Wpis z mikrobloga

Dobra, dobra, dobra, słuchajcie tego, wątek Jaimego Lannistera jest jeszcze do uratowania.

Oczywiście, to się nie zdarzy, do tego należałoby mieć scenarzystę z mózgiem, a budżet HBO wyczerpał się na komputerowych smokach.

Generalnie to jest tak, że w książkach Jaime Lannister to jedna z najciekawszych jak i najbardziej lubianych postaci. Ludzie, związani wyłącznie z serialem na ogół mają problem ze zrozumieniem fascynacji tą postacią. I słusznie, bo po Stannisie nie ma drugiej takiej postaci która miałaby tak duży rozstrzał między książką a serialem w rozbudowaniu charakterologicznym.

Książkowy Jamie jest próżnym #!$%@? mniej więcej do trzeciej książki, kiedy nagle dostajemy rozdziały pisane z jego perspektywy. Na tym etapie, znajduje się w niewoli pojmany przez Starków i poznaje Brienne. Traci rękę i przechodzi katharsis, jest jak Kmicic całego Westeros, a dzięki wejściu w jego myśli poznajemy jego bardzo tragiczną stronę - kocha swoją siostrę ponad wszystko i jest wręcz zniewolony przez nią. Chłopak który w młodym wieku musiał zdecydować między lojalnością wobec swojego króla, a lojalnością wobec ojca i odpowiedzialnością za życie mieszkańców miasta, do końca swoich dni będzie musiał żyć z konsekwencjami swoich działań. Poznajemy, że Jaime jest wrażliwą postacią, a upokorzenia jakie znosi podczas podróży przez Westeros uczą go pokory. Potem wraca do stolicy, dowiaduje się że Cersei puszczała się z kim popadnie, trochę go to irytuje i zaczyna się usamodzielniać. Wyrusza do Riverrun a kiedy tam jest dostaje list od Cersei która błaga go, aby był jej czempionem w walce przeciwko Wróblowi. Jaime w teatralny sposób odcina się od niej i generalnie na tym etapie jesteśmy w książkach.

A w serialu? W serialu to jak w lesie jakimś, jak #!$%@? w chlewie. Jaime przechodzi jakąś tam przemianę, ale po powrocie do stolicy wszystko się cofa a Jaime popełnia co raz to gorsze decyzje, począwszy od bzykania się na grobie własnego syna do pozostałych scen z Cersei gdzie na każdym kroku podkreśla jak to bardzo nic innego się nie liczy jak tylko oni. Chociaż tyle, że miał fajną konkluzję z Myrcellą, ale pomijając to, jest fatalnie, jego postać jest zbezczeszczona.

Ale!

To da się jeszcze uratować.

Większość scen z Jaimim w tym sezonie #got, chyba w ramach ratowania poziomu była poświęcona kwestii honoru. W całym królestwie jest znany jako Królobójca, więc jego słowo nic nie znaczy, tak? Jak wspomniałem wcześniej, decyzja o zabiciu Szalonego Króla nie była tak oczywista. Jaime nie zrobił tego dla władzy, ani dla niesławy, ani dla swojego ojca, ani dla poparcia Roberta. Zrobił to, aby uratować King's Landing, którą Szalony Król, w ostatnim akcie swojego szaleństwa usiłował doszczętnie spalić, bo wolał zostawić zgliszcza niż oddać władzę. Młody Lannister dokonał tego haniebnego aktu z ciężkim sercem, ale ostatecznie wiedział że podjął dobrą decyzję. Po raz pierwszy w serialu mogliśmy nawet tego dojrzeć, widząc sekundowe retrospekcje oczami Brana.

W międzyczasie Cersei sama popada w głębiny swojego szaleństwa. Szereg błędnych decyzji jakie podjęła przez całe swoje życie, niczym jak w antycznym teatrze, ironicznie przybliża ją do wypełnienia tragicznej przepowiedni, zamiast ją oddalić. Według niej Cersei nie poślubi księcia, lecz króla. Zostanie królową, dopóki nie przyjdzie inna królowa, młodsza i piękniejsza. Przeżyje trójkę swoje dzieci, a gdy już łzy uroni na ich ciałach, przyjdzie valonqar ("mały brat"), który zaciśnie dłonie na jej szyi pozbawiając ją tchu na wieki. I jak do tej pory, przepowiednia się wypełniała niemalże dosłownie.

Zatem, gdy już przyjdzie ten zapowiedziany moment, gdy król Tommen I Baratheon wyzionie ducha nie pozostawiając dziedzica, kto przejmie tron? Bezkrólewie i chaos zapanuje nad King's Landing. Cóż może zrobić zrozpaczona królowa-regentka wobec swoich wrogów którzy odebrali jej dziecko? Legenda głosiła, że pod murami miasta są jeszcze zapasy dzikiego ognia, którym Aerys II Targaryan próbował spalić wszystkich. Ten sam ogień, którym Tyrion Lannister zdziesiątkował flotę Stannisa. Ta sama legenda, której prawdziwość w tym odcinku potwierdził Qyburn do Cersei.

Więc gdy Jaime powróci do stolicy wypełniając zadanie odzyskania Riverrun, zastanie chaos i panikę. Zastanie burdel i szaleństwo. Zastanie swoją ukochaną siostrę, która niczym Lady Macbeth doszczętnie postrada zmysły i będzie usiłowała spalić miasto, bo przecież nie może przegrać, musi mieć ostatnie słowo. Królobójca wtedy natychmiast przypomni sobie sceny jakie odegrały się w sali tronowej ponad 20 lat temu. Przypomni sobie jakie wątpliwości nim targały i jaką decyzję podjął. Czy istnieje lepszy sposób na ukazanie uwolnienia się spod buta Cersei, jak zamordowanie jej ze łzami w oczach, z miłości do niej, ale bardziej z poczucia obowiązku? Królobójca stanie się siostrobójcą, ostatecznie sprzeniewierzając się Bogom. Niczym Stańczyk na wieść o utracie Smoleńska, tak Jaime zasmucony usiądzie na tronie. Po raz kolejny zresztą (dzięki idiotycznym prawom dziedziczenia tronu, po śmierci Tommena (jeśli uznawać słuszność jego zasiadania na tronie w pierwszej kolejności) Jaime Lannister, jako jego "wujek" jest jego następcą tak czy siak). A czy tego chce, i co z tym dalej zrobi, to już zależy wyłącznie od niego.

That boy had wanted to be Ser Arthur Dayne, but someplace along the way he had become the Smiling Knight instead.


#gameofthrones #graotron
Joz - Dobra, dobra, dobra, słuchajcie tego, wątek Jaimego Lannistera jest jeszcze do ...

źródło: comment_QtkGRvoFt9S1iGL9RIJPmdGsQuc8Az2j.gif

Pobierz
  • 14
@Joz:

nie ma drugiej takiej postaci która miałaby tak duży rozstrzał między książką a serialem w rozbudowaniu charakterologicznym.

Loras Tyrell

.
Też lubię tę teorię i chciałbym żeby wydarzenia tak się potoczyły. Ale widząc to jak ddeki spieprzyły wiele skomplikowanych relacji między postaciami, to raczej dostaniemy znowu jakiegoś taniego "holdthedoora".
Jaime Lannister, jako jego "wujek" jest jego następcą tak czy siak


@Joz: Nie jest - jeśli uznajemy Tommena za Baratheona, to jego następcą będzie nabliższy krewny, który ma Baratheona za przodka, Jamie się nie liczy bo nie ma żadnego (bliskiego przynajmniej) przodka z tego rodu. Tak czy owak po śmierci chłopaka najprawdopodobniej, i tak Wróbel przejmie władze
Nie jest - jeśli uznajemy Tommena za Baratheona, to jego następcą będzie nabliższy krewny, który ma Baratheona za przodka, Jamie się nie liczy bo nie ma żadnego (bliskiego przynajmniej) przodka z tego rodu. Tak czy owak po śmierci chłopaka najprawdopodobniej, i tak Wróbel przejmie władze


@Ream: Jeśli uznajemy Tommena za Baratheona to wtedy po wykończeniu linii Roberta, tron obejmuje linia Stannisa w postaci niego samego i Shireen, ale to już jest