Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

Specjalnie dla wykopków wrzucam krótszą wersję wpisu o żydowskiej kolaboracji z Gestapo.

Od lat media przyzwyczajały nas, że ofiary Holocaustu były jedynie ofiarami. W rzeczywistości codzienność warszawskiego getta była dużo bardziej skomplikowana. Obok umierających na ulicach z głodu ludzi, były też restauracje, kawiarnie, kluby nocne i kabarety, co wieczór zapraszające tańczącym repertuarem, a w sklepach znajdowały się najlepsze towary, zupełnie jak za czasów pokoju. Najlepsze trunki - w tym francuskie wina i koniaki - prawdziwa kawa, najlepsze słodycze i ciasta, wędliny i kiełbasy - królowały na stołach elity, podczas gdy biedota marła z głodu.

Skąd to wszystko się brało wewnątrz getta, które przecież było odizolowane od reszty miasta? Z przemytu, łapówek, haraczy. Szmuglerzy byli jednymi z najbogatszych ludzi getta i gromadzili fortuny na dostarczaniu towarów na obie strony muru.

W ten sposób dochodzimy do (anty)bohaterów dzisiejszej historii. W grudniu 1940 r. przy ul. Leszno 13 powołany został Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją, zwany popularnie ''Trzynastką'' od numeru zajmowanej kamienicy. W teorii organ ten miał zwalczać nielegalny handel, przemyt i lichwę. W praktyce - była to ekspozytura... Gestapo.

Tak, tak, dobrze czytacie. Wewnątrz getta istniała żydowska organizacja podległa Gestapo.

Wiele osób słyszało już o Judenratach (Radach Żydowskich) i Żydowskiej Policji Porządkowej wewnątrz gett - ja o tym napiszę niebawem - ale mało kto wie, że w gettach istniały organizacje wprost podporządkowane Gestapo.

''Trzynastka'' liczyła ok. 400 osób i nie podlegała Judenratowi, zarządzającemu gettem. Jej członkowie byli starannie selekcjonowani: znali bardzo dobrze Warszawę i j. polski (wbrew pozorom, nie było to takie oczywiste - wielu Żydów. porozumiewało się jedynie w jidysz, lub po hebrajsku), mieli kontakty po obu stronach muru, znali każdą melinę i spelunę, oraz każdego przemytnika. Byli oczami i uszami Gestapo w getcie. Ich zadaniem była obserwacja i śledzenie, oraz odnajdywanie składów przemyconych dóbr, czy kosztowności ukrytych przez Żydów. Organizacja posiadała własne mundury, a nawet własne więzienie. Szefem ''trzynastki'' został Abraham Gancwajch, przedwojenny działacz lewicowej Ha-szomer Ha-cair z uprawnieniami rabina. Przed wojną wydawał w Łodzi czasopismo ''Wolność''. Gdy Niemcy wkroczyli do miasta, wszyscy abonenci pisma zostali aresztowani przez Niemców, jednak nie sam Gancwajch. Najprawdopodobniej sprzedał okupantom własnych klientów i wyjechał do Warszawy.

Jego dwaj najbliższymi współpracownikami byli dwaj najbogatsi ludzie getta: Moryc Kohn i Zelig Heller. Wybiegnę w przyszłość i powiem, że obaj w swej bezczelności byli w stanie wyciągać ludzi wprost z wagonów na Umschlagplatz. Oczywiście, za słoną, bardzo słoną opłatą. A wyrok odwlekano tylko o jeden dzień...

To jednak pokazuje charakter ludzi skupionych w ''Trzynastce''. Ci bowiem podlegali wyłącznie Niemcom - i nikomu innemu. Uważali się więc za wszechwładnych. Byli zdemoralizowani i pewni siebie. Wymuszali na mieszkańcach getta haracze i łapówki za przymykanie oczu na nielegalny handel i przemyt, ściągali także haracze od właścicieli sklepów i restauracji, szczególnie na ul. Leszno, gdzie gromadziła się cała śmietanka getta. Co więcej, sami trudnili się przemytem, a także rekwizycją towarów od tych, którzy nie płacili im haraczy. Gancwajch założył także szereg organizacji, tworząc cały koncern pod swoim zarządem: Żydowskie Pogotowie Ratunkowe (którego jedyna, stuletnia zresztą karetka służyła do szmuglu towarów, a jego działalność sprowadzała się do... wymuszania haraczy), Biuro Kontroli Plakatów, Liga Antyradziecka (!), Zarząd Zabezpieczonych Nieruchomości... Gancwajch miał bowiem ambicję wyrzucenia prezesa Judenratu, Adama Czerniakowa (skądinąd polskiego patriotę, który wcale za Żyda się nie uważał) i przejęcia całkowitej władzy nad gettem.

Abraham Gancwajch uchodził za jednego z najlepiej sytuowanych ludzi w getcie. Mógł wychodzić na ''aryjską'' stronę Warszawy kiedy tylko chciał. Nie musiał nosić opaski z gwiazdą Dawida. Jego poczucie wyższości wzmagała osobista znajomość z dyrektorem propagandy dystryktu warszawskiego, Wilhelmem Ohlenbuschem i oficerem Gestapo ds. żydowskich, SS-Untersturmführerem Karlem-Georgiem Brandtem. Bar micwa jego syna uchodziła za jedną z najbardziej wystawnych imprez w historii całego getta. W jej trakcie Gancwajch rozdawał chleb i kawę najbiedniejszym Żydom. Oczywiście nie ze swoich zasobów, tylko wcześniej odebraną handlarzom...

W sierpniu 1941 roku ''Trzynastka'' została podporządkowana Judenratowi. Na Gancwajcha co prawda wydano wyrok śmierci, ale nigdy go nie wykonała żadna organizacja podziemna. Wybiegając w przyszłość, warto dodać, że nikt nie wie, co się z nim stało. Kohn i Heller zostali zastrzeleni przez Niemców w 1942 roku, gdy przestali być potrzebni, ale losu samego Gancwajcha nikt nie zna na pewno. Członkowie ''Trzynastki'' przeszli do nowej grupy, znanej jako ''ŻaGieW'' - ''Żydowska Gwardia Wolności''.

* * *

Tu trzeba powiedzieć, że nie była to jedyna tego typu kolaboracyjna żydowska organizacja wewnątrz getta. Podobne istniały w wielu innych gettach w Polsce. Wiadomo o istnieniu podobnej grupy Maurycego Diamanta i Juliana Appela w Krakowie. Warto wspomnieć, że Diamant przed wojną został prawomocnie skazany za... oszustwa celne. Analogiczna istniała w Białymstoku (którą dowodził Grysza Zełkowicz) i Lublinie, gdzie przewodził Szama Grajer, jeden z najsłynniejszych kolaborantów Gestapo w getcie, oraz Bolesław Tenenbaum, szef Urzędu ds. Dezynfekcji i Odwszenia.

Grajer, fryzjer o podobno wielkiej urodzie, był niekwestionowanym królem lubelskiego getta. Posiadał kilka restauracji, które odwiedzali oficerowie Gestapo, oraz przedstawiciele elity żydowskiej. Grajer, słynący ponoć z urody, osobiście dobierał najpiękniejsze prostytutki i najlepsze trunki dla Niemców. Doprowadził do likwidacji Tenenbauma jako konkurenta i skupił wokół siebie większość szmuglerów. Wymuszał haracze i szantażował ludność getta, a zyskami dzielił się z Niemcami. Podobno znał osobiście szefa SS i policji na dystrykt lubelski, SS-Brigadeführera Odilo Globocnika. Znajomość ta mu jednak nie pomogła, bowiem w końcu 1942 roku i on został zastrzelony przez Niemców (ponoć na rozkaz samego Globocnika). Do samego końca on i jego pomagierzy wspierali Niemców i pomagali im mordować Żydów.

Wszyscy oni liczyli na te same rzeczy: na władzę u boku Niemców. Na bogactwa i kosztowności. A nader wszystko - na życie. Jednak dla Niemców byli jedynie pionkami, niebezpiecznymi wprawdzie, ale pionkami. Wiedzieli dużo za dużo. I dlatego wielu z nich zostało zabitych przez samych mocodawców, gdy przestali być potrzebni. Tak skończyli m.in. Grajer i Tenenbaum. Innych zlikwidowało polskie podziemie. Nieliczni ocalali rozpłynęli się w mroku historii i zatarli swoją przeszłość. Tak skutecznie, że do dzisiaj ich historia jest szerzej nieznana.

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #izrael #zydzi #kolaboracja #zdrada #warszawa #lublin #historia
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: Getto_warszawskie_Funkcjonariusze_Urzędu_do_Walki_z_Lichwą_i_Spekulacją

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz