Wpis z mikrobloga

55 991 - 404 = 55 587

W końcu zrealizowałem plan na #400km na rowerze w ciągu doby, który chodził mi po głowie od jakichś dwóch miesięcy :) Ponieważ w sobotę minął rok #bezpapierosa, stwierdziłem, że zrealizowanie tego planu w tym dniu będzie dobrym jego podsumowaniem :)

Przy okazji moje story związane z #rower. Jeżdżę dopiero od dwóch lat. Rok temu rzuciłem palenie i zauważyłem znaczną poprawę wydolności w związku z tym. Może to będzie #motywacja dla innych. Tylko w tym roku pierwszy raz złamałem kolejno barierę 100 (w sumie 16 razy), 200, 300 i w końcu 400km. Dodatkowo przed rozpoczęciem przygody z rowerem, miewałem częste bóle kręgosłupa i bezdechy nocne (czy cos w tym stylu - po prostu budziłem się z uczuciem braku tlenu, szybkim oddechem i biciem serca). Na dzień dzisiejszy to wszystko minęło :)

Wracając do wycieczki - padło na trasę Katowice - Poznań. Zależało mi na bezpośrednim pociągu powrotnym, oraz by pociąg rozpoczynał tam swój bieg. Ponieważ brakowało kilkudziesięciu kilometrów, zmodyfikowałem trasę tak, by zaliczyć kilka gminnych dziur do #zaliczgmine w województwach śląskim i opolskim.

Planowałem wyjazd o godzinie 5:00. Rano trochę pizgało i musiałem zawrócić by zabrać drugi polar. Wiozłem też ze sobą śpiwór w przypadku niepowodzenia i przymusowego noclegu gdzieś na przystanku - na szczęście nie przydał się ;) Ostatecznie wyruszyłem o godzinie 5:30. Zajeżdzam na stację Bliska żeby dobić opony. Okazało się że sprężarka tylko upuszcza mi powietrze zamiast pompować. Start nieciekawy i trochę byłem zdemotywowany, ale później było już z górki.

Pogoda idealna na rower. Jechałem w zasadzie tylko bocznymi drogami. Plusem był mały ruch i przyjemne widoki i zapachy ;) mijanych wiosek, minusem - często fatalna nawierzchnia, która mnie spowalniała. Nieźle mnie też wytrzęsło. A zdarzało się i tak:

https://picasaweb.google.com/lh/photo/RPnIxKseyyBIZGwcPfXtpdMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink

Pierwszy dłuższy postój i większy posiłek wypadł na 200km w miejscowości Kępno, gdzie stołowałem się w McDonald's.

Równiez w tej "restauracji" miałem postój w okolicach 270 kilometra w Ostrowie Wlkp. Tutaj zastała mnie noc i pozostałe 130 km do celu pokonywałem po ciemku i w okolicach pól - we mgle. Ruch na szczęście niewielki, jednak często kierowcy oślepiali mnie długimi swiatłami i musiałem ich upominać strumieniem z mojej czołówki w oczy - w wiekszości przypadków pomagało;) jechałem w kamizelce więc nietrudno było mnie dostrzec z daleka. Na tym nocnym odcinku średnia prędkość sporo uciepiała. Sporo dziur wyłaniających się w ostatnim momencie przed kołem, więc trzeba było jechac ostrożnie.

Najtrudniejsze było chyba ostatnie 50km, gdzie senność i zmęczenie dawały się we znaki. 400 km wybiło mi dokładnie na rynku w Poznaniu, gdzie dotarłem przed godziną 3 w nocy. Na miejscu sporo imprezowiczów, większośc już nieźle wstawiona:) Zjadłem i usiadłem przy piwku.

https://picasaweb.google.com/lh/photo/DIoscEFpAnqutuQUja_lfNMTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink

Pociąg powrotny miałem o godzinie 6:28 (TLK "Hetman"). Oczywiście przedziału rowerowego brak... ryzykowałem wioząc nieprzypięty rower w korytarzu na końcu wagonu. We wrocławiu dosiadła się z rowerem pewna dziewczyna i spięła nam rowery razem :)

Satysfakcja jest. Na dłuższy dobowy dystans raczej się nie porwę, a na pewno nie solo. Choć muszę przyznać że to uzależnia :)

To mój najdłuższy wpis i dzieki wszystkim, którzy dotrwali do jego końca ;)

Link do Endo:

http://app.endomondo.com/workouts/404664696/6488624

23 nowe gminy do #zaliczgmine

#rowerowyrownik
byczys - 55 991 - 404 = 55 587



W końcu zrealizowałem plan na #400km na rowerze w c...

źródło: comment_OFZkwnUT3vSQkwfE3FQ2uBYJMQWWiNVc.jpg

Pobierz
  • 47
@byczys: no niby tak, ale wiesz, jeśli w ostatnich kilometrach jest awaria, to jeśli wracasz, to łatwiej cię zebrać... no i gdybyś zaniemógł pod koniec, to też łatwiej po Ciebie podjechać... no i ostatni argument: nie czekałbyś na pociąg powrotny, więc wszystko co związane z powrotem (w tym jakieś opóźnienia pociągu, czy jego nie przyjazd) odpadłyby :).
@simperium: nie przekonuje mnie to :) jak jadę to nie biorę pod uwagę ze ktoś miałby mnie zbierać. W razie czego miałem ten śpiwór i w przypadku większej awarii po prostu bym się gdzieś przespał i rano kombinował dalej. W tym też cała frajda:)
@byczys: moj rekord 120km. Pozniej 2 dni umieralem :) niezly mindfuck mam patrzac ze pociagnales 400 na podobnym sprzecie do mojego. Hmmm zmotywowalo mnie to. Mam 17kg nadwagi wiec mam ciezko ale bede atakowal za rok 200km/300km. Do tego czasu musze schudnac bo inaczej bedzie ciezko :)