Wpis z mikrobloga

@gupi_ja: też mnie rozbraja to rozpływanie się nad anglosaskim zwyczajem zawracania dupy, gdzie w 99% to zwykły konwenans, a delikwent ma szczerze gdzieś jak się serio czujesz.
  • Odpowiedz
@gupi_ja: a tam takie #!$%@?. Byłem ostatnio kilka tygodni za granicą i to jakie może być podejście człowieka do człowieka normalnie rozwaliło mi mózg - sympatia, życzliwość, a jak masz małe dzieci to otwiera wszystkie drzwi, każdy się zainteresuje, zapyta, powie coś miłego. A w Polsce jak w lesie... Nie, w Polsce jak w chlewie, przylecieliśmy do Warszawy, dzieciak się zakręcił wokół własnej osi, już ludzie burczą i krzywo patrzą, bo
  • Odpowiedz
@bardzospokojnyczlowiek: zaraz przyjdą dumni synowie chamskiej Polski i ci powiedzą, że to wszystko jest sztuczne i na pokaz xd spędziłem trochę czasu w różnych krajach i mega miłe jest jak ludzie na ulicy się do siebie uśmiechają, w sklepie szanują się nawzajem itp
  • Odpowiedz
@bardzospokojnyczlowiek: Wszystko zależy od tego gdzie byłeś za granicą, jest masa krajów z podejściem jak w Polsce, w krajach skandynawskich, czy np. Japonii jest dokładnie tak samo, nikt nikomu nie wchodzi w drogę, nikt nikogo nie zaczepia, każdy żyje tak by możliwe jak najmniej innym się narzucać, dzieci są uczone by zachowywać się cicho w przestrzeni publicznej. Raj dla introwertyków, co jest fajnego w gadaniu o byle czym z obcą osobą,
  • Odpowiedz
@gupi_ja: Na świecie jest już wystarczająco takich krajów w których nie ma szansy na życie w ciszy i spokoju, bo wszędzie ktoś jest, wszędzie ktoś się #!$%@? w twoją przestrzeń, wszędzie próbują ci wcisnąć jakiś szajs. Zazwyczaj takie zachowanie jest charakterystyczne dla krajów ubogich bądź rozwijających się, gdzie każdy walczy o zarobek i przetrwanie. Dlatego wszyscy są tacy agresywni, głośni, wręcz bezczelni. My nie musimy na siłę kopiować innych nacji i
  • Odpowiedz
@bardzospokojnyczlowiek: to się autorom i pulsującym w palę nie mieści że ludzie mogą być do siebie życzliwi, po całych stanach mam rozsianych ludzi co co jakiś czas się odzywają i pytają co u mnie, chwilę pogadamy, po zapraszamy się i jest miło. Zawsze jakaś wartość z tego idzie. Mam wrażenie że ten wysryw to jakiegoś piwniczaka antyspołecznego jest.
  • Odpowiedz
@gupi_ja o tak, jak zacząłem pracować z Holendrami to doceniam to jeszcze bardziej. Każda rozmowa zaczyna się od nic niewartego #!$%@?, gdzie dobrze wiesz, że mają Cie w dupie, ale nauczeni są, że nie wypada przejść od razu do rzeczy. I te uśmiechanie na siłę. Wcale nie są jacyś niezwykle szczęśliwi, tylko kolejny głupi konwenans. I czepiają się, że mam mordę jaką mam i się nie uśmiecham non stop jak głupi do
  • Odpowiedz
@gupi_ja: kiedyś na chwilę trafiłem do Kaliforni, jako że jetlag bolał to obudziłem się o świcie i poszedłem przejść.

Pusto, fajnie, ale napatoczył się jakiś truchtajacy crossfitowiec.
Jak mnie zobaczył to podtruchtał do mnie, przywitał się jak z kumplem, odruchowo mu wszystkie "ajmfajnfenksy" wyrecytowałem (chodzi się na te calle z Amerykanami), ale faktycznie na początku miałem wrażenie że jak podejdzie to będzie "poratuj kierowniku", a potem się zastanawiałem skąd on mnie
  • Odpowiedz
@ciemnienie: tru dat, ja w robocie mam ziomka który rzuci „Hi, how are you?”jak się mijamy na korytarzu przy czym nawet na moment się nie zatrzyma, żeby w ogóle usłyszeć odpowiedź xD
  • Odpowiedz