Wpis z mikrobloga

Coś wam opowiem... Wczoraj, na chwilę przed wyjściem od mojego #rozowypasek, do drzwi zadzwonili ministranci z #koleda i pytaniem czy przyjmujemy. Spojrzałem na nią, przytaknęła, mimo kompletnego zaskoczenia i faktu, że nie jest osobą szczególnie wierzącą (do kościoła nie chodzi). Ja kiedyś wierzyłem mocno, od około 8 lat nie wierzę, a od jakichś 2 lat szukam Boga, bo mimo że nie wierzę, to chciałbym uwierzyć. Pomyślałem więc, że zostanę jeszcze chwilę i przyjmę kolędę razem z nią. W pośpiechu znalazła krzyżyk, świeczkę, wody święconej nie miała, więc nalała zwykłej, ja pochowałem jakieś zbędne rzeczy i rozmawiając z ministrantami czekamy na księdza. Przyszedł ksiądz - 35 lat, uśmiechnięty, pogodny, nie miał nic przeciwko temu, że nie mamy kropidła, ani że jesteśmy zaskoczeni kolędą. Stwierdził, że to tym fajniej, bo będzie to bardziej prawdziwe przeżycie. Pomodliliśmy się (herezja, co?), poświęcił wodę, a później mieszkanie i usiedliśmy do stołu przy herbatce i zaczęliśmy rozmawiać... Krótka wizyta zamieniła się w 50 minutową rozmowę o #wiara #bog #kosciol i poszukiwaniach. Marcin (ksiadz) okazał się niesamowicie ciekawym człowiekiem, z zupełnie innym podejściem niż stereotypowi przedstawiciele kleru. Wymieniliśmy się numerami, cały czas wymieniamy sms, sam zaproponował, że chętnie pomoże mi w poszukiwaniach, że dla niego też było to cenne i twórcze spotkanie. Po zakończeniu sezonu koledowego spotkamy się ponownie, już na spokojnie i porozmawiamy dalej o "Szefie z Gory" :-) Bardzo mnie cieszy to spotkanie, dało mi dużo uśmiechu i nadziei ;-)
Ma pewno #niepopularnaopinia #dlamniecoolstory
  • 103
@Trollunio: Przerabiałem coś takiego. Trwało to może ze dwa lata albo nawet mniej. Po czasie jednak wzmocniło się we mnie przekonanie, że Boga nie ma. Nie ma nikogo, co trochę dołuje a wiele rzeczy jest poza granicami naszego postrzegania i prawdopodobnie nigdy nie dojdziemy do jakiegoś sensownego wytłumaczenia tych najbardziej elementarnych rzeczy, bo jesteśmy zbyt głupi.
@Greed: Raczej kilka lat sceptycyzmu i czytania czegoś (nie, że skupiałem się na tym ale jak coś się trafiało ciekawego, to się przyglądałem), obserwacji, rozmów z różnymi ludźmi, porównań, własnych doświadczeń i odczuć. Później miałem okres gdzie poświęcałem na to więcej uwagi o którym wspomniałem w komentarzu. Ostatecznie wyklarowały mi się takie a nie inne poglądy na ten temat i tyle. Wiem, że samopoczucie może i by było lepsze ale to
@Trollunio: Kiedyś wierzyłeś mocna a później, najprawdopodobniej przez swoje otoczenie (niewierzący koledzy, rodzice nie chodzili do kościoła, czy coś w tym guście), przestałeś. Dwa lata temu poznałeś wierząca dziewczynę i zacząłeś się zastanawiać czy Twoja niewiara jest słuszna. Prawda, że tak było ( ͡º ͜ʖ͡º)?? Powiem Ci co będzie dalej. Po paru spotkaniach z księdzem zaczniesz wierzyć, ale może nie konkretnie w tego katolickiego Boga ale
@MacBulwa: Błąd. A nawet wielbłąd :-P Przestałem wierzyć, bo zacząłem myśleć, jak to możliwe ze Bóg istnieje, a dzieciaki w Afryce gloduja? Z moją dziewczyną jesteśmy razem jakieś pół roku, ona jest "wierząca, niepraktykujaca", więc absolutnie nie jest ona zapalnikiem tego mojego zachowania ;-) Co do wytrwałości? Nie wiem czy znalazłbys lepsze argumenty przeciwko Bogu niż ja potrafię znaleźć, bo jestem świetnym wątpiącym ;-) A moje szukanie to nie czekanie, tylko
@Trollunio: No w połowie mnie zmasakrowałeś xD. Ale skoro masz tak mocne argumenty przeciwko Bogu to po co go szukasz? No i z tego co widzę to moja wróżba odnośnie tego w co będziesz wierzył w niedługim czasie może się sprawdzić bo jednak Twoje środowisko jest wierzące (dziewczyna, mama), no i czytasz literaturę typowo prokatolicką. Niestety nie polecę Ci żadnej książki antyreligijnej, bo żadnej nie czytałem. Czytałem natomiast książkę Hołowni i