Wpis z mikrobloga

W nawiązaniu do tego wpisu opiszę nieco szerzej walkę mojego różowego paska ze Strażą Miejską i sądem. Walkę przegraną jak to się dzisiaj okazało. Sprawa dotyczy źle zaparkowanego samochodu i postoju na miejscu obowiązywania znaku B-36 czyli zakazu zatrzymywania się. Uprzedzając pytania: tak samochód stał na zakazie i nie, to nie #rozowypasek zaparkował tylko ja. Ale od początku.

W grudniu 2013 roku, 2 dni po Świętach Bożego Narodzenia leżeliśmy sobie rano leniwie w łóżku. Gdy w okolicy godziny 8:30 wstałem, przez okno ujrzałem 2 strażników miejskich, którzy wypisywali coś przy naszym samochodzie (jesteśmy współwłaścicielami, mój #rozowypasek jest właścicielem nr 1). W tym czasie nasza bestia (rocznik 98') była zepsuta (rozładowany akumulator, zepsuty kierunkowskaz) i stała od ponad miesiąca w miejscu. Przestraszyłem się bo pomyślałem, że jakaś konfitura zadzwoniła i że strażnicy spisują ją do odholowania. Wybiegłem więc na dwór i za wycieraczką znalazłem wezwanie do stawienia się "w celu złożenia wyjaśnień w charakterze osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia polegającego na: postój pojazdu w miejscu obowiązywania znaku B-36". Krótkie #wtf - gdzie stoi ten znak? Co się okazało? W 2011 roku spółdzielnia mieszkaniowa złożyła w urzędzie miasta wniosek o postawienie tego znaku, przy wjeździe na ulicę, argumentując, że nie ma potrzeby aby mieszkańcy parkowali na chodniku, bo w okolicy bloku jest sporo zatoczek z miejscami parkingowymi. W ten sposób wyłączono odcinek 200-300m z możliwości parkowania, co troszkę utrudniło życie bo trzeba była znacząco dalej parkować, a nie jak do tej pory tuż przy wejściu do klatki, ale to nie o to chodzi. Znak jeszcze 08.2011 nie był postawiony, później się pojawił. Od 04.2012 znów go nie było bo ktoś go zdjął. Od tego momentu tam mieszkaliśmy i parkowaliśmy (jak się później okazało nieprawidłowo). Znak ponownie pojawił się prawdopodobnie w okresie jesień/zima 2013, czego nie zarejestrowaliśmy bo nie korzystaliśmy z samochodu. Zarejestrowali za to ten fakt strażnicy i wystawili wezwanie (z błędem bo pomylili nazwę ulicy, wpisując nie tą co trzeba, ale to się ponoć nie liczy bo jest to pomyłką pisarską i zawsze można to porpawić).

Z różowym paskiem przegadaliśmy sprawę, poczytaliśmy złote myśli internetu i trafiliśmy na stronę Anuluj Mandat . Tam poczytaliśmy i doszliśmy do wniosku, że nie stawimy się, nie złożymy wyjaśnień, nie wskażemy kto prowadził itd. Chodzi o to, że wnioski o ukaranie kierowane ze Straży Miejskie, w przypadku gdy nie stwierdzi się winnego są rażącym naruszeniem art. 99 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia na podstawie nieważnego postępowania mandatowego wszczętego bezprawnym wezwanie alternatywnym typu ABCD (o tym zaraz).

Pewni swego otrzymaliśmy 2 tygodnie później wezwanie, w którym było napisane: jak jesteś winny zapłać 100 zł + 1 pkt. karny, jak nie to wskaż kto prowadził, jak nie wskażesz to płać 100 zł lub staw się w Straży Miejskiej (to jest to wezwanie alternatywne typu ABCD). Nie wypełniliśmy go.

Po 3 miesiącach kolejne wezwanie do stawienia się w Straży Miejskiej, jeśli nie to zostanie do Sądu Skierowana sprawa do sądu o ukaranie właściciela (#rozowypasek). Do tego też się nie zastosowaliśmy.

Miesiąc później przychodzi pismo z Sądu Rejonowego z wnioskiem o ukaranie (wystawionym przez Straż Miejską) mojego różowego paska oraz z wyrokiem nakazowym (wystawionym przez Sąd) uznającym ją za winną popełnienia zarzucanego jej czynu. Wymierza przy tym karę 100 zł + 50 zł (wydatki postępowania) + 30 zł (tytułem opłaty). W ciągu 7 dni złożyliśmy sprzeciw od wyroku nakazowego (wygenerowany na podstawie wypełnionego szablonu ze strony Anuluj Mandat). W tym szablonie wpisuje się sygnaturę akt, daty wezwań ze straży miejskiej itd. Po wniesieniu opłaty ok. 25zł. otrzymaliśmy piękny sprzeciw z kilkoma załącznikami w tym: z wykładnią Trybunału Konstytucyjnego ws. wskazywania sprawcy wykroczenia i wyrokiem Sądu Najwyższego w imieniu RP o uchylenie zaskarżonego wyroku i umorzenie postępowania (chodzi o sytuację, gdy właściciel nie wskazał kto użytkował pojazdu) - #seemslegit.

Sprzeciw został przyjęty, sprawy co prawda nie umorzono i wyznaczono termin rozprawy na dziś (04.09.2014). Na rozprawę przygotowaliśmy na tej samej stronie wniosek o umorzenie postępowania sądowego, który powoływał się na te same przepisy co w sprzeciwie. Do najciekawszych należy stwierdzenie "nie ma podstaw prawnych adresowanie do właściciela lub posiadacza pojazdu przez uprawniony organ alternatywnego żądania wskazania, komu został powierzony pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie albo przyjęcia mandatu karnego za popełnione wykroczenie drogowe". Kolejne 30zł i pojechaliśmy na rozprawę. Tutaj znam tylko relację mojego różowego paska, bo ja na rozprawę wejść nie mogłem. Pani sędzia stwierdziła, że zarówno wniosek o umorzenie jak sprzeciw do wyroku nie dotyczą tych przepisów co trzeba przez co są nieważne i czy dalej podtrzymujemy sprzeciw. Podtrzymanie sprzeciwu groziłoby wszczęciem postępowania wyjaśniającego przez sąd i gdyby takie postępowanie wykazałoby, że jesteśmy winni to groziłaby grzywna do 5000 zł. Jeśli nie podtrzymujemy sprzeciwu to płacimy 100+50+30 (180zł). Nie znając przepisów, nie wiedząc czy ma się rację czy nie sprzeciwu nie podtrzymaliśmy, przez co wyrok się chyba(?) uprawomocnił. Przyjdzie nam chyba zapłacić, ale zorientujemy się jak to jest. Całkowity koszt to 180zł kary + 50zł na dwa pisma ze strony AnulujMandat.

Dalej uważam, że coś tutaj jest nie tak, że SM nie ma prawa żądać wskazania kto kierował pojazdu. Uważam też, że coś w sądzie poszło nie tak, skoro wnioski kierowane dotyczyły konkretnych sytuacji, a sąd uznał, że jest inaczej. Poczekamy na uzasadnienie i podejmiemy decyzję. Czy nie lepiej było od razu zapłacić? Pewnie tak, mnie zachodu, ale jeżeli SM działa bezprawnie, a wszystko na to wskazuje, to niby czemu im płacić?

#rozowypasek #prawo #strazmiejska #rozowypasekthanathosawalczywsadzie

@miki4ever @Nuggerath @manny_lanny @Jack_Donaghy @murarz13
  • 11
  • Odpowiedz
@murarz13: @miki4ever: Straż Miejska lub Gminna ma wprawdzie prawo żądać od właściciela lub posiadacza pojazdu wskazania kto w danym czasie (gdy zostało popełnione wykroczenie) pojazd użytkował, ale gdy się takiej osoby nie wskaże nie ma prawa ani karać grzywną, ani mandatem, ani prowadzić postępowań ani, co najważniejsze, składać do sądu wniosku o ukaranie za wykroczenie z art. 96 par. 3 Kodeksu wykroczeń, ani tym bardziej występować przed sądem
  • Odpowiedz
Z różowym paskiem przegadaliśmy sprawę, poczytaliśmy złote myśli internetu i trafiliśmy na stronę Anuluj Mandat


@Thanathos: no jak korzystaliście z takich autorytetów jak Anuluj Mandat i złote myśli internetu to teraz już w najbardziej kosztowny i bolesny sposób odkryliście jaki to ma sens ;)
  • Odpowiedz
@Jack_Donaghy: nie wieszałbym psów na tego typu inicjatywach. Jeżeli świadomy obywatel a takim jest T. Parol (współtwórca serwsiu) pomógł kilku tysiącom osób anulować mandaty to świadczy to na jego korzyść. 180 zł bolesne nie jest, byłoby kilka tys.

@miki4ever: jeszcze raz, jak nie wskażesz kto prowadził samochodu a np. może być to ktoś z Twojej rodziny, a masz prawo nie "donosić" na bliskich, to uznają Cię z automatu
  • Odpowiedz
@miki4ever: sentencja Trybunału Konstytucyjnego: “nie ma podstaw prawnych adresowanie do właściciela lub posiadacza pojazdu przez uprawniony organ alternatywnego żądania wskazania, komu został powierzony pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie albo przyjęcia mandatu karnego za popełnione wykroczenie drogowe"
  • Odpowiedz