Wpis z mikrobloga

Chyba zbyt dosłownie potraktowałem określenie tripa na kwasie. Zrobiłem pieszo około 20km, po lasach, łąkach i górach. Wylazłem #!$%@? wie gdzie w jakiej mieścinie. Spotkałem tam jakieś dziewuszki, góralki, co rowerami mnie prowadziły na główną drogę, bym mógł złapać stopa w drogę powrotną. Jeszcze mi te dziewczyny dały 10zł jak usłyszały skąd wyruszyłem i co #!$%@?, nie chciałem, ale się uparły że mam wziąć xD
Na wylotówce złapałem stopa za pierwszym strzałem. #!$%@?, skwaszony z uśmiechem od ucha do ucha, jechałem z jakąś kobietą. Tak pięknie jechało się tym samochodem, tak równo, w życiu nie jechało mi się tak dobrze samochodem w ogóle xDDDD
Później poszedłem sobie do biedronki kupić za te 10zł od tych dziewczyn pączka i butelkę wody. Na samym wejściu do biedronki tak kisłem, cudowna ogółem była ta biedronka, taka kolorowa i śmieszna xD. Nawet w kolejce mi się przyjemnie stało.
Z godziny na godziny jest jakby coraz mocniej, śmiać mi się chcę i rzygać jednocześnie, #!$%@? w głowie, a wzrok mam obłędny, jak rasowy morderca.
A na początku twierdziłem że jest tak subtelnie i po prostu pięknie, teraz jestem na stadium szaleństwa xD


#narkotykizawszespoko
  • 37
@wyznacznikmacierzy: @WujaAndzej: co jak co, ale rozpiździel w głowie zostaje na zawsze, przynajniej ja tak miałem. Ogólnie śmieszna sytuacja, bo chciałem przenieść blister kwasu i przykleiłem go sobie do nogi. Spociłem się i się wszystko wchłonęło. W szpitalu mi powiedzieli, że niby upiekłem dzieciaka w piekarniku lol, ale jak mogłem to zrobić, skoro jestem sokiem pomarańczowym.