Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wykopki mamy z różową zagwozdkę.
Urodziło nam się niedawno dziecko. Rodzice różowej palą fajki w ilości paczka-dwie dziennie na głowę... Oczywiście palą w domu, bo wyjście na zewnątrz to za duży wysiłek. Ich dom ich sprawa - wiadomo, z tym nie dyskutuję. Problem polega na tym, że jak wszyscy dziadkowie, chcą by odwiedzać ich z wnukiem, a my nie chcemy dziecku fundować takiej "zdrowej" inhalacji. Różowa jest potężnie przeczulona na tym punkcie, bo palenie przy niej to był przez całe jej życie standard, dosłownie odkąd przynieśli ją po porodzie ze szpitala - nigdy się z tym nie kryli. Reasumując: jest konflikt i fochy. Teksty, że jesteśmy zmanierowani i trzymamy dziecko pod kloszem to norma.
Faktycznie przesadzamy?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 88
Maa: W oskrzelach, szczególnie takich co się dopiero rozwijają, zmiany po dymie są nieodwracalne. Pewnie nie zaskutkują od razu problemami, raczej za kilka lat, jak dojdzie brudne powietrze (smog). Mi pediatra powiedział tak: każdy kto pali przy dziecku, nie szanuje ani dziecka, ani jego rodziców. I kazał się trzymać z daleka. Trudno, że foch - lepiej to, niż jechać na nebulizatorze przez kilka/kilkanaście lat.

Zaakceptował: Eugeniusz_Zua}