kamil150794
kamil150794
Znam człowieka chorego na mukowiscydozę, czyli chorobę teoretycznie śmiertelną. Dla niego los był łaskawszy. Przeszczepił sobie płuca, wraz z żoną (poznaną jeszcze przed przeszczepem) adoptował dzieci i dziś żyją szczęśliwie. A ja... nic nie mogę sobie przeszczepić. Ani zdeformowanej twarzy, ani oczu. Od małego mam zmarnowane życie. Przypominam, że wujo, kiedy robił wesele na 300 osób jego zaprosił, a mojej rodziny nie. Dlaczego? Domyślam się, że za wysokie progi. Zatem dlaczego dziwi