Wpis z mikrobloga

Krótka historia wojen:

Gdzieś w 2 połowie XVIII wieku co mądrzejsi zauważyli zmiany zachodzące w świecie (maszyny parowe, nowa technika wojskowa nastawiona na ilość, a nie jakość żołnierzy, rodząca się emancypacja chłopstwa) i coś zrozumieli. W świecie przyszłości to nie szlachectwo urodzenia będzie decydowało o pozycji społecznej, tylko zasobność majątku.
Już od dawna było wiadomo, że prawdziwymi wygranymi na wojnach są ci, którzy się na nich wzbogacili - w ten czy inny sposób. Ale w przyszłości miało to nabrać to o wiele większego znaczenia. Tu też zauważono pewne "marnotrawstwo" - spora część bogactwa wywalczonego w wojnach przypadała ludziom, którzy faktycznie walczyli. Wojownicy musieli być wynagradzani jak nie bezpośrednimi łupami, to przywilejami, tytułami, ziemią.
Tyle się tego bogactwa "marnuje", a przecież mogłyby to zagarnąć elity.

Więc ktoś wpadł na genialny pomysł. A gdyby tak zamiast tych rzeczywistych nagród za udział w wojnie, wymyślić jakąś abstrakcyjną, nie istniejącą formę nagrody, żeby zachęcić ludzi do walki?
Tak powstał patriotyzm, z którego później zrodził się też nacjonalizm. Oczywiście samo słowo "patriotyzm" jest dużo starsze, ale wcześniej nie miało większego znaczenia. Nie od razu też udało się zachęcić pospólstwo do wojny, karmiąc je bajkami o patriotyzmie, to był długi proces.
Filozoficzne podstawy do patriotyzmu, jakim znamy go dzisiaj, dało oświecenie. Po oświeceniu przyszedł romantyzm i tchnął ducha w ideę patriotyzmu, czym głęboko zafascynował ówczesne elity. A do mas przeniknął dużo później, w dużej mierze formie wspomnianego wcześniej nacjonalizmu. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania - wojny światowe na tak masową skalę, jakiej świat wcześniej nie widział.

Ta idea przetrwała do dzisiaj, nadal masa ludzi zachwyca się powiewającą flagą, wzrusza się słuchają o bohaterach poległych za ojczyznę, pręży pierś na dźwięk hymnu, a nawet żywi wrogie uczucia do ludzi, którzy zawinili tylko i wyłącznie tym, że urodzili się za, a nie przed umowną granicą na mapie świata.
Przez długi czas było jeszcze tak, że mężczyźni walczący w wojnach przynajmniej byli wynagradzani uprzywilejowaną pozycją w patriarchalnym społeczeństwie. A tych z niższej drabiny społecznej przynajmniej karmiono bajkami w rodzaju "za mundurem panny sznurem". Dziś nie ma już nawet tego, pozostały jedynie czysto abstrakcyjne "nagrody" za udział w wojnie, że walczysz bo tak nakazuje patriotyczny obowiązek i tyle.
Panny już dawno wyjechały daleko od wojny, a Ty już zawsze będziesz prosił mamę albo pielęgniarkę, żeby podtarła Ci dupę, bo granat z drona urwał Ci ręce. No ale przynajmniej zrobiłeś jak trzeba. A czemu trzeba? Bo tak Cię uczono od wczesnego dzieciństwa.

P.S. Samo pojęcie "patriotyzmu" nie jest złe, jeśli tylko rozumiesz, co jego pozytywną stroną. To jest układ, który nam się opłaca. Ja z kolegami nie zbudujemy razem elektrowni czy autostrady, ale państwo już tak. Dlatego mamy taki układ, że organizujemy się w strukturę o nazwie "państwo" i razem zrzucamy na wielkie projekty oraz wybieramy ludzi, którzy będą tym zarządzać. Ja nie miałbym żadnego problemu z tym, żeby zastąpić jeden układ drugim układem - np. państwo jakąś wspólnotą międzynarodową - gdyby to było dla mnie bardziej opłacalne. Podobnie, choć oczywiście w innej formie myślą elity rządzące tym światem - robią to, co im się opłaca. Każdy rozsądny człowiek robi to, co jest korzystne dla niego i jego rodziny.
Natomiast ta romantyczna strona patriotyzmu to bajki dla motłochu, z którego śmieją ci sami się ludzie, którzy im je wciskają.

#wojna #historia #przemyslenia #neuropa #4konserwy #patriotyzm #nacjonalizm
lewoprawo - Krótka historia wojen:

Gdzieś w 2 połowie XVIII wieku co mądrzejsi zauwa...

źródło: 9a7d7121b639bd7d6f9290350c4868ac

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
@lewoprawo: ciekawy wywód, w dużej mierze się zgadzam, choć moim zdaniem pewne zjawiska troche upraszczasz.
1. Zakładasz zaistnienie jakiegoś odgórnego spisku elit wprowadzającego patriotyzm, podczas gdy był to proces dużo bardziej złożony i również oddolny. Samo tworzenie wspólnoty i dzielenie świata na "naszych" oraz "obcych" jest bardzo stare, Harari twierdzi że z tego powodu neandertalczyk nie dotrwał do naszych czasów. Kochanie "swoich" i nienawidzenie "obcych" jest naturalne dla człowieka jak oddychanie,
  • Odpowiedz
Więc ktoś wpadł na genialny pomysł. A gdyby tak zamiast tych rzeczywistych nagród za udział w wojnie, wymyślić jakąś abstrakcyjną, nie istniejącą formę nagrody, żeby zachęcić ludzi do walki?


@lewoprawo: Nie żebym był jakimś fanem stawiania narodu w centrum wszechświata, ale w takim myśleniu jest co najwyżej jakieś drobne ziarnko prawdy, bo większość śmierdzi ono teorią spiskową wymyślną przez maluczkich wujków Januszów z wesela próbujących zrozumieć świat.
Żeby coś wymyślić i
  • Odpowiedz
@mobutu2: dobre pytanie. Tak jak to czy etniczni brytyjczycy którzy nazwali się amerykanami i pod wodzą Waszyngtona wypowiedzieli posłuszeństwo koronie byli patriotami czy separatystami?
  • Odpowiedz
@lewoprawo: To akurat wymyślili Francuzi, masowe wojsko. I wojny napoleońskie też zaangażowały tłumy żolnierzy. Proporcjonalnie do liczby ludności to pewnie walczyło tyle samo. Nastąpiła zmiana ideologii. Przesunięcie z lojalności wobec władcy n lojalność wobec wspólnoty.
I nie był to nowy koncept. To już wtedy było bardzo stare. Początków trzeba szukać w Starożytności. Demokrację greckie, Republika Rzymska. W Rzymie to po Cezarze przesunęło się znów na władcę, ale nadal zachowano retorykę odnoszą
  • Odpowiedz