Wpis z mikrobloga

Kuźwa, mireczki, #januszekonomii here. Niedawno na głównej było znalezisko, że rząd jakiegoś afrykańskiego kraju chce dodrukować pieniędzy i rozdać najuboższym. Nie rozumiem dlaczego to rozwiązanie jest bezsensowne. Dlaczego miałaby wzrosnąć inflacja? Ok, więcej pieniędzy, to wartość jednostki jest mniejsza. Ale kto by tę wartość obniżył? Kto konkretnie? Rynek? Ale rynek to przecież my wszyscy. Producenci, konsumenci, finansiści. Wszystko opiera się na nieformalnej umowie między nami wszystkimi, na zaufaniu bankom i traktowaniu ich zdania jako najważniejszego. Bank codziennie wycenia zagraniczne waluty. To znaczy, ludzie pracujący w banku dokonują analizy jak w najbliższym czasie, w obliczu aktualnej sytuacji finansowej, ludzie z innych banków będą wyceniać tę walutę, jak inni będą inwestować w tę walutę itd., i na tej podstawie dyktują cenę. Później kantory, giełdy i inni dokonują swojej wyceny waluty biorąc pod uwagę to co powiedział bank. To wszystko jest przecież umowa między ludźmi, że respektujemy to co mówią więksi gracze. Przystajemy na to co powiedział bank.

Tak więc, gdyby państwo dodrukowało sobie pieniędzy i spłaciło chociażby dług publiczny (wiem że to skomplikowany temat, ale upraszczając), to nie rozumiem dlaczego plan ten miałby negatywne skutki. Gdybyśmy się umówili że wartość pieniądza się nie zmieni po dodrukowaniu to wszystko byłoby bez zmian i dług by zniknął. Ale my umawiamy się inaczej. Umawiamy się, że wartość pieniądza spadnie, więc nie można dodrukować. Dlaczego nie umówimy się że wartość pieniądza po dodrukowaniu nie zostanie taka sama?

Kurs franka skoczył w górę. Ale co to znaczy? Bankowcy podnieśli ceny, reszta dużych graczy na to przystała i wszyscy musimy to zaakceptować. Ludziom którzy mieli kredyty we frankach świat się zawalił, a to wszystko przez to, że my - rynek - przystajemy na to co proponują banki.
Gdyby teraz bank polski wycenił franka na 1,5 zł to i tak nic by z tego nie było, bo inne duże banki by się na to nie zgodziły. Ale jak wszyscy dokonują podobnej wyceny to jest w porządku i lecimy dalej.

#!$%@?, może ja #!$%@?ę od rzeczy, ale całkowicie nie jestem w staniu pojąć, jakim cudem (a może pechem), to wszystko działa. To że waluta ma jakąkolwiek wartość to kwestia umowna. Wszystko jest jedną wielką umową. Serio nie rozumiem dlaczego nie można by umówić się że polska złotówka jest warta więcej i obniżyć ceny w sklepach, albo ewentualnie podnieść wszystkim pensje. Właściwie to rozumiem dlaczego. Inne banki nie zgodziłyby się na naszą wycenę. Wszystko zależy od tego jak się umawiamy.

Czy gdybym wydrukował sobie 500 mln zł i kupiłbym jacht za tę kwotę to nagle wartość złotówki by spadła? Kto i w jaki sposób w ogóle zauważyłby że jest o 500 mln więcej niż być powinno?

Czasem pojawiają się śmiechy, że lewica chce ustawowo zwalczać biedę... Ale jakby nie patrzeć, to że ktoś jest biedny jest kwestią umowy na jakiej bazuje ekonomia. Umowy która głosi że ta liczba pieniędzy jest niewystarczająca do godnego życia.

#ekonomia #pieniadze
  • 24
Gdybyśmy się umówili że wartość pieniądza się nie zmieni po dodrukowaniu to wszystko byłoby bez zmian i dług by zniknął


Ale to tak nie działa, że "UMAWIAMY SIĘ, ŻE WARTOŚĆ BEZ ZMIAN" i jest wszystko ok. Waluta ma wartość gdy nie podlega wahaniom. Gdy im podlega a zwłaszcza wahaniom dużym to zawsze wartość jej spada. W dodatku w dzisiejszym świecie nie działasz tylko w swojej walucie ale i w innej co ma
@AwizisieAkat: @niepodszywamsiepodbiauka: @Gleba_kurfa_Rutkowski_Patrol: @Maciorabezwora: Dobra, inaczej. Załóżmy, że wydrukuję idealne fałszywki. Wybiorę 10 000 najbiedniejszych Polaków i wręczę każdemu 100 000 zł. Czy taka akcja mogłaby wpłynąć na wartość pieniądza? Jeśli tak to w jaki sposób. Żeby wartość pieniądza w tej sytuacji się zmniejszyła (zgodnie z przyjętą przez nas umową, że wartość pieniądza się zmniejszy jak będzie ich więcej w obiegu), to w jakiś sposób banki musiałby się
@Drakii: Ale przecież nikt nie każe im wydawać tych pieniędzy od razu. Taką kwotę, żyjąc w ubóstwie, można wydawać przez długie lata na przeróżne towary i usługi. To nie tak że po miesiącu będzie 1 000 000 zł przychodu więcej dla producenta jakiegoś towaru.

@niepodszywamsiepodbiauka: A więc co za różnica czy to ja rozdam te pieniądze czy narodowy bank polski?
@Matt23: Ludzie wydadzą pieniądze na dobra. Ponieważ nagle na rynek wpadnie więcej konsumentów chcących kupić dobra to cena ich wzrośnie gdyż producenci tego nie przewidzieli i nie ma wystarczajacej ilości dóbr dla wszystkich chcących. Z tego też powodu kupią tylko ci co będą mieli większą gotówkę.

Tak się psuje gospodarki całych państw. Poczytaj o superdolarze i o tym jak siły specjalne państw takich jak Iran czy Północna Korea dodrukowują pieniądze wrogiego
A więc co za różnica czy to ja rozdam te pieniądze czy narodowy bank polski?


@Matt23: W tym, że jeżeli ty możesz sobie drukować pieniądze, to ja też mogę, kolega obok i sąsiad i w ten sposób szybko przekraczasz granicę w której można "nie zauważyć" nowych pieniądzy w obiegu.

Zauważy. NBP może całkiem sprawnie monitorować ilość pieniędzy na rynku. Jest dużo narzędzi by to robić.


@Gleba_kurfa_Rutkowski_Patrol: Przecież nie dyskutujemy o
@Matt23: jak dodrukujesz PLN-y i ludzie się kapną to przestaną używać lokalnej waluty a przejdą na Euro albo Dolary. I wtedy będziesz sobie mógł drukować do woli ten swój papier toaletowy, ale władzę nad walutą w kraju przejmie inny bank centralny.

Takie akcje są obecnie w kilku krajach afryki, gdzie realną walutą jest USD.
#!$%@?, może ja #!$%@?ę od rzeczy


@Matt23: z grzeczności nie zaprzeczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Skrajny przykład mieszkamy na gówno wyspie gdzie wpierdzielamy banany i ryby te które udało się złapać i mrowki które niektórzy łapią ale ni hu hu ryb nie potrafią łówic, ogólnie bida. No i drukujesz pieniądze? Co się zmieni oprocz podaży pieniądza? A na nic, dalej bida. Anz wyspy obok powiedzą, na kiego
@LowcaG: Gdybyśmy się umówili z drugą wyspą że od dzisiaj nasze pieniądze mają w ich oczach jakąś wartość to problem zostałby rozwiązany. I tak też jest w rzeczywistości. Umawiamy się co do wartości waluty. Z tą różnicą że jak ja powiem że dzisiaj dolar jest po 4 zł to nikogo to nie obchodzi, ale jak powie to bank to każdy to zaakceptuje.
@Matt23: nie tak to dzisiaj nie działa, żaden bank nie ustala ceny w sensie że to jakieś widzi misie. (Z czystej ciekawości dla statystyk, mogę wiedzieć ile masz lat? +-)

I nikt się nie umawia, działa tylko i wyłącznie popyt i podaż.

A teraz do wysp.
To

Są dwie waluty. A i B. No i powiedzmy że ja jestem z tej bieda wyspy. Czyli A. To na jaki kurs się umawiamy?
@LowcaG: Jakąś wartość początkową trzeba przyjąć. Jaką? Nie wiem. Po denominacji pieniądza w Polsce jakoś udało się to oszacować to i w naszym przykładzie się uda.

O tym że bank dobiera cenę pieniądza na podstawie różnych czynników pisałem w moim wysrywie na pół strony. Rozumiem że to nie jest na zasadzie "to co, Tomuś, 3.40 dzisiaj kurs, no nie" tylko analizuje się masę "istotnych" rzeczy. Ale to nadal jest kwestia umowy.
@Matt23 ale czemu rynek ma się na to godzić? To jest utopia. Mylisz prawa.ktore rządzą.rynkiem z umową powszechna. Prawa.ktore rządzą rynkiem to jak prawa fizyki
To zależności które zachodzą a nie umowa. Umowa dotyczy wartości powniadza. Jej gwarantem jest panstwo. Jeśli państwo może zmieniać warunki umowy wartość nic nie znaczy. Możesz się umówić że w procesie spalania nie powstaje tlen czy czad.ale to że wszyscy to przyjmą za pewnik znaczy że tak