Pytanie do #teamspadki. Szczerze mówiąc bardzo długo wierzyłem w to, że już za chwile to wszystko jebnie i nagle mieszkania będą tanie.
Jak waszym zdaniem to pęknięcie bańki ma wyglądać? Oczywiście chodzi mi o duże miasta wojewódzkie jak Wrocław, Kraków, Warszawa czy Gdańsk. Nie jakieś wioski w Polsce D z których wszyscy uciekają, bo pracy brak.

Inflacja wysoka, utrzymujemy wysokie stopy, w gospodarce recesja. I co dalej? Właściciele nagle zaczynają licytować
@z00mii: Spadków w największych miastach nie będzie, co najwyżej drobne korekty. Niestety, ale fundamentalnie nie ma do tego żadnych podstaw: inflacja, płace, szczyt stóp procentowych, rosnąca liczba gospodarstw domowych w dużych miastach. Jedyne co jestem w stanie sobie wyobrazić, co mogłoby co najwyżej wyhamować wzrosty to mocne rozpowszechnienie się pracy zdalnej i odpływ dużej części młodej siły roboczej z promienia centrum gdzieś na podmiejskie tereny. Ale niestety pracodawcy raczej niechętnie patrzą
Skoro już vox wykopi definitywnie wskazuje na spadki, proponuję poszukać scenariuszy, w ramach których mogłyby zajść. Ja zacznę:

Szczyt następuje po wejściu bk2% w życie, powiedzmy w sierpniu. To co miało być zapowiedzią, okazuje się już całym zjawiskiem, nie ma skąd brać chętnych na 20k za metr w przeciętnym bloku. Pompka się zacina, do świąt spływają jeszcze ostatni kredytobiorcy, po czym susza. Zima to tradycyjne dreptanie w miejscu. Na wiosnę widać już
@herbatananoc: To ja dodam swój scenariusz,

Koniec wojny na ukrainie, uchodzcy powoli wracają do siebie, na rynek trafiają prl-owskie mieszkania z wielkiej płyty. Co roku na rynek najmu i wtórny dolewana jest kolejna podaż mieszkań z wielkiej płyty opuszczanych przez 70 i 80 latków dla których Gierek w latach 70 i 80 wybudował 8 mln. mieszkań.

Większość tego to mniejsze i większe bloki na osiedlach wielkich miast. Powoli dochodzi do świadomości