Aktywne Wpisy
Villeman +50
Kitka wróciła z podwórza przedwczoraj wlokąc się praktycznie na tylnych łapach. Myślę sobię - przetrącony kręgosłup. W domu jednak widzę, że daje rade z biedą chodzić, jednak ogon jak martwy, ani rusz. Coś z nim nie tak? Może coś innego? Późna pora, brak otwartego gabinetu weterynarza, nic nie zrobię. Staram się pomóc jak tylko się da, widzę że cierpi, na noc ustawiam budzik co dwie godziny, aby sprawdzić, czy jest okej i
badreligion66 +122
Jeśli masz niskie poczucie własnej wartości, tonę kompleksów, to zupełnie inaczej zachowujesz się niż osoba, która tych problemów nie ma. Nie chodzi o tą mityczną "energię desperata, którzy wszyscy wyczuwają". Tylko podejmując różne decyzje życiowe, dobierając słowa, podchodząc do różnych interakcji często podświadomie się wycofujemy, gdyż sami o sobie myślimy, że jesteśmy do bani. Zupełnie na odwrót działają osoby pewne siebie, ale tak szczerze pewne siebie, a nie udające że wszystko jest okej.
Szef mnie #!$%@?ł? Dobra niech #!$%@? buc, drugi raz takiego błędu nie zrobię i tyle. Ktoś mi nie odpowiedział na cześć na ulicy? Co za niewychowany cwel. Ktoś mówi głupotę przy stole? We tam sklej japę pierdoły gadasz.
A osoba niepewna siebie?
Szef na mnie nakrzyczał, a co jeśli mnie wyrzuci, gdzie znajdę drugą pracę. Ojezu powiedziałem komuś cześć, a ten mi nie odpowiedział, co on sobie o mnie myśli, ale przypał. Nie będę się odzywać przy stole, bo co jeśli jednak nie mam racji.
Więc ten cytat ,,żeby ktoś cię pokochał, musisz pokochać siebie" jest jak najbardziej prawdziwy, tylko nie można go interpretować dosłownie i sobie nim żonglować pod swoje "#!$%@?".
Jeśli znasz swoją wartość, dostrzegasz na jakich polach reszta ludzi traci przez to że się z tobą nie przyjaźni, to inaczej radzisz sobie z losowym odrzuceniem. Podejdziesz do jakiejś grupki ludzi na imprezie, oni cię wyśmieją albo będą plotkować za plecami, to powiesz sobie że oni są #!$%@?, nie wiedzą co tracą. A zakompleksiony przegryw może po tej jednej próbie i odrzuceniu zaszyć się w sobie na zawsze, bo przecież próbował i został odrzucony.
Dlatego to nie jest magiczne remedium, że nagle przegryw 150cm w kapeluszu, z brzydką mordą stanie się chadem, bo "pokochał siebie". Nie o to w tym chodzi i nikt tego tak nie przedstawia (poza wykopkami i blackpillowcami). To pokochanie siebie zupełnie zmienia postrzeganie świata, pozwala łatwiej ucinać toksyczne znajomości i nie poddawać się w różnych sferach życia po jakimś niepowodzeniu.
I teraz clue: czy pokochanie siebie, dostrzeżenie serio swojej wartości jest proste? Aboslutnie #!$%@? nie i nie mam na to żadnej rady, bo dla niektórych to jest sukces zawodowy, dla kogoś zaruchanie, dla kogoś schudnięcie, a dla kogoś wyleczenie się z traum. Ale życzę każdemu, żeby odnalazł w swoim życiu spokój i stabilizację, która pozwoli radzić sobie z niepowodzeniami dużo spokojniej.
#wysryw