Wpis z mikrobloga

#podrywajzwykopem #tinder
Jak pewnie większość z was wie, poszedłem jakiś czas temu na randke...

Jako że byłem delikatnie spóźniony wszedłem do lokalu w poszukiwaniu swojej być może przyszłej żony... Dostałem sporo porad od wykopowiczów... wymieniłbym was tutaj, ale boje się że kogoś pominę... i byłem dość pewnym siebie.

Mimo wszystko byłem troszeczkę zestresowany, w końcu to piewsza randka i nie wypada się spóźnić i trzeba jakoś w miarę dobrze wypaść...
Wchodząc do lokalu rozejrzałem się do okola w poszukiwaniu mej lubej... niestety nie zobaczyłem jej... postanowiłem iść głębiej w tą jakże niebezpieczna dla wciąż mentalnie bordowego przestrzeń...

Zrobiłem pierwsze kółko, patrze... nie ma jej... myślę sobie, może coś przegapiłem, nie wiem... ciemno jest... przejdę się raz jeszcze... po drugim okrążeniu lokalu doszedłem do wniosku, że chyba jednak jestem pierwszy i ide zająć stolik...

W tym momencie drogę zachodzi mi mały karakan... miała około 150 cm i 150 kg wagi... nic dziwnego, że jej nie poznałem... w końcu na fejsie miała zdjęcia kiedy była przynajmniej 80 kg młodsza...

No cześć - powiedziała
yyyyy cześć... - odpowiedziałem, nie wierząc w to co się dzieje...

Zaczeło się dość niezrecznie, ponieważ karakan wystartował z ustami do mojego policzka... (ja do wysokich ludzi nie należę ale te 25 cm dało mi odpowiednią przewagę aby uniknąć tak bliskiego kontaktu ) ja chciałem jej tylko podać rękę i skończyło się to tylko na niezręcznym uśmiechu...

Usiedliśmy przy stoliku i zapadła niezreczna cisza, oboje chyba mielismy w glowie sytuacje z przed chwili...

Ale zimno dziś... na dworze powiedziałem odkładając kurtkę na bok...
NOM - mlaskał karakan

Tu znowu zapadła cisza... ja chciałem iść do domu i odechciało mi się czegokolwiek... ona wpatrywała się we mnie jakbym nie wiem co zrobił...

Na ratunek przyszła kelnerka
Co podać zapytała?

Karakan pierwszy się odezwał
- Dla mnie duże piwo a dla misia whisky z colą....

-podwójną whisky dodałem i z przerażeniem w oczach spojrzałem na kelnerkę

Skąd wiesz co pijam? - zapytałem
Zrobiłam wywiad... poza tym byliśmy razem na imprezie, pamiętasz?

- #!$%@?, jasne że nie pamiętam... to się nazywa wyparcie pamięci... - pomyślałem przytakując jej.

Dziewczyna nie była jakoś specjalnie wygadana... większość czasu spędziła na wlepianiu się we mnie... ja serio, nie lubie dużo mówić, a tym bardziej ciągnąć jakiś tematów na siłę... ale laska nie potrafiła się wysłowić, sformułować konstruktywnej opinii na żaden temat... Dwa razy musiałem wyjść do toalety, bo nie wytrzymywałem tego psychicznie...(nie, nie fapowalem, raczej staralem się uspokoić)... raz wychodząc zza zakrętu przyłapałem ją na dłubaniu w nosie... także ona dopiła piwo, ja swój trzeci trunek... bo ile to tak można i zasugerowałem, że idziemy...

Odprowadzisz mnie? powiedziała z maślanymi oczami
A kto będzie pilnował wykopu? - pomyślałem...

Zapada cisza.

Mieszkam tutaj zaraz przy rynku... dodała
No dobra - stwierdziłem - i tak mam po drodze

Droga znowu upłyną na moim gadaniu o dupie maryny...
Pod jej bramą zatrzymaliśmy się na chwilę, ja zakończyłem temat i mówie, to pa :-)
- a może wejdziesz na góre?
yyyyyyyyyyy, nie mogę niestety :-(
- No chodz... piątek jest, wieczór...
Ojej, NIE WIEDZIAŁEM, przecież #!$%@? nie wiem jaki jest dzień, w końcu jestem idiotą ( mam jutro zjazd na uczelni )
- No chodz, specjalnie kupiłam jacka danielsa na tą okazję
Ale ja się nie puszczam na pierwszej randce...
- Nie daj sie prosić KOBIECIE...

#!$%@?, wytrzymałem. Zacisnąłem zwieracze, przełknąłem jad, zjadłem plombę.
Uparłem się, że nie mogę bo cały dzień w szkole i że mam jeszcze trochę zadane... pożegnałem się i poszedłem do domu

Mam też dziwne wrażenie, że o czymś zapomniałem... ale to najwyżej dopisze w komentarzu...
Póki co, odechciało mi się randkowania... przynajmniej na jakiś czas....
  • 18