Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej Mirki. Nie rozumiem pewnego popularnego problemu w związkowych finansach.

Gdy para chce zamieszkać razem to oczywiste jest, że kosztami mieszkania dzielą się 50/50 jeśli ich zarobki są podobne. Jednak jeśli jedna osoba w związku ma mieszkanie na kredyt to sprawa się niesamowicie komplikuje i przy podziale 50/50 często pojawia się zarzut, że druga osoba spłaca pierwszej mieszkanie i to jest nieetyczne. Dlaczego to jest nieetyczne? Gdyby te mieszkanie wynająć i zysk z czynszu przeznaczyć na spłatę raty a para wynajęłaby inne mieszkanie w podobnej cenie i podzieliła się kosztami również 50/50 to choć finansowo wychodzi na dokładnie to samo to już nikt nie ma z tym problemu. Sam mam znajomego który specjalnie wynajmuje od kogoś mieszkanie pół kilometra od swojego własnego które z kolei on wynajmuje komuś tylko po to, aby rodzina jego dziewczyny nie gadała, że ją wykorzystuje.

Nie rozumiem tego. Przecież zawsze uczciwym podziałem powinno być 50/50 i bez znaczenia jest, czy jest to moje mieszkanie na kredyt czy wynajmowane ()

Ja wiem, że jeśli decydujemy się z kimś związać to finanse nie powinny mieć znaczenia i na pewno nie wymagałbym od swojej żony czy narzeczonej płacenia za mieszkanie ale jeśli związek jest jeszcze w miarę świeży (1 czy 2 lata) to układ 50/50 wydaje mi się oczywisty i sprawiedliwy.

#pytaniedoeskperta #zwiazki #finanse #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 23
@AnonimoweMirkoWyznania ale wy macie problemy xd? Może po prostu nie mieszkajcie z kimś kogo znacie 3 miesiące? Nigdy nie ogarnialem tych wpisów dotyczących opłat za mieszkanie, burz, itp. Jeśli z kimś mieszkam to raczej jestem zdecydowany i nie planuje się rozstawać za rok tak więc nie daje #!$%@? kto ile szekli dołoży, wspólny budżet na rachunku, zakupy czy opłaty za mieszkanie. A jeśli by się okazało, że ja/ona ma(m) kredyt to chyba
OP: @Micho_master: Zakładam, że 50/50 to wszystkie koszty jakie skłądają się na mieszkanie (bo czemu by inaczej?) po równo i drugie założenie jest takie, że koszt kredytu nie jest większy od cen wynajmu.
@Kerrigan: Jeżeli to tak oklepany temat to podeślij mi linki do innych takich samych pytań je chętnie je przeczytam.

Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: kwasnydeszcz}
@AnonimoweMirkoWyznania: Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, w której mój chłopak miałby spłacać mój kredyt. Wydaje mi się, że uczciwym rozwiązaniem byłoby dzielenie się po połowie opłatami za czynsz + opłaty a spłata raty kredytu byłaby po mojej stronie.
@pysznie: ale nie zrozumiałaś porównania z wpisu chyba, co?
Nie spłacasz kredytu swojemu facetowi. Płacisz bankowi za mieszkanie, twój chłopak tez płaci bankowi za mieszkanie. Wynajmnujecie mieszkanie od banku. Klar?
@pysznie: A ja natomiast sobie nie wyobrażam sytuacji, że wprowadziłbym się do swojej dziewczyny, która spłaca swoje mieszkanie, a ja zamiast jej pomóc i w takiej sytuacji płacić tyle co dotychczas za wynajem, to byłbym darmozjadem. A zaoszczędzoną w ten sposób kasę na rynkowym wynajmie przeznaczałbym na swoje przyjemności lub inwestycje. Zawsze też można do związku wnieść coś innego, żeby wszystkim było łatwiej. Najlepszym przykładem tutaj byłby samochód.
@poczekaj: Jak najbardziej się zgadzam, ale jeśli to byłaby nieprzymuszona decyzja drugiej strony a nie wymaganie. Świadczy to o dojrzałości i na pewno jest bardzo miłe. Sama bym tak zrobiła mieszkając u kogoś, że albo bym się dokładała albo wniosła coś od siebie. Nie oczekiwałabym żeby mój kredyt ktoś ze mną spłacał, ale jeśli chciałby z własnej woli mnie w tym wesprzeć na pewno bardzo bym to doceniła.
@Noct: Jeżeli razem decydujemy się na kredyt, który jest po prostu na papierze na mnie to jak najbardziej spłacamy go razem. Jednak jeżeli mam kredyt, który wzięłam przed związkiem to jest on nadal mój. Przecież druga osoba nie brała udziału w decyzji o kredycie i nie musi wcale chcieć go spłacać, bo mieszkanie nie jest jej i ja to rozumiem. Co innego czynsz i opłaty, bo w końcu z mieszkania, prądu
Jeżeli ludzie nie dogadują się w tej kwestii, to zawsze można wynająć komuś mieszkanie wzięte na kredyt i wspólnie wynająć drugie dzieląc się opłatami po połowie.


@pysznie: Mnie takie problemy nie dotyczą, bo mamy wspólne mieszkanie, ale nie mogę pojąć jak ludzie żyjący razem mają takie opory żeby pomóc spłacać mieszkanie bliskiej osobie, ale jednocześnie nie mają nic przeciwko temu żeby spłacać mieszkanie komuś zupełnie obcemu.