Wpis z mikrobloga

Musiałem ogarnąć środowisko, więc postanowiłem przeinstalować #linux z Ubuntu 14.04 LTS na Debiana testing. Pacjent to Dell Vostro v131, gdzie wszystko na Ubuntu działa out-of-box zaraz po instalacji.

1. Ściągam ISO pierwszej płyty DVD Debiana, wgrywam na pendrive - nie bootuje, nie znaleziono cd-romu, próba wgrania na usb unetbootinem - to samo. Godzina w dupę ze względu na średnio-szybkie tempo tworzenia kluczy USB.

2. Ściągam ISO netinstall od Debiana testing - to samo, nie znaleziono cd-romu. Fajno, laptop go nie ma, netinstall raczej nie powinien wymagać go podczas instalacji. Podmontowanie klucza USB jako cd-romu posunęło trochę instalacje do przodu. Nie na długo - nie wykrywa WiFi, więc szukam kabla. Po 15 minutach jakiś znalazłem w mieszkaniu, leci instalacja. Tworzę zaszyfrowaną partycję LVM i kolejny zonk - nie da się pominąć pełnego wipe, pomimo, że na tym dysku wcześniej też był zaszyfrowany LVM. Czekam godzinę, aż łaskawie przeleci przez cały proces. Linuch w końcu się włącza i kolejny problem, bo pomimo, że zaznaczyłem przy instalacji programy dla laptopa - nie działa touchpad, więc loguję się z klawiatury i idę szukać myszki. Znalazłem, podpinam i... nie działa WiFi. Naprawiam i ten problem, instaluję gnome-session-fallback, wylogowuję się, loguję ustawiając nowe DE i... widzę tylko kursor i tapetę. Szukam w necie fixa, mało informacji, nie mam chęci na debugowanie poprzez logi x'ów. Ściągam Ubuntu 12.04 LTS.

3. Włączam instalację 12.04 LTS, nie pluje o brak cd-romu, wykrywa wifi, ustawiam zaszyfrowany LVM, nie leci wipe, po 15 minutach instalacja zakończona. Loguję się do systemu - touchpad działa, wifi działa, instaluję gnome-session-fallback - działa, nawet działają wszystkie klawisze funkcyjne. "Out of box".

tl;dr:


#debian #ubuntu
  • 7