Wpis z mikrobloga

Opowiem wam dziś o szaleństwie panny Grażyny.
No w zasadzie pani Grażyny, kobiety, której delikatnie mówiąc, w kryzysie wieku średniego odwaliło.
Po wielu latach uprzyjemniania sobie biurowego życia pączkami, ciastami i ciastkami w ilościach hurtowych, przy jednoczesnym unikaniu jakiegokolwiek ruchu, Grażynka zauważyła w końcu, że „leciuchno rozeszła się w biodrach”. Wsypując trzecią łyżeczkę cukru do filiżanki oznajmiła, że czas w końcu się za siebie zabrać. I jak postanowiła, tak też zrobiła- znalazła dietetyczkę, która jednoznacznie orzekła, iż nadprogramowym czterdziestu kilogramom Grażyny nie są winne generalnie złe nawyki żywieniowe i brak aktywności fizycznej, ale postrach współczesnego społeczeństwa- GLUTEN.
Po trzech miesiącach ścisłej diety składającej się z mięs, wędlin, jogurtów owocowych i wyrobów czekoladowych („no w takiej czekoladzie to ile tego glutenu? tyle co kot napłakał!”) Grażyna co prawda nie schudła ani kilograma, jednak „wyraźnie poczuła większą energię i chęć do życia”. W pracy rozpoczęła swoją własną kurcjatę- kto tylko chciał słuchać (lub nie zdążył uciec) musiał zmierzyć się z niekończącą się tyradą na temat śmiercionośnych właściwości glutenu. Fanatyczka pierwszej klasy.
I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego i imieninowej imprezy w pracy, na której to Grażyna skusiła się na dwie malutkie babeczki zawierające gluten (po wrzuceniu w siebie całej masy innego żarcia). Godzinę później do firmy wpadł zdyszany i przerażony mąż Grażynki, po tym jak ta zadzwoniła do niego z informacją, że umiera, a wezwana karetka odmówiła przyjazdu. Cała napuchła, brzuch urósł jak balon. Rozdzierający jelita ból i potężne zaparcie. Oficjalna wersja jest taka, że gluten zawarty w tych babeczkach próbował przeprowadzić zamach na jej życie, a bezpośrednio winną jest dziewczyna z księgowości, która te przeklęte wypieki przyniosła i przed Grażyną postawiła.
Wychodząc z firmy groziła poważnymi konsekwencjami za próbę otrucia.

#dieta, #logikarozowychpaskow, #pracbaza, #rozowepaski
  • 14
@GrumpyTheCat: Jeżeli faktycznie nie jadła miesiące glutenu, to mimo, ze wcześniej nie posiadała nietolerancji mogła bardzo źle się poczuć ponieważ organizm się odczulił na niego; tak działają diety eliminacyjne, teraz organizm od nowa musi się zmobilizować do produkcji ciał przeciwzapalnym skierowanych na te białka, co może się wiązać, z wymiotami, migrenami, wzdęciami lub nawet poważnymi stanami zapalnymi.

Własnie z tego mechanizmu Grażyny i Janusze stwierdzają, ze gluten zły, bo jak jedli
@Kasahara: Doskonale rozumiem mechanizm eliminacji i zgadzam się w 100% z tym, co mówisz. Jednak cały myk polega na tym, że Grażyna nie odstawiła zupełnie glutenu, a ograniczyła jego spożywanie poprzez rezygnację z białego pieczywa, ziemniaków i makaronu będąc święcie przekonaną że jedynie te produkty go zawierają.
@GrumpyTheCat: miałem taką koleżankę na wiecznej diecie... jak któregoś dnia z powodu urlopu nie mogliśmy znaleźć jednego dokumentu który akurat był u niej w pokoju to dostaliśmy przyzwolenie zwierzchnika, aby rozejrzeć się, może leży gdzieś na wierzchu.

W pierwszej szufladzie były same cukierki i czekoladki... lekką ręką 500zł zainwestowane w słodycze
@Arachnofob: A podobno cukier otępia...

Jak to w końcu jest?

Kiedy cukrownie byku polskie, to wszyscy twierdzili, że cukier jest zdrowy i niezbędny do życia. Teraz mówią, że powoduje otępienie.
@GrumpyTheCat Na diecie z ograniczoną ilością glutenu mogła się poczuć "ze ma więcej energii "- a faktycznie mogła się po prostu czuć lżej. A taka reakcje po babeczkach ciężko wyjaśnił, równie dobrze jakiś konserwant albo drożdże mogły jej zaszkodzić.