Wpis z mikrobloga

Sprawa mydła produkowanego z tłuszczu ludzkiego co jakiś czas pojawia się na łamach prasy prawie od 70 lat, ale do tej pory nikt nie wyjaśnił jej do końca. Nikt też nie odpowiedział na pytanie, czy opisany w "Medalionach" Z. Nałkowskiej proces produkcji dokonywany przez prof. Spannera pozostał tylko w fazie eksperymentu, czy też rozwinął się do rozmiarów produkcji masowej. Wzmiankę o mydle produkowanym z tłuszczu ludzkiego już w Iwojnie światowej znajdujemy w książce Krzysztofa Kąkolewskiego "Co u pana słychać" (Warszawy, Iskry 1975, s. 109, Iskry 1986, s. 84) . Jeden z rozmówców Kąkolewskiego, Aleksander Dolezalek, członek kierownictwa Ośrodka Studiów Ogólnoeuropejskich we Vlotho, powiedział: "Powiem panu z całą otwartością: ja znałem informację z radia angielskiego, ale nie wierzyłem w nią. Pamiętam, że w czasie pierwszej wojny światowej alianci twierdzili, że Niemcy robią mydło z ludzi, i to okazało się kłamstwem (. .. )". Oskarżenia o próby robienia mydła z ludzi pojawiają się więc już na wiele lat przed II wojną światową i nie są odkryciem ostatniego 50-lecia. Z czasów II wojny światowej wiadomo jedynie o laboratorium prof. Spannera, a to dzięki opisom Zofii Nałkowskiej, która była członkiem Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. O gdańskim laboratorium mówił też Artur Bliss-Lane ("Widziałem Polskę zdradzoną" w rozdziale: "Pomoc amerykańska. .. ", MOPSR, New York, Indianapolis 1948) : "Przybyłem do Polski z I misją 6 września 1945 r. W Gdańsku pokazano nam najbardziej dramatyczne dowody -- fabrykę mydła. W kadziach znajdowały się tam jeszcze szczątki ludzkie, z których tłuszcz przerabiano w laboratorium. Nadal suszyły się ludzkie skóry. Był to widok tak okropny i wstrząsający, że nie chciałem go oglądać". O sprawie prof. Spannera pisał też wielokrotnie na łamach "Prawa i Życia" znany historyk Jacek Wilczur. Przypomnijmy fakty dotyczące eksperymentu: Instytut Anatomii w Gdańsku mieścił się przy Adolf Hitler Strasse. Po wyzwoleniu, w marcu--kwietniu 1945 r. , został tam umieszczony Zakład Higieny kierowany przez dr. Lachowicza. Po lustracji budynku odkrył on zakonspirowane pomieszczenia ze zwłokami i kadziami. Powołano Komisję Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i Zakładu Medycyny Sądowej. W trakcie przeprowadzonej 4 maja 1945 r. wizji lokalnej znaleziono 350 zwłok. W czasie wojny Instytutem kierował prof. Spanner, jego zastępcą był doc. Wohlman. Produkcję rozpoczęto 17 stycznia 1941 r. Laborantami byli gdańszczanie: Zygmunt Mazur, pomagający zbierać materiały do książki Spannera, Aleksy Opiński oraz jeniec o nieznanym nazwisku. Preparatorem był von Bargen, a asystentką Keuteck (Koitek) . W lutym 1944 r. z 75 kg tłuszczu pierwszej partii wytopiono 20 funtów czystego mydła. W styczniu 1945 r. prof. Spanner wyjechał z Gdańska, zalecając dalsze badania. Listy kazał kierować do: Halle au der Saale Anatomisches Institut. Koitek wyprowadziła się natomiast do Berlina. Z akt procesu Forstera (tom XIII/ 280) wynika, że w Instytucie pracowało najpierw 15 studentów, a później 400. Początkowo nie byli dopuszczani do eksperymentu. O mydle w pierwszej fazie wiedzieli tylko wspomniani wcześniej oraz feldfebel Herbert Labusch i robotnicy: Heinz Bortner i Reichert. Aleksy Opiński stwierdził, że istniały trzy receptury i trzy gatunki mydła: żółte, białe i brązowe (żółte miało być rzekomo mydłem z dodatkiem tłuszczu ludzkiego) . Zły zapach poprawiano olejkiem migdałowym. Do Spannera przyjeżdżali często Conti i Russ -- ministrowie oświaty i zdrowia. O produkcji mydła wiedział też na pewno prof. Grosmann, rektor Akademii Medycznej. 17 i 18 maja 1945 r. prof. Grzywno-Dąbrowski dokonał oględzin i sekcji zwłok leżących w Instytucie Anatomii. Konkretne wyniki przedstawiono 17 października 1945 r. w NTN w trakcie procesu przeciwko Albertowi Forsterowi (tom XVIII, sygn. 280/ 2, s. 3730--3732) . Eksperci: dr Jan Robel z Instytutu Ekspertyz Sądowych Ministerstwa Sprawiedliwości, doc. dr Jadwiga Ackerman z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz mgr Maria Paszkowska, opisali typ próbek pobranych w Instytucie Anatomii, ich zawartość oraz odczytali swoje orzeczenie. Stwierdzono w nim: "Substancje zawarte w dwóch nadesłanych do badania słoikach zidentyfikowano jako mydło. Jedna próbka przedstawiała produkt wykończony prawdopodobnie przez wysolenie, druga zaś była mydłem surowym silnie alkalizowanym. Badania przedłożonych próbek mydła w kierunku obecności białka ludzkiego nie wykonano, jako bezcelowe, a to z następujących powodów: Białka są związkami niezmiernie wrażliwymi na działanie alkaliów, nawet w temperaturze pokojowej. Podczas długotrwałego gotowania z alkaliami żrącymi, a więc w warunkach fabrykacji mydła, białka ulegają całkowitemu zniszczeniu i rozkładowi na bardzo proste składniki. Dlatego też mydło nie może w ogóle zawierać białka pochodzącego z tłuszczu użytego do fabrykacji tegoż mydła. Stwierdzenie, czy dane mydło nie zostało wytworzone z tłuszczu ludzkiego, jest również niemożliwe na zasadzie badania kwasów tłuszczowych wchodzących w skład mydła. Kwasy te bowiem nie posiadają jakościowych ani ilościowych cech odróżniających je od kwasów tłuszczowych lądowych zwierząt ssących". Tyle danych historycznych. W 1985 r. otrzymałam informację, że w jednej z białostockich miejscowości znajdują się duże obszary leśne, w których zakopane są olbrzymie ilości właśnie takiego mydła. Po przekopaniu terenu znalazłam kostki oznaczone symbolami RF II; RIF 0043, 0091; 00256; 0509; 0045; 0429; 0081; 0048; 0559; 0041; 0042, a także troszkę większe kawałki, tyle że koloru ciemnoczerwonego. Znajdowała się tu nasycalnia podkładów kolejowych. Po wzniesieniach oraz wgłębieniach terenu można było wywnioskować, że był pilnie strzeżony przez wojsko. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nikt nie miał dostępu do fabryki, a wjeżdżające do niej transporty ludności żydowskiej wyjeżdżały puste. Trudno z pozostałych dokumentów i relacji uzyskać informację, czy było to kolejne laboratorium, w którym przeprowadzano eksperymenty podobne do tych prof. Spannera. Nikt też nie wie, co mogą oznaczać symbole umieszczone na mydle. Na pewno, według relacji różnych historyków, skrót nie oznaczał "Czysty Żydowski Tłuszcz", ponieważ hitlerowcy każdą tajną działalność opatrywali kryptonimami, które nie były tak łatwe do rozszyfrowania. Skłaniać się więc należy do twierdzenia, że RIF to "Przemysł Tłuszczowy Rzeszy", a numery oznaczają bądź miejsce produkcji mydła, bądź terytorium, na jakie kierowano daną serię. Ilości znalezionego przeze mnie mydła wskazują, że gdyby było ono rzeczywiście produkowane z tłuszczu ludzkiego, musiałaby to być produkcja masowa. Szczegółowo na temat znaleziska pisałam w "Sztandarze Młodych" w lipcu 1985 r. Znalezionym mydłem próbowałam zainteresować różne instytucje naukowe w Polsce i za granicą. Niektóre instytucje polskie potwierdzały brak możliwości rozpoznania tłuszczy ludzkich i innych tłuszczy zwierzęcych, co jest zgodne z tezą orzeczenia wydanego przez ekspertów sądowych (Zakłady Pollena Uroda, Instytut Chemii Przemysłowej, naczelnik KG MO). Kostki znalezione w woj. białostockim dzięki prof. Arturowi Sandauerowi przekazałam do zbadania w Instytucie Yad Vashem, skąd otrzymałam informację, że na pewno nie jest to mydło pochodzenia ludzkiego. Wszystkie informacje, które posiadam, dotyczą końca lat 80. Być może obecnie można już znaleźć instytucję, w kraju lub za granicą, która będzie potrafiła przeprowadzić skuteczne badanie. Wyjaśnienia wymaga też rozwinięcie symboli cyfrowych. I na zakończenie problem moralnoprawny. W Gdańsku pojawił się sprzedawca tego mydła. Padają stwierdzenia, że będzie odpowiadał przed sądem, jeżeli okaże się, że jest to rzeczywiście mydło pochodzenia ludzkiego. Chyba nie na tym polega problem. Niezależnie od tego, jakiego jest pochodzenia, było świadomie sprzedawane jako mydło z tłuszczu ludzkiego


http://archiwum.rp.pl/artykul/64597_Mydlo_z_tluszczu_ludzkiego.html
#iiwojnaswiatowa #ludobojstwo #niemcy #zbrodniarzewojny