Wpis z mikrobloga

Mamy #!$%@? dziadków. Tzn wszyscy spod żelaznej kurtyny. Oglądam czasem z wypiekami amerykańskie produkcje o nowojorskich rodzinkach gdzie babcie i dziadki są niezależni, jeżdżą po świecie, wychodzą do kin, restauracji. Tak samo z dziadkami w Niemczech, Francji, ogólnie na zachodzie. A u nas? U nas #!$%@? dramat. Stare gnijące pierniki, wszystko ich boli, od 60 lat jedzą i gotują dokładnie to samo, umilają sobie niedzielę tymi namiastkami cukierków a la Michałki, ale z tłuszczu palmowego i margaryny (te gówna postprlowskie, co zostawiają #!$%@? wosk na podniebieniu). Żyją rutyną, która ciągnie się dekady, wychodzą do sklepów po pół bułki, pół pomidorka i tak 10 dkg tej szyneczki, ale niech pani cienko pokroi, bo proteza mi się obsuwa łojojoj. Do tego śmierdzą #!$%@? śmiercią. Siądzie taki dziad obok w busie, przyśnie, a ty do końca drogi będziesz bić się z myślą, czy by nie sprawdzić pulsu. W mieszkaniach dziwny porządek i dziwny syf jednocześnie. Nigdy nie wietrzą, mają swoje teorie na temat ile co prądu zabiera i ogólnie takie gówno life hacki, które sprawiają, że żyją w sumie jak jacyś mnisi. No i wszystko ich boli. Ciuchów nie kupują od Gierka, bo po co, skoro można zacerować zawsze i porozwieszać kulki na mole? I wszystkie stare dziadki polskie wyglądają tak samo. I tak samo snują się po chodnikach, czy sklepach - ręce splecione za plecami, a w palcach reklamóweczka, żeby na zakupach nie przepłacać. Do czego dążę? Do tego, że PRL zniszczył naszą starszyznę. Zmusił ich do wiecznego kombinowania, byleby wyżyć od pierwszego do pierwszego. I to w nich pozostało i zabiera im radość z życia, robiąc z nich kupę obolałego wegetującego mięcha.
Prócz dziadków z Rodzinki.pl. Oni byli w pytkę.
#pasta #dziadki #starzyludzie #prl #huta99