Serwis Morele.net wysłał moją kartę komuś innemu!
Morele.net wysłało moją kartę komuś innemu! TL;DR na końcu wpisu. Oni się chyba nigdy nie zmienią...
leesiuu z- #
- #
- #
- #
- #
- 302
Morele.net wysłało moją kartę komuś innemu! TL;DR na końcu wpisu. Oni się chyba nigdy nie zmienią...
leesiuu zMorele.net wysłało moją kartę komuś innemu!
Cześć, chciałem opisać swoją sytuację, o której wspominałem już w piątek na mikroblogu. TL;DR na końcu wpisu.
Ale po kolei:
27 marca
Zgłaszam kartę na gwarancję, ponieważ mam z nią problem (problem z wykrywaniem drugiego monitora). Kontakt odbywał się poprzez wiadomości w panelu klienta na stronie morele.net. Karta została przyjęta na gwarancję. Dostałem informację od sklepu, że ktoś z działu reklamacji się ze mną skontaktuje (mailowo) w ciągu 24 godzin roboczych.
6 kwietnia
Oczywiście do tego momentu nikt się ze mną nie kontaktował, chociaż twierdzą, że maila dostałem 28 marca (chyba już tutaj powinna mi się zaświecić pomarańczowa lampka, że coś jest nie tak, ale no dlaczego miałbym się już przejmować). Napisałem w wątku reklamacyjnym wymagane informacje dotyczące mojej karty, o które proszono. Zgłoszenie RMA zostało zaktualizowane o potrzebne dane i jeszcze tego samego dnia zgłoszenie już miało przydzielony numer reklamacyjny.
Niestety wiadomość ta mi gdzie umknęła i nie wysłałem karty na gwarancję (na adres siedziby morele - ul. Lipowa 4d, 30-702 Kraków).
Zapominając o tej sprawie (ponieważ rzadko korzystam z opcji drugiego monitora - podpinam TV, żeby czasami pograć ze znajomymi na dużym ekranie), po miesiącu znów napisałem do supportu.
7 maja
Napisałem wiadomość w nowym wątku, ponieważ poprzedni został już zamknięty. Poprosiłem o wznowienie mojego zgłoszenia, bo nie chciałem wysyłać karty na zgłoszenie, które mogło być już zamknięte.
Nie myliłem się. Zostało utworzone nowe zgłoszenie reklamacyjne, do którego został przydzielony nowy numer RMA. I tym razem musiałem czekać na kontakt w sprawie wysyłki towaru 24 godziny robocze.
10 maja
Zgadnijcie? Nikt się ze mną nie kontaktował. Napisałem wiadomość - dostałem odpowiedź dzień później (z racji, że pisałem już pod wieczór) z opcją nadania paczki kurierem na koszt firmy (co mi się bardzo podobało jeśli chodzi o sprawę załatwiania wysyłki). Dostałem link do wygenerowania etykiet.
14 maja
Paczka została wysłana zgodnie z zaleceniami. Odpowiednie etykiety zostały naklejone na paczkę i poszła w świat ;)
1 czerwca
Napisałem zapytanie czy są jakieś nowe informacje na temat mojego statusu sprawy, ponieważ przez ten cały czas nie dostałem informacji co się dzieje z kartą. Dostałem wiadomość, że w nastepnym tygodniu karta powinna już wrócić z serwisu.
11 czerwca
Kiedy nie otrzymałem żadnych nowych informacji napisałem ponownie w mojej sprawie. Konsultant obsługujący moją korespondencję odpisał, że napisał wiadomość do serwisu o udzielenie szczegółowych informacji.
14 czerwca
I znów to ja musiałem pisać wiadomość o nowe informacje w sprawie mojego zgłoszenia gwarancyjnego.
Tutaj już dostałem wiadomość, że karta zakończyła serwisowanie i została do mnie nadana. Został mi podany numer listy przewozowego, żebym mógł śledzić przesyłkę.
I tutaj zaczyna się cyrk...
Z racji, że DHL nie podaje informacji dokąd paczka została nadana (chyba żaden kurier tego nie podaje?) cierpliwie oczekiwałem na przesyłkę. Jedak popołudniu, kiedy kurier miał sie niby zjawić między 9-11 (choć i tak wiemy, że te czasy są mocno orientacyjnie podawane czasami), a mijała już godzina 18 postanowiłem zadzwonić na infolinię DHL i dowiedzieć się, co się dzieje z paczką która ma status "w doręczeniu".
Przebrnąwszy przez automat na infolinii udało mi się połączyć z konsultantem. Pani po drugiej stronie słuchawki poprosiła mnie o dane adresowe, gdzie paczka ma być dostarczona celem weryfikacji. Zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie wiem gdzie dokładnie została nadana paczka - czy na mój adres domowy (który był w moim profilu na stronie morele.net) czy adres firmowy. Pani była na tyle uprzejma (albo też zdziwiona), że powiedziała mi że na żaden z tych adresów nie została ona wysłana. Paczka sobie poszła do całkowicie innego miasta (sic!).
I tutaj pragnę zaznaczyć, że kartę nabywałem używaną, co nie jest niezgodne z prawem i to ja miałem również prawo ją reklamować, a nie tylko pierwotny właściciel, ale to bez znaczenia i tak...
Pomyślałem w pierwszej chwili, że ktoś tam w obsłudze serwisowej pomylił się i wysłał kartę na pierwotny adres właściciela karty - niestety ale i to nie było prawdą, bo karta wylądowała u całkowicie innej osoby, w całkowicie innym mieście.
Wiedząc już, że paczka poszła do innej osoby niezwłocznie zadzwoniłem na infolinię Morele.net i rozmowa wyglądała mniej więcej tak (w dużym skrócie):
[Ja] Dzień dobry, moja karta wraca od Was z serwisu, ale została źle nadana. Ani na mój adres domowy, ani na ten, z którego karta została wysłana do Was
[Morele.net] Bardzo mi przykro, proszę sobie przekierować paczkę na stronie DHL
[J] No tak, ale żeby chciałbym z racji tego, że jest piątek mieć kartę na weekend i prosiłbym w miarę możliwości o przekierowanie paczki na mój adres na sobotę (jedno województwo, ale też i najpewniej jedna sortownia więc byłoby to możliwe).
[M] No dobrze, spróbuję tak to załatwić, proszę jutro rano na stronie śledzenia paczki zobaczyć czy się udało ta sztuka
Ja byłem już spokojniejszy. Zgłoszenie przyjęte, paczka nie trafi w niepowołane ręce, może nawet weekend będzie uratowany, bo karta do mnie dotrze (najwyżej byłaby w poniedziałek czy wtorek - no trudno, zdarza się).
Sobota
Rano sprawdzam status paczki czy wyjechała z sortowni czy jednak się nie udało i będzie w poniedziałek. I tu ZONK. Paczka dostarczona! Super!
Napisałem od razu wiadomość do sklepu i dzisiaj dostałem odpowiedź...
Czyli wychodzi na to, że rozmowa w piatek była bezcelowa, kartę od 3 dni ma ktoś inny, a oni próbują mi powiedzieć że takie dane JA podawałem...
Żadnego zgłoszenia nie wypełniałem, a cała historia rozmowy jest w wiadomościach (nie doszukalem się jak reklamować towar, ktorego nie mam na liście zamówień więc pisałem to wiadomościami do sklepu przez swoje konto).
Dodatkowo, "fajnie" że podzielili się danymi takimi jak imię, nazwisko, adres i numer telefonu jednego ze swoich (zapewne) klientów twierdząc, że podałem te dane przy zgłaszaniu karty.
I co teraz?
Ja karty nie mam, nie wiem co się z nią dzieje. Z racji, że kartę zgłaszałem niestety na końcówce gwarancji to dzisiaj już karta jej nie posiada. Co będzie jak ona do mnie wróci, a za tydzień przestanie całkowicie działać? Ja będę za to odpowiadał?
A więc pomimo gadania ludzi z Morele (tu na Wykopie), że usprawnili działanie działu reklamacji to jak widać, świeże sprawy mają dalej problemy...
Dodaję jeszcze dla wiarygodności zdjęcie mojej karty graficznej, które robiłem przed wysyłką (numery seryjne na karcie to te ze zgłoszenia więc jakby Morele chciało wiarygodności tej "opowieści" to znajdą ją właśnie u mnie. Dane te zamazuję częściowo bo różnie z tym bywa)
TL;DR
27 marca zgłosiłem kartę na gwarancję. Zapomniałem o zgłoszeniu (umknęło powiadomienie o odpowiedzi) i 7 maja ponownie prosiłem o utworzenie zgłoszenia RMA, bo chcę wysłać kartę. Morele obiecało się skontaktować ze mną jak miałbym ją wysłać, ale nikt do mnie nie napisał. Sam się upominałem kilka razy o to.
Karta 14 maja została wysłana i miesiąc była w serwisie. Przez ten czas kilka razy się upominałem o jakiekolwiek informacje co się dzieje z moją kartą. Byłem zbywany do momentu, kiedy dostałem wiadomość, że karta już do mnie wraca.
W piątek karta do mnie nie dotarła, mimo statusu paczki "w doręczeniu". Przypadkiem, dzwoniąc na infolinię DHL dowiedziałem się, że paczka nie została wysłana ani na mój adres domowy ani na adres, z którego została wysłana (z pracy). Paczka poszła do innego miasta.
Zadzwoniłem od razu do sklepu z tą informacją, aby karta trafiła jednak do mnie a nie w bliżej mi nieokreślone miejsce. Paczka miała zostać przekierowana, a z racji, że to był piątek popołudniu mieli "zobaczyć co da się zrobić" żeby paczka była u mnie jeszcze w sobotę. Miałem obserwować status paczki czy ta sztuka się udała.
W sobotę paczka jednak była już dostarczona do kogoś innego i jest tam do teraz. Napisałem do supportu Morele, ale dowiedziałem się, że takie dane podałem w formularzu reklamacyjnym (żadnego nie wypełniałem, a zgłoszenie robiłem przez wiadomości na stronie z mojego konta. Zgłoszenia mogą robić tylko Ci, którzy mają dany produkt na liście zamówień, a ja tą kartę kupowałem używaną kilka lat temu). Dodatkowo dowiedziałem się, że moja rozmowa z konsultantem w piątek była fikcją, bo nikt żadnego przekierowania paczki nie robił...
Co robić, co żądać?
Faktem jest, że kartę ma ktoś inny. Faktem jest również, że karta właśnie skończyła swoją gwarancję (3 lata). Czy stosownym jest żądać nowej karty? Czemu nie, skoro nie mam żadnej ochrony prawnej jeśli ta karta w najbliższym czasie po prostu padnie... To nie ja ją mam teraz (chociaż wierzę, że nic złego jej się nie dzieje, ale w dobie koparek to kto wie... Samą wiarą w kogoś w razie czego jej nie naprawię ;) ), a jednak powinna już być u mnie od piątku. Dodatkowo ta bezczelność na infolinii, gdzie niby przekierowanie miało być zrobione, a jednak rozmowa okazała się fikcją (chociaż mam nadzieję, że rozmowę znajdą, bo są nagrywane przecież).
Dodaję jeszcze screen wykonanego połączenia z piątku
W morele stabilnie, jak zawsze, a zapewniali, że się poprawili...
PS. Czy takie udostępnianie pełnych danych innych klientów nie jest przypadkiem niezgodne z prawem?
#afera #morele #oszukujo
Komentarze (302)
najlepsze
@grzegorzo: Oczywiście, że dotyczy. Wyrażasz zgodę na przetwarzanie twoich danych przez konkretny podmiot na cele realizacji umowy. Jeżeli ktoś wysyła twoje dane do postronnych osób, bez twojej zgody, to łamie prawo :)
oczywiście tu to była jedyna opcja, jako że rękojmia skończyła się rok wcześniej
Do mnie nic nie doszło, jakby co. ¯\_(ツ)_/¯
"u mnie jej nie ma" nabrało nowego znaczenia
serwis na temat którego co chwile przewija sie po internetach jakaś inba z leceniem w #!$%@?, z olewaniem klientów i robieniem ich w wała (szczególnie na wykopie, gdzie takie mam wrażenie, że takie znalezisko jest przynajmniej raz na miesiąc) a mimo tak #!$%@? pr i obnażania zachowań tego sklepu ludzie dalej tam kupują xD
dlaczego? powiedzcie mi dlaczego? czy serio ta dycha taniej na karcie graficznej jest warta zszarganych nerwów? xD
Komentarz usunięty przez moderatora
Istnieje chociaż jeden powód by się zmienili?
Sam napisałeś że kupiłeś u nich, pomimo wszystkich tych znalezisk na wykopie, pomimo tych wszystkich negatywnych opinii krążących w sieci. Dopóki ludzie kupują to znaczy, że usługa jest wystarczająco dobra. Skoro pomimo regularnych wpisów o tym że klienci zostali kijowo potraktowani albo wręcz oszukani sprzedaż im nie maleje to znaczy, że jednak wszystko jest w porządku.
Ja naprawdę nie
Od tamtej pory nic więcej u
Złożyłem zamówienie i.... następnego dnia trafiłem na negatywny wpis na Wykopie. Postanowiłem poczytać trochę opinii i rzeczywiście dużo było zastrzeżeń do firmy.
Po kilku dniach paczkę odebrałem od kuriera, posprawdzałem zgodność z zamówieniem i jak na razie jestem zadowolony. Dostałem co zamówiłem, sprzęt działa rewelacyjnie i do tego
Wykop spowodował, że "dokopaliśmy" się do powodu całego zamieszania.
Bez tego wpisu nie byłoby chyba możliwe znalezienie tej dziury. Zawiniła niedokładna komunikacja oraz nieszczelne procedury w wypadku zgłaszania reklamacji przez nasz system zapytań przez Klientów, którzy kupili produkt od innego naszego Klienta. .
Zostawiamy opis całej sytuacji z naszej perspektywy jako ciekawy case study, wiemy też, że wielu z Was ciekawą kulisy funkcjonowania naszego sklepu :) W
1. Gdyby formularz reklamacyjny na stronie uwzględniał zgłaszanie spraw dla zamówień, których nie ma na koncie klienta problemu by pewnie nie było. Może warto po prostu zrobić taką opcję?
2. Szkoda, że paczka poszła na ostatni znany adres klienta (tego co pierwotnie zamawiał - chociaż czy jesteście tego pewni? Dane są całkowicie inne), a nie na adres, z którego karta była do Was wysłana -
+1 złamanie RODO i udostępnienie Ci danych osobowych innej osoby :)
* Przepuściłem w Morelach grube tysiące. Nigdy na niczym się nie przejechałem. Wszystko na albo przed terminem. Proszę, dziękuję, do widzenia.
* Miałem naprawę gwarancyjną - padła klawiatura mechaniczna. Okazało się, że cała partia była trefna - dostałem zwrot kasy chyba po niecałych 2 tygodniach od wysłania klawiatury na RMA. Wszystko wyklikane ze strony, bez żadnych telefonów ani kombinowań.
Jak wyżej, też nie ogarniam tych "pseudo hejtów" na morele ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Natomiast jeśli w twoim mieście jest ich net.punkt to jeszcze nigdy nie miałem problemów.
Z wysyłką zawsze jest coś nie tak.
Tak samo z reklamacjami, samemu wolę dostarczyć reklamowany produkt.
PS (Protip) Warto reklamować, czekać i nie odzywać się. Wystarczy poczekać aż upłynie czas potrzebny na realizację reklamacji i napisać krótko i zwięźle: Kasa albo sąd (polecam również od razu podać
@leesiuu: Może zadzwoń pod ten numer, powiedz że otrzymałeś go od Morele.net i dzwonisz w sprawie karty graficznej, która bezprawnie zmieniła właściciela. Klient się pewnie zdenerwuje i sam zacznie robić dymy.
Mianowicie wszystko zakończyło się pomyślnie zarówno dla mnie jak i dla firmy. Powiem więcej, Morele zaskoczyło mnie rozwiązaniem, o które nawet nie prosiłem.
Mianowicie w korespondencji mailowej pierwszą propozycją było odesłanie do mnie tej karty i voucher 100zł na kolejne zakupy. Taką ofertę musiałem odmówić, ponieważ jak wcześniej wspominałem karta była bez gwarancji, że na 100% wszystko z nią jest okej.
Zaproponowałem taką opcję: tą samą