Niby tak,a le jednak bardziej wyrafinowane słownictwo wiąże się siłą rzeczy z pewnym kodem kulturowym lokalsów, a bez znajomości przynajmniej jakiejś pobieżnej tego kodu człowiek dochodzi od ściany zwłaszcza w takich codziennych interakcjach i jest do pewnego stopnia odgrodzony od biegu wydarzeń.
@niecodziennyszczon: Prawda. Jezeli intencja jest wylacznie wymiana informacji wystepujacych w konwersacji - ten pan ma racje. Wszakze komunikacja to duzo wiecej niz wymiana informacji. Ludzie buduja sobie w glowie wrazenie o osobie mowiacej, o jej erudycji, jej inteligencji, mozliwosciach itd. Nie robi sie tego swiadomie, po prostu zostaje sie z pewnym wrazeniem z osoby. Dukanie nie pozostawia dobrego wrazenia, podobnie jak poslugiwanie sie nieadekwatnym czasem czy slowami typu "good" i "bad"
@pannkracy: Już nie mówiąc o relacjach damsko męskich, gdzie w przypadku języka ojczystego to jest zawsze gra pełna metafor, jakichś cytatów, poszukiwanie wspólnych doświadczeń i emocji z tym związanych itd.
Mieszkając w Irlandii odnoszę wrażenie, że w Polsce jest sporo osób mówiących bardziej poprawnie po angielsku. Mówię oczywiście o średniej, nie o środowiskach literackich, uniwersyteckich, czy sztuk pięknych. Jednocześnie z Polaków chyba najbardziej językowo asymilują się osoby które NIE uczyły się go w przeciętnych polskich szkołach, a raczej ci, którzy przyjechali z dosłownie zerową wiedzą - ale żyli w środowisku anglojęzycznym, szczególnie z tak mówiącym partnerem/partnerką. Mają bardzo lokalny akcent i styl
Komentarze (5)
najlepsze
@bialy100k: to tak jakbyś nic nie powiedział
niektórych to w ogóle nie da się zrozumieć "hałaja"