Aktywne Wpisy
Ark00 +323
mickpl +103
Rząd serio igra z ogniem chcąc cały czas pompować deweloperkę. W tym momencie w budowie mamy prawie milion unitów XD To jest przytłaczająca ilość w porównaniu do wielu krajów zachodnich, gdzie pierwotny to margines i prawie się nie buduje. No dlaczego nie budujo - ano dlatego, że rynek jest wysycony.
W Polsce rynek też jest już wysycony, co dobitnie pokazała fala 500k uchodźców, którzy przyjechali... i normalnie się zakwaterowali XD Pomyślcie tylko
W Polsce rynek też jest już wysycony, co dobitnie pokazała fala 500k uchodźców, którzy przyjechali... i normalnie się zakwaterowali XD Pomyślcie tylko
#dentysta #stomatologia #zeby
Może ktoś z wykopowych dentystów ogarnia taki temat i mi to wytłumaczy jakoś czy to jest w ogóle zgodne z prawem, czy należałoby to gdzieś zgłosić?
tl;dr
Mam zatrzymane ósemki, które zaczęły mnie boleć. Nie stać mnie iść prywatnie, a poradnie z najszybszymi terminami (< 1 msc) to sami obcokrajowcy, którzy mówią, że mi tych zębów nie usuną na NFZ, chociaż mam skierowanie.
1. gdzie człowiek powinien udać się z zatrzymaną ósemką do usunięcia, żeby faktycznie tego zęba usunąć na NFZ?
2. czy poradnia chirurgii stomatologicznej z kontraktem NFZ może sobie zwyczajnie odesłać pacjenta, który przyszedł zrealizować skierowanie?
Wersja long:
Mam zatrzymane ósemki, dostałem skierowanie do poradni chirurgii stomatologicznej od mojego dentysty celem usunięcia zęba mądrości, który zaczął mi dokuczać. No to dzwonię do gabinetu z kontraktem na usuwanie zębów z szybkim terminem, każą przyjść i nie proszą o numer skierowania. Idę na wizytę i odbijam się od drzwi, bo jakiś egzotyczny chirurg stwierdza łamaną polszczyzną, że jak zatrzymane to do szpitala, a nie w gabinecie... Nie myślałem nad tym za długo, za dużo też chodzenia i czekania, a ząb dokucza, więc poszedłem w końcu prywatnie z polecenia do innego gabinetu. Kosztowało mnie to niestety sporo, ale usunięto mi zatrzymaną ósemkę normalnie w gabinecie ambulatoryjnie.
Sytuacja się powtarza, inna zatrzymana ósemka zaczyna mi dokuczać. Znowu mam skierowanie, dzwonię do innego gabinetu, umawiam się, nie chcą numeru skierowania, tylko żeby je przynieść. Przychodzę i znowu zagraniczny lekarz informuje mnie, że nie zrobi tego w warunkach ambulatoryjnych. Tylko żart polega na tym, że to jest dokładnie ten sam chirurg, który usuwał mi jakiś czas temu w innym miejscu zęba prywatnie i nie miał wtedy absolutnie żadnych oporów, więc doszedłem do wniosku, że to chyba jakiś wał.
Moje badanie w tym nowym gabinecie zaczęło się od tego, że lekarz o ukraińskim akcencie zapytał z czym przychodzę, to mówię że zatrzymane ósemki, chociaż skierowanie dopięli do mojej karty, którą miał. Sprawdził mi lusterkiem i mówi, że faktycznie zatrzymane, to go poprawiam, że z tej strony już nie mam ósemek i skąd wie która strona skoro zdjęcia jeszcze nie widział, ani mu nie powiedziałem? Temat więc od razu przejął właściwy chirurg, do którego faktyczne byłem umówiony - też obcokrajowiec. Zaczyna mi opowiadać, że takich rzeczy nie robią tutaj i do złego miejsca przyszedłem. Pytam więc, czy to jest poradnia chirurgii stomatologicznej i mają kontrakt na NFZ? Tak, ale zatrzymane ósemki to są trudne przypadki i nie robią takich rzeczy w warunkach ambulatoryjnych. Zapytałem więc, to dlaczego w ogóle zostałem zapisany na wizytę, skoro nie robią? - "Bo to lekarz ocenia." To jak lekarz ocenia, to dlaczego jakiś typ mi sprawdza złą stronę, gdzie i tak nic nie widać, a nikt nie wie jak to wygląda, bo zdjęcia jeszcze nie widzieli? Mój lekarz zresztą już ocenił i skierował do poradni. Straciłem sporo czasu tylko, a przecież sam mi pan osobiście kilka miesięcy temu prywatnie w takich warunkach usuwał w X za Y zł. No to zrobiła się gęsta atmosfera i zaczął bełkotać łamaną polszczyzną w kółko to samo, jak na jakimś targu i w końcu mówię, że nie rozumiem go, to gdzie mam iść z tym? Nic się nie dowiedziałem, oddali mi skierowanie, po czym zostałem pośpiesznie wyproszony z gabinetu przez tego bełkoczącego chirurga. Widać było, że jest mu bardzo nie na rękę, żeby personel i pacjenci słyszeli.
I ok - ja to rozumiem, że może być trudny przypadek, więc odsyłają, ale nikt nawet na zdjęcie nie spojrzał! Dla mnie wygląda tak, że na korytarzu poradni siedziało 20 dziadków z zębem do wyrwania, to takich biorą, bo gość wchodzi na 10 min na szybką akcję i wypad. Gabinet wtedy kasuje stówkę za zdjęcie prywatnie + NFZ za usunięcie. A jak przyjdzie na NFZ ktoś, że trzeba się narobić przy takim zabiegu, to grają głupa i oddają skierowanie, bo w tym czasie można zrobić z 6 prostych przypadków. Już pomijam, że po polsku mówi biegle tylko dziewczyna na rejestracji, a cały personel to sami obcokrajowcy o różnym zróżnicowaniu znajomości języka polskiego.
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim