Wpis z mikrobloga

Co się odjebuje na moim osiedlu, to ja nawet nie. W styczniu wprowadziłem się na własny kwadrat. Ot, dwupiętrowe bloki nowej deweloperki. Wkrótce po mnie do przeciwległego bloku wprowadził się nowy sąsiad. Chłop wysoki jak dąb i równie szeroki, a bęben ma ogromny jak pralka przemysłowa. Zajął mieszkanie na parterze z małym ogródkiem, więc ze swojego balkonu widzę idealnie, co się u niego dzieje. Sytuację obserwacyjną mojego punktu poprawia fakt, iż do tej pory nie zamontował żadnych rolet i firanek. Już pierwszego dnia jego pobytu zaczęły się dziać dymy. Otóż wyszedłem na fajkę i słyszę zza otwartych okien jego kwadratu, jak jego baba drze się na niego, że co on #!$%@? i co ubrał po prysznicu, że to zasłony od jej matki, ślubny prezent. A ten stoi w tych zasłonach na sobie na wzór rzymskiej togi i z kamienną twarzą i podniesioną ręką ku górze w chwalebnym geście tylko łazi za nią i ją #!$%@?. Gdy ta powiedziała, że jesteś ewidentnie jebnięty, wydarł się na cały regulator ORA ET LABORA. Wkrótce potem założył na swoim małym ogródku taką zieloną siatkę na płocie, jeden #!$%@? wie po co, i zaczął gromadzić na niej wszystko. Najtańsze meble ogrodowe z marketów, kartony, felgi, złom, normalnie wszystko co wpadnie w ręce. Zacząłem go wtedy nazywać Diogenesem. Raz przyszły do niego jakieś sprzęty agd i materiały budowlane na europaletach. To wiecie co zrobił? Wszystko z palet zabrał, a je zostawił na dwa miesiące przed swoim blokiem. I tyle, #!$%@?. Po dwóch miesiącach oparł je o swój płot w akcie łaski. Chyba kogoś musiał #!$%@?ć tym ze swojego bloku, bo w zeszłym tygodniu w niedzielę od 9 rano tłukł się młotkiem przez kilka godzin i te palety rozbierał. Wielką kupę desek z wystającymi gwoździami i zaostrzonymi końcami, jak się pewnie domyślacie, zostawił przed blokiem tym samym zastawiając na sąsiadów jakieś pułapki rodem z wietcongu. Nadmienię fakt, że 50 metrów dalej mamy pojemnik na wielkogabarytowe śmieci i odpady budowlane. Gdy tylko zaczęły się wiosenne podrygi jakoś z miesiąc temu, obudził w nim się letni demon. Marcowy weekend, godzina 10, przymrozek taki, że jajca z #!$%@? się chowają do dupy, przy gruncie prawie 0 stopni, od pola pizga w osiedle złem rodem z tajgi, a ten w krótkich spodenkach wyciąga jednorazowego grilla i siedzi tak kilka godzin. Dzień w dzień, przez bite dwa tygodnie, póki nie zaczęło padać non stop. Gdy zaczęło się robić cieplej wcale nie było lepiej. Dojazdu pod bloki nie mamy, mamy tylko bardzo szeroki chodnik, z którego czasem tylko korzystają ekipy budowlane kończące niektóre mieszkania albo kurierzy z ogromnymi paczkami przykładowo wielkości lodówki. Zostawiają tylko to, co muszą i odjeżdżają. Diogenes wpadł jednak na pomysł, że skoro oni mogą na chwilę, to on może dłużej, bo przecież mieszkanie jest jego. No to zaparkował swoją piękną Thalie 2 metry od wyjścia z klatki w sobotę i mył ją szlaufem podciągniętym z mieszkania. Pół chodnika w wodzie, z trawnika i klombów pokrytych agrowłókniną i korą drzewną zrobił wielkie bagno. Z tych resztek palet, których do tej pory nie wyrzucił, to nawet stolik na śmieci z auta i taboret sobie zrobił. I tak kilka godzin mycia, a potem kilka godzin polerki jakąś popierdółką z lidla. Najpierw polerował auto do godziny, potem dwie godziny przerwy na ładowanie tego elektronicznego gówna, a potem znowu polerka i tak kilka razy. Którejś nocy, gdy nie mogłem spać czytałem sobie mirko na balkonie paląc i właśnie wracał #!$%@? do domu ze swoją babą. Cisza jak makiem zasiał, a ten pierdnął z taką mocą, że dźwięk rezonowało od osiedla jak trąby jerychońskie. Mimowolnie rzuciłem sobie pod nosem hehe, a ten jak sokół to usłyszał i tylko dobry wieczór rzucił z uśmiechem na ustach ku mojemu balkonu. Z ostatnich obserwacji balkonowych to zauważyłem, że żona chyba #!$%@?ła go z sypialni, bo do 3-4 w nocy gra na swoim gaimingowym centrum dowodzenia na środku przedpokoju w mieszkaniu. Pyka non stop w Metina i słucha jakiś składanek polskiego techno z jutuba pokroju dj tomuś albo ekwador 2000.

Wczoraj wróciłem z pracy późnym wieczorem do domu to widziałem, jak targa ze swojego auta do mieszkania ten ogromny przenośny głośnik manty, co się świeci na wszystkie kolory tęczy i katuje wszystkich dookoła jakością dźwięku jak na jasnogórskiej pielgrzymce. Boję się nadchodzącej majówki.

#wroclaw
Labrad00r_ - Co się odjebuje na moim osiedlu, to ja nawet nie. W styczniu wprowadziłe...

źródło: Jean-Léon_Gérôme_-_Diogenes_-_Walters_37131

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz