Wpis z mikrobloga

@hansschrodinger: są taki, bo korporacje poprzez legalną korupcję (nazywana dla niepoznaki lobbyingiem) wpłynęły na ustawodawców i wydłużyły okres ochrony. Mówimy tu o takim Disneya, który swoją potęgę zbudował na ekranizacjach baśni i powieści będących w domenie publicznej.
  • Odpowiedz
@PiersKurczaka: Czyli jak, stworzę jakiegoś bohatera (np. Batmana) i powiedzmy po 50 latach wygaszają moje prawa autorskie i inna osoba może z takim batmanem robić co chce legalnie np. nowy film ?
  • Odpowiedz
@PiersKurczaka: tylko, że haczyk jest taki, że to nie po prostu Batman, czy Donald będzie w domenie publicznej, a jego wersja sprzed stu lat. Tak samo jak teraz Myszka Miki niby jest dostępna, ale tylko ta z kreskówki o parowcu.
  • Odpowiedz
W przyszłym roku do domeny publicznej trafi Popeye (ten marynarz co wpieprzał szpinak, z wielką łapą i fają). W 2030 trafi tam Kaczor Donald, w 2034 Superman, a rok później Batman.


@PiersKurczaka: No ale przecież to są fikcyjne postaci. W ich wymyślaniu ogranicza nas tylko własna wyobraźnia. Łap nowego superhobatera - Spikybob
  • Odpowiedz
@haabero: czyli mogę zrobić film pt.”Król Lew” i wykorzystać fabułę Disneya jako bazę dla mojego filmu, tak jak robił to Disney w przypadku: „Alicji w Krainie Czarów”, „Księgi Dżungli”, „Wyspy Skarbów”, „Piotrusia Pana, „Śpiącej Królewny”, „Kopciuszka” lub „Królewny Śnieżki”. Zabawne jest, że gdyby zastosować normy prawne, które forsowały korporacje, to większość z tych filmów nie powstałoby dzisiaj, przez zaostrzenie „praw autorskich”. Ewentualnie, można zastrzec wszystko co się da i straszyć pozwami
  • Odpowiedz
@Chris_Karczynski: a gdzie napisałem, że jest coś w nich złego. Autor ma prawa autorskie, a właściciel praw majątkowych ma prawo zarabiać. Problemem jest, kiedy firma która zarabiała na tworzeniu własnych adaptacji, zmienia prawo tak drastycznie, że blokuje takie możliwości innym.
  • Odpowiedz