Wpis z mikrobloga

Chcielibyście żyć wiecznie? Ja nie. Przeraża mnie perspektywa życie wiecznego i mam wielką nadzieję, że po śmierci niczego nie ma. Chciałbym, żeby po tym jak już umrę nie było niczego: żadnej świadomości, ani jakiejkolwiek duszy. Wieczność jest do bani.

Wyobrażam ją sobie jako sen. Sen, który nigdy się nie kończy. W tym śnie chciałbym kiedyś przestać śnić i po prostu się obudzić, ale jest to niemożliwe. Sny są fajne, a zwłaszcza te świadomie kontrolowane, w których można zrobić wszystko. Supermoce, eksploracja kosmosu, władanie światem - to świetna zabawa, ale jak każda rzecz z czasem znudziłaby się.

Mógłbym też wieczność porównać do gry, której nie da się ukończyć. Zaczynam z niczym, pomału zdobywam doświadczenie, pokonuję różnych bossów, zyskuję nagrody. Jest fajnie. Wreszcie pokonałem już wszystkich i zdobyłem wszystko co było do zdobycia, ale gra na tym się nie kończy. Muszę dalej w nią grać. Mogę zacząć zabawę od nowa, ale z każdym kolejnym razem będzie coraz nudniejsza, a w końcu stanie się utrapieniem.

Zaakceptowałbym życie po śmierci ograniczone czasowo. Niech trwa miliardy albo nawet biliony lat. Niech zdążę poznać wszystkie tajemnice wszechświata, ale potem chciałbym już odpocząć. Po co miałbym robić w kółko to samo bez końca? Czułbym się jak Syzyf.

Czasami myślę, że Bóg doszedł kiedyś do tego samego wniosku i postanowił rozszczepić swoją jaźń na niewyobrażalną liczbę części żeby zapomnieć o swoim cierpieniu. W każdym razie może po prostu nie chciał cierpieć w samotności.

Nie zrozumcie mnie źle. Życie jest piękne, a świat stwarza wspaniałe możliwości, ale gdyby miało nie mieć końca kiedyś bym je znienawidził.

#przemyslenia #rozkminy #filozofia
  • 37
@dex_ter: Przychylam się do teorii o rozszczepionej świadomości, ale to oznacza, że nie wiesz czego tak naprawdę chcesz, bo jesteś jedynie drobiną całości. W takim wypadku po powrocie do "źródła" byłbyś wszystkim i twoje pojmowanie mogłoby być całkowicie odmiennie, wielowymiarowe i wydaje mi się, że nie sposób jakiejkolwiek istocie wyobrazić sobie tego stanu świadomości.
@Gallonimus: Mam nadzieję, że tak jest. Ogólnie wytworzyłem różne nadzieje, żeby bronić się przed myślą o wiecznym cierpieniu, bo dosłownie nie daje mi ona spać. Wczoraj bałem się, że stracę zmysły - tak mnie to myślenie pochłonęło. Wymyśliłem, że może życie po śmierci będzie tak cudowne, że nigdy nie nadejdzie ten moment znudzenia się. Coś jak wieczny orgazm. Mógłbym się znudzić seksem jako takim, ale chyba nigdy nie nadejdzie moment szczytowania
@dex_ter: To mnie tak bardzo bawi, że hohoho. Człowiek co żyje na tym świecie, w tej postaci, nieważne, max 100 lat mówi o wieczności. No i nie umie sobie wyobrazić, więc stwierdza, że do dupy to życie wieczne. W skrócie, życie gdy pozna się już wszystko co da się poznać, zrobi co da się zrobić, może nabrać absolutnie nowego smaku.
A jak dodamy Boga który jest wieczny (czyli ma doświadczenie w
@dex_ter: Ludzie po zażyciu DMT mówią o doznaniu Valhalli, czyli jakby tego nie nazwać "nieba", mówią o tym, że wiedzą wszystko, są wszystkim, jednak i tak postanawiają wrócić na ziemię, by doświadczać życia. Jest to dla mnie o tyle ciekawe, że zawsze mówią o doświadczeniu kolejnego wymiaru, czyli powiedzmy czwartego, nie mówią o wielu, ale zawsze dodatkowym jednym. Naukowcy już teraz spierają się czy wymiarów jest 10 czy więcej, więc podejrzewam,
@dex_ter: Nie chcę się tu bawić w psychologa ale takie wnioski świadczą na moje niewprawne oko o pewnym rodzaju rozczarowania, zawalenia się domku z kart i niemożności pozbierania go z powrotem. Nie jest to jednak wbrew pozorom rzecz zła (choć nieprzyjemna), jeśli będzie dobrze wykorzystana. Przeczytałem ostatnio pewien tekst którego wycinek brzmiał tak:

"Odkrycie przez dorastającego nastolatka, iż hołubione w przedszkolu dodawanie nie wyczerpuje możliwości rozwiązywania zadań matematycznych nie jest porażką
@Dragoniar: Opowiedz o tym. Dla równowagi. :-)

@Jewptylianin: Z jakiegoś powodu najwyraźniej tobie przysługuje przywilej decydowania czy o wieczności można czy też nie można rozmawiać. Czyżbyś pochodził z innej planety?
Nie umiem sobie wyobrazić czego? Gdybyś wczytał się uważniej, zauważyłbyś z pewnością że mój tekst traktuje właśnie o wyobrażeniach. Chętnie spróbuję skorzystać z twoich - o ile potrafisz się nimi podzielić.
Zakładasz, że Bóg wie co robi i chce dla
@dex_ter: Jak się postarasz, to nic trudnego ( ͡ ͜ʖ ͡)

Do twoich rozważań mogę polecić lekturę trzech pozycji:

- DMT Molekuła Duszy - świetna książka, o badaniach na tą substancją i niemożności wyłączenia elementu duchowości z przeprowadzonych eksperymentów,

- Bhagawadgita - jedna ze świętych ksiąg hinduizmu, która, przy odpowiednim nastawieniu może ci wiele rzeczy podpowiedzieć, sam Einstein bardzo ją sobie chwalił,

- Tybetańska Księga Umarłych
@dex_ter: Oczywiście nawet życie na ziemi jest tak różnorodne że wieczność wydaje się za krótka by poznać wszystko i wszystkich. Jestem bardzo ciekawy w jakim kierunku powędruje ludzkość, może dzięki własnemu ciału odkryłbym "kod nieśmiertelności". Nie dowiesz się póki nie spróbujesz, a w tym wypadku nie możesz uczyć się na błędach innych, bo nie ma żadnych "innych". ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Edit: o #!$%@? nie przeczytałem dokładnie
@dex_ter: Chyba trochę zbyt agresywnie na telefonie napisałem, przepraszam ;)

Z jakiegoś powodu najwyraźniej tobie przysługuje przywilej decydowania czy o wieczności można czy też nie można rozmawiać.


Byłbym wtedy hipokrytą od samego początku. Jestem hipokrytą, to fakt, ale nie w tej kwestii, rozmawiać można o wszystkim.

Nie umiem sobie wyobrazić czego? Gdybyś wczytał się uważniej, zauważyłbyś z pewnością że mój tekst traktuje właśnie o wyobrażeniach. Chętnie spróbuję skorzystać z twoich -
@dex_ter: Też w ten sposób myślałem. Z drugiej strony śmierć, wcale nie wydaje się lepsza. Beznadziejna sytuacja.
Najlepsze byłoby coś w rodzaj reinkarnacji. Moja świadomość nie umrze, ale moja 'postać', wspomnienia, wiedza znikną. Tylko, że to byłoby OK, gdybym miał pewność, że po śmierci czeka mnie kolejne wcielanie.
W ogóle uważam, że gdyby można było stać, się nie śmiertelnym, to każdy z tego skorzystał, po prostu z strachu przed śmiercią.
@dex_ter: Nie mam nic wspólnego z psychologią i trzymam się od niej z daleka. Po prostu chodziło mi o to, że doświadczenie głębokiego rozczarowania i rozsypania wielu rzeczy, np. sensu życia, relacji, spojrzenia na siebie i świat nie jest wcale doświadczeniem złym. Dlatego, że runięcie konstrukcji świadczy o tym, że była źle zbudowana - ze złych materiałów, osadzona na słabym fundamencie. I co jest w tym dobrego? Dlatego że to co
@Jewptylianin: Cóż, przyrównałem wieczność do ludzkich doświadczeń, bo te znam. Negatywne doświadczenia nazwałem nudą może zbyt pochopnie, na zasadzie skojarzenia. Nieskończoność równie trudno wyobrazić sobie jak wieczność. Nie chciałem żeby moje wynurzenia brzmiały jak pewny osąd. Oczywiście nie mam pojęcia jak to będzie, a każda spekulacja w tym temacie może być obarczona takim błędem, że nie będzie miała nic wspólnego z rzeczywistością (?). Kiedyś miałem taki pomysł, żeby w związku z