Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Byłem ze swoją babo (oficjalnie nie jesteśmy razem) u jej siostry (mąż jej odseparowany ze względu na problemy psychiczne i bycie agresywnym).
Jak wróciliśmy, to ona do mnie coś takiego:
"Byłbyś wspaniałym ojcem dla 'imiona dzieci jej siostry" "Chcę Twojego szczęścia" "Umówisz się z moją siostrą proszę".

Ona ma takie odpały. Tym razem to była zazdrość. Chciała żebym zaczął się tłumaczyć, że "no co ty, skądże znowu", ale nie zapytała wprost. Pojawiła jej się wątpliwość co do mnie i koniecznie chciała mnie sprawdzić o w taki sposób. Jaki to rodzaj inteligencji?

Mieszkamy razem, wynajmuję mieszkanie i ostatnio jechałem do rodziców, inne miasto. W międzyczasie znajomy poprosił żeby z nim jechać na spott samochodowy, na tor. Zgodziłem się. Zapytał mnie rano czy może wziąć swoją #rozowypasek po drodze, zgodziłem się.
Powiedziałem o tym mojej lubej oczywiście bo normalka.
I odpaliła się, oczywiście nie bezpośrednio tylko od słowa do słowa w smsach - tak to wyglądało w uproszczeniu:

Najpierw że życzy dobrego dnia.
Potem pyta ile mam takich relacji.
Potem wątek o lekarzach (normalny)
Potem że idzie jeść śniadanie itp. (normalne)
Potem żebym nie zaprzątał sobie nią głowy.
Potem wątek o swojej siostrze (normalny)
Potem, pytanie "tamten chłopak też o swoją dziewczynę nie dba"
Potem że mi życzy dobrego dnia i że nie będzie mi przeszkadzać pisząc
Potem, że się chowam ze swoimi relacjami
Potem, że wstała lewą nogą
Potem, że życzy nam dobrego dnia i że znajdę w końcu kogoś kogo pokocham
Potem żebym się zabezpieczał aby nie narobić kilkunastu dzieciaków po drodze
Potem pytanie jak się czuję (normalne)
Potem sugestia żebym ich zaprosił na wspólne wypady za granicę
Potem zarzut, że była zapychaczem czasu
Potem mówi, że piękne kwiaty dostała od znajomego na dzień kobiet (szantażyk emocjonalny)
Potem, że się źle czuje (szantażyk emocjonalny + prawda)
Potem zarzut, że marnowałem jej czas i nic dla niej nie znaczyłem
Tu odpisałem, że możemy się kolegować i papa
I tu już odpalona:
Że mogę iść się "#!$%@?ć z kolegą i jego idiotką"
Że czy jej pomogę z przeprowadzką
I o lekach + miesiączce że źle na nią działają w tej kombinacji
Potem, że mnie kocha
I że mnie przeprasza za gówno które pisała i czy się gniewam
A to wszystko będąc na linii ze swoją znajomą (dobrą dziewczyną btw.)
Musiała przelać frustracje i mnie obsmarowywała bez litości.

Najciekawsze jest to, że już późno po tym dialogu, gdy wróciłem do mieszkania (przywitała mnie kubkiem herbaty i jedzeniem przysłowiowo na stole, mieszkaniem jak zawsze super posprzątanym), parę dni później ona mi mówi że idzie na motocyklu dziś pojeździć. Tak mimochodem, sprawdzała moją reakcję. Olałem to. Później zapytała, czy jej pozwolę iść ze znajomym na motocyklu się przejechać.
Odpowiedziałem, że wieczorem to niebezpiecznie na motocykl.
Nie poszła. Byliśmy cały dzień wtedy zajęci sobą i zakupami.

Takich akcji jest masa, ona czuje się ofiarą i musi odreagować (ukarać oprawcę). Ma to wyryte w głowie. Nigdy nie wybaczy czegoś, zawsze coś będzie wypominać nawet jak nie miała racji. Nie kontroluje siebie.

Wprost jej mówiąc że jest zazdrosna, to ona się wyprze. Nie da się z nią tego przegadać. Nie radzi sobie z emocjami, ponoszą ją jak nikogo w takich momentach konfrontacji.
Ma #dda. Okrutnie odleciała po poprzednim związku bo ona wiecznie wolonariaty, świętość dziewictwa, wartości, stara dusza a okazało się że były jest gejem i ją zmusił do stosunku a potem była aborcja której nie chciała, sprawa obija się o prokuratury, psychologów, złożone tematy, całkiem przez to odpłynęła.

Na sylwestra weszliśmy do lokalu, gdzie było gwarno i głośno, szukaliśmy miejsca by usiąść i coś zjeść. Ona zaczyna się odpalać, że zjadłaby X. Stoimy w kolejce a ona zaczyna mieć wątpliwości, że zjadłaby co innego. A potem jeszcze co innego. Potem usiadła w jakimś miejscu i zaczyna mówić, że ze znajomym mogła spędzić Sylwestra bo byłoby dobrze. Wyszliśmy z tego miejsca do samochodu. Uspokoiła się, powiedziała że źle na nią wpływa głośna muzyka i ciemny klimat, ale możemy tam wrócić i zamówić coś. Wróciliśmy. Znowu się odpaliła.
Wyszliśmy stamtąd, tym razem się nie mogła uspokoić bo nie mieliśmy miejsca by można było spokojnie usiąść i coś zjeść. W Sylwestra gdy strzelali, my byliśmy w jakimś parku gdzie mało co było widać. x) W międzyczasie zadzwoniła do kilku osób tłumacząc że to najgorszy sylwester na jakim była. Przeprosiła mnie za to później oczywiście.

Była sytuacja, że gdy wprowadzaliśmy się do mieszkania, pustego, świeżego, ona zaczęła mieć odpał że nic nie ma, lodówka pusta. Ja mówię, że zakupy zrobimy jak skończę pracować i pojechałem na szybko kupić chleb, wędlinkę i masełko, żeby było na śniadanie. A ona już odpalona ostro dzwoni do znajomego że gdzie mogą w kartonach poszukać jedzenia przy biedronce i do przyjaciółki że nie ma co jeść i żeby ją poratowała jedzeniem. Wtedy dostała sporo toreb jedzenia od niej a inny znajomy umówił się z nią w jednym miejscu że jej da torbe z jedzeniem. Podwoziłem ją by odebrała te rzeczy i jak ochłonęła to się ogromnie wstydziła, że prosiła ich o pomoc.

Ostatnio biegaliśmy, zrobiła sobie odcisk przez but z którego wystawał jakiś element (uszkodzony but). Ja do apteki po coś dedykowanego. Ona, że potrzebuje nowych butów. To ja do niej, że spoko pojedziemy i kupimy. No i sobie wybrała jakieś za 350zł to jej mówię, że za drogo i czy poszukamy inne. Odpaliła się wtedy, że już nie chce żadnych butów i pójdzie kupić ze znajomym (naszym wspólnym).
Teraz próbuje na mnie wymusić bym jej kupił te buty, przymila się, wie że mnie stać, ale oficjalnie nigdy o nie nie poprosiła. Wymusza wszystko niebezpośrednio tylko zagrywkami. Oficjalnie to "nic nie chce, niczego nie oczekuje". Myśli, że facet powinien wszystko sponsorować, troszczyć się i dbać i kochać i najlepiej by myślał za nią.

A czemu w tym trwam
Bo wszystko co wymienione wyżej jest przelotne, odpały przemijające i ona zdaje sobie z tego sprawę. Nie było ich jak się poznawaliśmy. Jeździmy po terapeutach, szukamy rozwiązań, tylko dzięki mnie zaczęła brać leki bo dałem warunek że ma się zacząć leczyć jeśli chce mieć ze mną kontakt. Ma super przyjaciół, którzy jej pomagają, bo na rodzinę liczyć nie może (zakaz zbliżania itp.). Przywiązała się do mnie na maksa. Mam ogrom cierpliwości i tylko żyję nadzieją że kiedyś będzie lepiej i nie zniszczy mi kontaktu z rodziną i mojej psychiki swoimi przejściowymi urojeniami. Najgorzej, że ciągle ma myśli samobójcze, terapeuta na NFZ jest raz w miesiącu, psychologowie są nieskuteczni. Zmaga się przede wszystkim z uzależnieniem emocjonalnym od swojego byłego z którym nie ma już kontaktu, twierdzi że potrzebuje z nim kontaktu by zacząć normalnie funkcjonować.

Jest możliwość by z nią pogadać, jeśli ktoś będzie potrafił na nią wpłynąć. Ona ma generalnie taki charakter, że słucha się tylko osób inteligentniejszych od niej a głupszych nie szanuje mimo że jest dla wszystkich szatańsko miła i wydałoby się empatyczna.
A może jakiś specjalista na sali? Pisałem do różnych, nie podjęli się skomplikowanemu tematowi.
Na moim miejscu co byście zrobili? OUT?

#zwiazki #logikarozowychpaskow



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: mkarweta
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 22
@mirko_anonim zakładam, że nie chcesz usłyszeć "zerwij z nią" - chociaż powiedziałabym, że to jedyne rozsądne rozwiązanie. Ona nie jest gotowa na związek, a możliwe, że przy takich traumach jakie ma (gwałt, zmuszenie do aborcji) relacja z Tobą (paradoksalnie) utrudnia jej zdrowienie.
Niezależnie od tego:
Ona pracuje? Bo jeśli nie to od tego bym zaczęła. Przynajmniej odejdą jej/Wam codzienne problemy jak "terapia na NFZ raz w miesiącu" i "buty za 350" (a