Pochwalę się Wam. Dwa lata temu namówiłem ukochaną na rower, ruszyliśmy z Rybnika i dojechaliśmy m.in do Wenecji.
To był punkt kluczowy dzień wyprawy i moment realizacji najtrudniejszego etapu - zaręczyn. Przez miesiąc wiozłem schowany w ukrytej kieszonce w portfelu, zaklejony taśmą bąbelkową, aby nie był w żaden sposób wyczuwalny, pierścionek zaręczynowy. Plan był prosty, idziemy na zwiedzanie popularnej Santa Lucia, ogarniamy gondolę na obrzeżach, co by nie stać w kanałowych
Sieniek93 - Pochwalę się Wam. Dwa lata temu namówiłem ukochaną na rower, ruszyliśmy z...
Gdy Twoja wyprawa rowerowa z sakwami zaczyna się w Rybniku, a Ty dojeżdżasz nad Adriatyk, zdajesz sobie sprawę, że rower ma moc! Wielką moc! A gdy dorzucimy do tego noclegi w namiocie i ogólne biwakowanie to poznasz, czym jest wolność!

To była moja pierwsza wizyta nad Adriatykiem i wjazd tam na rowerze dodał szczyptę podróżniczej magii. Dojechaliśmy do Rijeki, zgubiliśmy drogę, wybrzeżem dotarliśmy do chorwackiego amfiteatru w mieście Pula (a pamiętajmy, Pula
Sieniek93 - Gdy Twoja wyprawa rowerowa z sakwami zaczyna się w Rybniku, a Ty dojeżdża...
  • Odpowiedz