- Jestem za dobrze wykształcony, żeby nie rozumieć, że tak dalej być nie może i że burżuazja zostanie unicestwiona. Jeżeli jednak urzeczywistni się socjalizm, pozostanie nam tylko umrzeć; na razie nie mamy pojęcia o pieniądzach; wszyscy mamy zapewnione środki i jesteśmy kompletnie nieprzystosowani do zdobywania czegokolwiek pracą. Wszyscy jesteśmy narkomani, opiumiści; nasze kobiety to nimfomanki. Jesteśmy mniejszością, ale na razie rządzimy wśród młodzieży: wyśmiewamy tych, których interesuje socjalizm, praca, rewolucja. Żyjemy tylko
  • 2
@Sinuhe_95: U mnie dochodzi też taki paradoksalny problem, że na początku bardzo szybko przyswajam wiedzę, przez co wydaje mi się, że nauka zawsze będzie łatwizną. A kiedy pojawia się coś trudniejszego, to mam wyrzuty do samego siebie, że nie idzie mi tak łatwo, jak dzień wcześniej. Co do rosyjskiego, to zadowoliłby mnie poziom swobodnego czytania i średniego rozumienia mowy, więc to na pewno nie jest poza moim zasięgiem.

Kino bardzo lubię.
  • Odpowiedz
Jest wiele powodów do samobójstwa i, w sensie ogólnym, najbardziej dostrzegalne nie zawsze były najbardziej skuteczne. Człowiek rzadko zabija się z refleksji (taka hipoteza nie jest jednak wykluczona). Początek kryzysu niemal zawsze nie podlega kontroli. Gazety często piszą o „miłosnych zmartwieniach” albo o „nieuleczalnej chorobie”. Są to wyjaśnienia uprawnione. Ale należałoby wiedzieć, czy w dniu samobójstwa przyjaciel desperata nie rozmawiał z nim w tonie obojętnym. Wówczas on jest winien. Taka rzecz może
@ExitMan: Zgadzam się z tobą, jeżeli mówimy o czymś właśnie w rodzaju rozmowy w "tonie obojętnym". Można to niuansować dalej, dopisując, że np. ten hipotetyczny przyjaciel nie był w formie i nie zauważył, że ta rozmowa jest dla nas szczególnie ważna.

Należałoby też dopowiedzieć, że w sytuacjach skrajnych, przedsamobójczych, znaczenia ulegają przeskalowaniu; "ton obojętny" nie jest tylko tonem obojętnym, ale znaczy tyle, co "nie mam już nikogo". Używając twojej analogii: co
  • Odpowiedz
@psycha: No Frankl też mówił, że w obozie przeżyli tylko Ci, którzy mieli cel wyjścia z tego miejsca. Oczywiście nie wszyscy, ale to podctawa. Szkoda, że nie ma (bądź nie znam) losów psychicznych ludzi, którzy stamtąd wyszli.
Piję do ,, Człowiek w poszukiwaniu sensu " oczywiście.
  • Odpowiedz
Jest tak: nie ma nic wiecznego, niewiele rzeczy jest długotrwałych, a każda jest krucha inaczej. Chociaż sprawy kończą się różnie, to jednak wszystko, co ma swój początek, znajduje także swój kres. Niektórzy grożą światu zagładą, i jeśli sądzisz, że godzi się w to wierzyć, pewnego dnia ten wszechświat, który obejmuje wszystkie rzeczy boskie i ludzkie, ulegnie rozproszeniu i pogrąży się w dawnym chaosie i ciemnościach...

Największą zatem pociechą dla człowieka jest myśl,
@Aerwin: Dla jasności: na depresję leczyłem się przez wiele lat. To nie jest żadne "wołanie o pomoc", a dzielenie się fragmentami o określonej tematyce (nie ze wszystkimi się zresztą zgadzam; część ma wartość przede wszystkim historyczną).
  • Odpowiedz
Naturalne pragnienia są ograniczone, lecz pragnienia zrodzone z błędnych przekonań nie mają się gdzie zatrzymać. Błąd bowiem nie ma żadnej granicy. Wędrowiec idący drogą dochodzi do jakiegoś końca: tylko błądzenie nie ma kresu. Wyzwól się więc z urojeń, a kiedy będziesz chciał poznać, czy to, do czego zmierzasz, opiera się na naturalnym pragnieniu czy też na ślepej namiętności, rozważ, czy może ono na czymś poprzestać. Jeżeli stwierdzisz, doszedłszy bardzo daleko, że wciąż
Depresyjny klimat naszej epoki można by między innymi tłumaczyć gwałtownym naruszeniem dotychczasowych systemów społecznych i kulturowych. Na skutek rozbicia istniejących struktur zachwiane zostało poczucie nie tylko metafizycznej, kulturalnej, społecznej, lecz także biologicznej ciągłości życia ludzkiego. Człowiek został oderwany od swej tradycji i od swej przyszłości. Poczuł się samotny w czasie, przestrzeni i chaosie związków przyczynowych. Zamiast porządku panują w świecie przypadki i prawa statystyczne. Samotność (alienacja) stoi w sprzeczności z biologicznie uwarunkowanym
Przedstawiam mój przekład wiersza Georga Trakla - De Profundis (Z Otchłani). Kilka krótkich uwag. W oryginale jest to wiersz biały, pozbawiony rytmu i - jak na Trakla przystało - dość bełkotliwy. Starałem się więc wiersz sproszkować i następnie zrymować bez wielkiego uszczerbku na sensie i treści. Załączam oryginał oraz angielskie tłumaczenie z książki: Autumn Sonata. Selected poems of Georg Trakl; >>link do archive.org<<.

Georg Trakl - De Profundis

Na ściernisko
psycha - Przedstawiam mój przekład wiersza Georga Trakla - De Profundis (Z Otchłani)....

źródło: comment_1643912541Xjael6WNdG9IhZ1RvJ8Bon.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
Są właściwie dwa dziś nihilizmy, wschodni i zachodni. Zachodni to jest ta „implozja aksjologiczna”, o której pisałem (niejeden zresztą) nieraz. Ruina Imponderabiliów, wiara w realizowalność Fajnego Lekkiego Łatwego Życia z mordą w śmietanie, Tu, Zaraz, to, co w konsekwencji kładzie znaki równości między Miłością i kopulacyjnym maratonem, szczęściem i posiadaniem Kupy Forsy i Kupy Drogich Pięknych Rzeczy etc. To jest jeden nihilizm, ten, który sprawia, że liczy się tylko chwila, że krótkowzroczna
  • Odpowiedz
Były próby zrekonstruowania psychofizycznego profilu tych czytelników i autorów [zinów o tematyce SF – p.] w badaniach amerykańskich psychologów, i wie pan, co się okazuje? Najczęściej są to młodzi ludzie z ogromną ilością frustracji – czujący się samotnie, nieudacznicy. Często są to osobnicy nie mający po prostu szczęścia do kobiet. Kiedy taki znajdował sobie kobitkę, to bardzo szybko przestawał wydawać te fantastycznonaukowe magazyny. To jest po prostu środek komunikacji towarzyskiej. Nie można
  • Odpowiedz
– Co rozumiem przez "samotność duchową" i na czym polega jej groza?
"Jednostką samotności" – jeśli się w takich sprawach tak kwantytatywnie wolno wyrazić – jest fakt, że jakieś moje jedno przeżycie pozostaje nikomu nie znane. Samotność już wyczuwalna, dotkliwa, zjawia się w miarę jak się tych przeżyć, po pierwsze, robi więcej, po drugie, jak się dla mnie stają ważniejsze. Szczytem samotności byłaby sytuacja taka, że nie byłoby znane nikomu żadne moje
@psycha: Brzmi jak jeden z symptomów narcyzmu: bez feedbacku narcyz nie wie co myśleć o sobie (swoich ideach), bo tylko widzi siebie jako refleksję w oczach innych osób.

Tutaj widać, że facet w ogóle nie docenia intymności swoich doświadczeń i nie postrzega siebie jako pełnoprawnego obserwatora.
  • Odpowiedz
@Urajah: Ciekawa uwaga, ale nie zgadzam się z nią. Mowa jest tutaj o "wymianie myśli i uczuć", a narcyzm byłby czymś jednokierunkowym - łaknieniem podziwu i uwagi. Przedstawiona tutaj samotność jest czymś w rodzaju monady, tj. jakiejś głębokiej pojedynczości, gdzie nie ma się nikogo do porozumienia, bo albo nikogo nie ma, albo nikt tych naszych przeżyć nie chce/nie rozumie.
  • Odpowiedz
Tylko dzięki mowie ludzie sprawiają złudne wrażenie, że są wolni. Gdyby to, co robią, robili bez słowa, brałoby się ich za robotów. Mówiąc, oszukują samych siebie, a także innych. Skoro zapowiadają, co mają zamiar zrobić, jakże można by pomyśleć, że nie są panami własnych uczynków?

Emil Cioran, O niedogodności narodzin, Aletheia, Warszawa 2008

________________________________________

Mój tag #psychacontent na którym postuję fragmenty z literatury, historii i filozofii dotyczące depresji, śmierci, kobiet, samobójstwa,
Algernon Charles Swinburne - The Garden of Proserpine (Ogród Prozerpiny)*

I porzuciwszy gniew, nadzieję, pychę,
Wolni od pragnień i wolni od burz,
Dziękczynnych westchnień ślemy modły ciche,
Ktokolwiek jest tam pośród gwiezdnych głusz,

Za to, że minąć dniom żywota dano,
Za to że nigdy raz zmarli nie wstaną
I rzek gwałtownych nurt zmącony pianą,
Zawinie kiedyś w głąb wieczystą mórz.

1866

(tłum. Wilam Horzyca)**

________________________________________

*są to dwie ostatnie zwrotki. Cały wiersz
Wiele naiwnych głupstw mówi się w towarzystwie z powodu chęci gadania. Lecz młodzieniec, szanujący się cokolwiek, kiedy po raz pierwszy wschodzi w świat, łatwo błądzi w kierunku wręcz przeciwnym: a mianowicie czeka z odezwaniem się, aż mu na myśl przyjdą rzeczy wyjątkowej piękności lub wagi. Zdarza się, że tak czekając, nie mówi nigdy. Najroztropniejsza na świecie, najpełniejsza ducha rozmowa składa się po większej części z powiedzeń i zdań żartobliwych i utartych, które
  • Odpowiedz
Kazimierz Wierzyński - Do samobójców

Nie nam konać w przytułku nędznie, jak Varlaine,
Ani, jak ślepy Norwid, mrok chłonąć szpitalny,
Na różańcu się modlić i nocą przez sen
Bezsilnie o młodości rzęzić triumfalnej.

Nie nam czekać ostatka nadszarpniętych sił,
Aż astma oczy z orbit wydusi nam grozą,
Aż wapno z pokruszonych wytryśnie nam żył
I powoli do mózgu podejdzie sklerozą.

Nie dla nas medycyna, która z krost i plam
Barwne mapy przemarszu
Rok 1943, a w Paryżu, w centrum Europy, człowiek ciągnie do człowieka. A potem inne myśli... Postęp. Rozglądałem się po ulicy. Szereg kamienic, ulice – nawet ładne – ale gdy pomyśli się, że dziesiątki kilometrów kwadratowych, setki i tysiące pokryte są tymi kamienicami, robi się niedobrze. Wielkie miasto, miasto olbrzym, to też postęp. Postęp absurdalny. Ile godzin dziennie traci każdy mieszkaniec miasta na pójście do pracy i powrót z pracy? Pod ziemią
Dodam tylko, że poniższy artykuł został napisany 91 lat temu, w 1930 roku. Cytuję fragmenty.

Zagadnienie: mieć, czy nie mieć dzieci – jest zagadnieniem nowym. Jeśli chodzi o szerokie masy, w szczególności zaś o inteligencję zawodową. Dawniej kobieta rodziła dzieci tyle, ile Bóg dał, chowała je, niańczyła: jedne umierały, inne dorastały. Dorastała zawsze spora gromadka. Dziś w rodzinach spotyka się jedno dziecko, czasem dwoje, bardzo rzadko więcej, a bardzo często – wcale.
Dodam tylko, że poniższy artykuł został napisany 91 lat temu, w 1930 roku. Cytuję fragmenty.


Zagadnienie: mieć, czy nie mieć dzieci – jest zagadnieniem nowym. Jeśli chodzi o szerokie masy, w szczególności zaś o inteligencję zawodową. Dawniej kobieta rodziła dzieci tyle, ile Bóg dał, chowała je, niańczyła: jedne umierały, inne dorastały. Dorastała zawsze spora gromadka

Po tym fragmencie już sobie można raczej darować.

Bozia dała. Silne przeżyło, słabe umarło. Te co przeżyło
  • Odpowiedz
Ponieważ, niestety, takich niezadowolonych, malkontentów [pesymistów – przyp. mój] znajdzie się więcej, szczególnie dziś, w XX wieku, w epoce przyspieszonego i szalonego po prostu biegu do mety, za jaki należy uważać życie dzisiejsze bez chwili wytchnienia – pesymizm staje się psychozą społeczną, zbiorową, zwłaszcza w większych skupieniach (miasta) i w środowiskach kulturalnych. W tychże właśnie warstwach inteligencji (pojęciu potocznym) często pesymizm jest tylko formą reakcji myślowej na zespół otaczających nas zjawisk. Po
"– Jaką jednak wartość będzie to miało, jeżeli na przykład przestanę pana kochać i będę należała do kogo innego?
[...]
– Rozumie się. Jeżeli sobie wyobrażę coś podobnego, ogarnia mię groza. Kobieta, którą kocham i która mię kocha, miałaby bez litości dla mnie oddawać się komu innemu... W takim razie jeden tylko miałbym wybór przed sobą... Jeżeli tę kobietę kocham bezgranicznie, do szaleństwa, czyż miałbym obrócić się do niej plecami i w
Gdyby ci nieliczni naprawdę wartościowi ludzie, szukający sławy, poznali jednego po drugim tych wszystkich, składających się na publiczność, od której z tysiącem ostatecznych przykrości usiłują pozyskać cześć, prawdopodobne ostygliby w swym zamiarze, lub możeby zarzucili go zupełnie. Tylko, że umysł nasz nie może usunąć się z pod władzy, którą wywiera w wyobraźni jego liczba ludzi: i widzi się nieskończoną ilość razy, że nie tylko nie odmawiamy wartości, lecz przeciwnie, cenimy, nie powiem
Każda epoka, każda kultura, każdy obyczaj i tradycja mają swój styl, swoją specyfikę, swoje subtelność i ostrości, uroki i okrucieństwa, każda epoka uważa pewne niedomogi za oczywiste, a inne zło znosi cierpliwie. Prawdziwym cierpieniem, piekłem staje się życie ludzkie tylko tam, gdzie krzyżują się dwie epoki, dwie kultury i religie. Gdyby człowiek antyku musiał żyć w średniowieczu, zginąłby marnie, podobnie jak zginąłby dzikus w naszej cywilizacji. Bywają okresy, w których całe pokolenie
  • Odpowiedz
Gdzieś już twierdziłem, że zło ma w sobie wdzięk i niejednokrotnie robi wielkie wrażenie na kobietach. Dodam jeszcze, że także na kobietach dobrych i sumiennych, na takich nawet mocniejsze niż na innych, gdyż dla takich zło jest czymś nowym i niepojętym. Zły mężczyzna skłania je ku sobie tym, co w nim niebezpieczne i wstrząsające, gdyż to zaciekawia je niemniej niż cały jego charakter. Tę samą rzecz możemy powiedzieć także o kobietach, które
  • Odpowiedz