albo w ogóle odłożyć ślub, bo może was nie stać na wspólne życie i
@AnonimoweMirkoWyznania: Najpierw to się dogadajcie, bo kiepsko to wygląda. Ty chcesz czegoś innego i ona też. Nie wiem jak chcecie zorganizować wesele za 16 tysięcy - chyba, że zaprosicie 20 osób. U nas dosyć budżetowo (sporo robiłam sama) na 90 osób wyszło 40 k, z tego moze maksymalnie bym obcięła 4 tys, gdybym wzięła tańszego fotografa i Dj
I obraża się, że po ślubie nadal chcę mieć osobne konta.


@AnonimoweMirkoWyznania: what? XXI w., młodzi ludzie i wspólne konto bankowe? xD

bo NIGDY nie powinno się pozwalać, by starzy dokładali się do wesela. Tym oto sposobem, w ich mniemaniu, dałeś im prawo do #!$%@? się w wasz związek


@bezbekpol: ja to w sumie nie rozumiem właśnie takiego podejścia ludzi. "Dałem ci kasę więc mam prawo decydować". No #!$%@? nie,
@AnonimoweMirkoWyznania: u mnie jakoś nie było zgrzytu, jedynie teściowe chcieli orkiestrę, a my chcieliśmy wodzireja więc staneło na tym, że jak oni chcą orkiestre to sami za nią placą (sami zaproponowali) i na takie coś się zgodziliśmy bez problemu.

Zamiast wiejskiego stołu chcieliśmy zrobić inaczej i wybraliśmy drinkbar i to był strzał w dziesiątkę, bo raz, że coś innego niż na każdym weselu, to jeszcze mieliśmy mega pociesznego gościa który tymi
@Krupier: No niestety, ale najczęściej tak to wygląda. To taki paradoks, ale wolałbym już zaciągnąć kredyt (uprzedzając, kredyt na wesele to głupota xD) niż polegać na pieniądzach rodziców moich czy małżonki. Po prostu z tego nigdy nie ma nic dobrego. Bank mi tego po latach nie wypomni, a rodzice/teściowie, nawet gdybym im oddał całą sumę, jak najbardziej by mogli.

Oczywiście, jak ktoś ma spoko rodziców, którzy rzeczywiście chcą pomóc a nie
@AnonimoweMirkoWyznania: Dramat. Też bierzemy niebawem ślub i wszystko jest minimalistycznie, bo uważamy, że to nasza impreza za nasze pieniądze - rodzice nie narzucają nam zdania, ale proponują rożne możliwości. Szkoda, że Twoja różowa podchodzi do tego tematu "zastaw się a postaw się", bo o inne rzeczy chodzi w ttm dniu :(