Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Załóżmy, że mało kto już chodzi na wybory i frekwencja spada do kilkunastu procent. I zostają tylko ci co głosują na zamordystów i mamy białoruś. Ale są wybierani głosem tylko miliona ludzi spośród całej populacji. Co wtedy? Dużo ludzi nie chce chodzić na wybory, bo "ma tego dość" albo "nie będzie wybierać sobie pana". Jak na przykład moja znajoma anarchistka (ale pracująca w budżetówce co ciekawe), która jest anty-faszystką, pro-choice, światopoglądowo oczywiście tolerancyjna i otwarta na wszystko i kochająca innych, zwierzątka itd. Dobiega już pięćdziesiątki i nigdy nie była na wyborach i teraz też nie pójdzie.

Ale jej poglądy to 100% przeciwieństwo PiS. Mimo to mówi że jej nie obchodzi kto rządzi, ale na protesty przeciw aborcji już chodzi i skanduje "wypier$#@ac". Jednak nie zagłosuje na polityków którzy przywrócą prawo do aborcji, tylko myśli że samo wyjście na ulicę coś da. Czy takie zachowanie w ogóle ma jakikolwiek sens? Czy bycie osobą która jest jednocześnie antyrządowa i nie chce głosować na opozycję do czegokolwiek doprowadzi?

Niegłosujących jest cała masa. Jak wyglądałby kraj, w którym byłoby 80% takich "anarchistów" po prostu oddających władzę garstce głosujących na populistów? Chciałbym po prostu zrozumieć, do czego oni dążą, może tutaj też są osoby z takimi poglądami.

#polityka #wybory #anarchia #anarchizm #4konserwy #neuropa #pis #ko #po #pytanie #przemyslenia #politologia #socjologia



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • Odpowiedz