Wpis z mikrobloga

Pamiętam, jak kiedyś, może 2 czy 3 lata temu montowałem swoją pierwszą klapę do kibla. Akurat tato wpadł, najlepsza złota rączka jaką znam, to mówię chodź, będziesz nadzorował. Wszystko przebiegło pomyślnie, przechodzimy do kalibracji położenia klapy na muszli:
T: Ale do przodu ją przesuń, zobacz. Jak tak zostawisz to może sama opadać, no i rant ciągle obsrany będzie.
*przesuwam odrobinę do przodu*
T: Chłopie, no ale nie aż tyle, co tu chcesz siurem o muszle trzeć?!
Klapa została skalibrowana perfekcyjnie. Kocham swojego ojca. ʕʔ
  • 1