Wpis z mikrobloga

#anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

https://myanimelist.net/anime/42340/Meikyuu_Black_Company

The Dungeon of Black Company

Ninomiya zrealizował swój cel. Dzięki kredytowi 0% wprowadzonemu przez Donalda Tuska ceny najmu wystrzeliły w kosmos, co pozwoliło mu ostatecznie zrealizować swoje największe marzenie. Dochód pasywny z wynajmu pozwoli mu już do końca życia NEETować na wysokim poziomie. Niestety, gdy celebrował swój sukces coś go zassało do innego świata, rządzącego przez okrutną korpokrację. W rzeczywistości, gdzie tyrka do upadłego to największa cnota, a za śmierć z przepracowania w kołchozie można nawet zostać uhonorowanym pracownikiem tygodnia, nasz bohater zaczyna od zera. Jest mu to strasznie nie w smak, ale wykorzystując swój spryt, doświadczenie i niechęć do pracy, zaczyna wspinać się po szczeblach kariery kolejny raz.

Typowy isekai? Główny bohater przenosi się do nowego świata i ma przygody z bardzo ograniczonej checklisty do odhaczenia typowej dla gatunku. Tutaj? Tutaj nasz MC niczym najlepszy fejsbuczkowy guru inwestowania pyta "kto Ci ukradł marzenia?" po czym jak najprędzej zakłada pierwszego MLM`a by oscamować wszystkich w zasięgu wzroku i ulotnić się z gotówką. Narcyz, cwaniaczek i manipulator, czyli nasz człowiek sukcesu, z radością zabierze się za butowanie leżącego, jeżeli widzi w tym potencjalne profity. Jednak nie jest w tej swojej epopei sam, z czasem jego ekipa rozrasta się o o grupę wiernych przyjaciół.... STOP, wróć!.... rozrasta się o grupę ludzi, których zmanipulował, oszukał, zmusił do podpisania niekorzystnej umowy lub zwyczajnie zaszantażował. Razem będą próbować doprowadzić do ostatecznego krachu korporacji... by potem ustanowić kolejną, ale już ze sobą na szczycie.

Nie sposób się przy tej bajce nudzić. Akcja jest bardzo żwawa, nasz bohater miewa odjechane pomysły, które skutecznie realizuje, a w ciągu zaledwie 12 odcinków przyjdzie nam być świadkami wielu plot twistów oraz całkowitych zmian settingu. Nie zamierzam implikować, że mamy tutaj do czynienia z jakimiś fabularnymi fajerwerkami. Ba! To jest bezdennie głupie, co idealnie wpasowuje się w komediowy aspekt tej serii. Bardzo dobry odmóżdżacz.

Black Company jest niestety skrajnie niedofinansowane, na co dowody dosłownie wylewają się na każdym kroku. Przez pierwsze 6 albo 7 epów nawet nie ma normalnego endingu tylko jakiś marny placeholder. Ogólnie animacja często ssie, a oszczędności widać gołym okiem. Totalnej katastrofy nie ma, ale czuje się zobowiązany wspomnieć, że z jakością stoimy tutaj poniżej przeciętnej.

Mimo wszystko nie będę wybrzydzał, bajka wyróżnia się charyzmatycznym głównym bohaterem, całkiem fajnym poczuciem humoru oraz postacią Rim, która bierze wszystko do buzi. Na drobne niedogodności trzeba przymknąć po prostu oko. W końcu to isekai, więc można niepełnosprawnemu obniżyć trochę poprzeczkę.
kinasato - #anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

https://myanimelist.net/anime/...

źródło: fasfasfafafafaf

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz